Prawdziwie dziwaczna rodzinka – recenzja komiksu „Wartości rodzinne” Michała Śledzińskiego

12 sierpnia 2019

Michał Śledziński „Wartości rodzinne”, wyd. Kultura Gniewu
Ocena: 8 / 10

Jak wygląda i kim jest Dziad Borowy? Na czym polega piekiełko rodzimego show biznesu? O czym (nie)rozmawiamy przy niedzielnych obiadkach? Wreszcie – gdzie skrywa się Jezus i czy szpiegują nas rosyjscy agenci? Niezastąpiony Michał Śledziński w „Wartościach rodzinnych” w dowcipny sposób zobrazował różne przejawy polskości.

Na tom składają się komiksowe zeszyty cyklu ukazującego się w latach 2008-2010. Treść albumu została jednak uaktualniona, wszak od premiery minęła ponad dekada, dlatego w zbiorczym wydaniu przygotowanym przez Kulturę Gniewu zaserwowano nie tylko dobrze znane materiały, ale również zestaw nowości. No dobrze, ale o czym właściwie są „Wartości rodzinne”? Kto jest ich wyznawcą?

Rodzina Królów. To chyba najprostsza odpowiedź. Tyle tylko, że w genotypie przedstawicieli tej familii znaleźć można cechy dosyć uniwersalne. Edgar, głowa rodziny, pracuje w budżetówce-zbrojeniówce, małżonka Elżbieta dba o podtrzymywanie domowego ogniska, a dwójka dzieciaków – Tobiasz i Tara – buntuje się, szuka swojego ja, słowem: dorasta. Królowie mają małe-wielkie marzenia i przeżywają codzienne frustracje, żyjąc w jednorodzinnym domku. Ich współlokatorem jest natomiast sam Jezus, choć nikt w to do końca nie wierzy.

„Wartości rodzinne” to niebanalnie dowcipne perypetie everymanów, ludzi niby zwyczajnych, u których dzieją się jednak rzeczy niezwyczajne. Przykładem może być chociażby Masza, ukraińska sprzątaczka w domostwie Królów – w życiorysie kobiety znaleźć można informacje o współpracy z rosyjskim wywiadem wojskowym! W historii pojawia się też tak zwany Tucholski Patrol, który poluje na leśną bestię, wynik eksperymentalnej mutacji. Nie sposób nie wymienić wspomnianego wcześniej Proroka, który stara się ewangelizować. A zadanie ma niełatwe, bo świat przedstawiony na kartach „Wartości rodzinnych” przypomina istną groteskę.

Michał Śledziński w dobrze znanym, kreskówkowym stylu podjął się próby sportretowania rodzimych „Simpsonów” lub „Głowy rodziny”. Porównania z amerykańskimi serialami animowanymi dla dorosłych są jak najbardziej trafione – nie tylko z uwagi na przewrotny humor i ciekawie puentowane, nieco rubaszne, surrealistyczne sceny obyczajowe, ale również cudną formę graficzną. Kolorowi bohaterowie komiksu bez trudu odnaleźliby się w tego typu produkcjach telewizyjnych. Służy temu również odcinkowa formuła.

Prawdziwie dziwaczna rodzinka, która boi się, że domowa impreza skończy się skandalem, a wzrusza się, gdy przebywa razem – bo to wartość sama w sobie! Tacy są Królowie. „Wartości rodzinne” stanowią ciekawe, miejscami może nieco obrazoburcze widowisko atrakcji. Śledziński dysponuje zadziwiającą wyobraźnią, która posłużyła do ukazania niektórych przejawów polskości w krzywym zwierciadle. Warto się im przyjrzeć!

Marcin Waincetel

Tematy: , , ,

Kategoria: recenzje