Piękna z kosmosu

30 września 2016

cyann1François Bourgeon, Claude Lacroix „Cyann tom 1: Źródło i Sonda. Sześć pór roku na Ilo”, tłum. Wojciech Birek, wyd. Egmont
Ocena: 9 / 10

Jak dobrze wiadomo, są takie rzeczy w niebie i na ziemi, o których nie śniło się filozofom. Astronomom zresztą również. Wystarczy jednak spojrzeć choćby na wycinek fantastycznej rzeczywistości komiksu „Cyann”, aby zrozumieć, iż ktoś prawdopodobnie zna odpowiedzi na kosmiczne pytania o naturę świata.

Przesadzam tylko odrobinę, ale robię to celowo. Bo rzecz w tym, że wydanie zbiorcze dwóch części cyklu „Cyann”, stworzone piórem, pędzlem i ołówkiem François Bourgeona oraz Claude’a Lacroix, sprawia na tyle duże wrażenie, a kontury uniwersum i stopień detaliczności ? zwłaszcza w warstwie graficznej ? są oddane w taki sposób, że trudno jest wspomnianym artystom odmówić jakiejś boskiej iluminacji, dzięki której pojawiła się ta historia. Ba, właściwie cały świat!

Jedną z jego mieszkanek jest Cyann, niewiasta krnąbrna, charakterna, no i piękna, choć jeszcze nie do końca dojrzała ? emocjonalnie, bo od cielesnych uciech nie stroni. Zadanie, które spocznie na barkach córki przywódcy arystokratycznego rodu, wydaje się być przytłaczające. Wyprawa po antidotum na purpurową gorączkę, zarazę dziesiątkującą męską część planety Olh, jest naturalnie niebezpieczna, ale również fascynująca dla dziewczyny, która żądna jest przecież przygód.

cyann1-rys1

Bourgenon postarał się o to, żeby emocji faktycznie tu nie brakowało, jednak zanim do nich dojdziemy przedstawiono nam historię i obyczajowość kosmicznej cywilizacji. „Źródło i Sonda”, pierwsza część dyptyku, koncentruje się na przybliżeniu bohaterów ? oprócz Cyann jest to na przykład Nacara, najbliższa przyjaciółka rzeczonej, urodzona w rodzinie z niższej warstwy społecznej ? a także kulturowych zasad panujących na Ohl. Świat wykreowany przez francuskiego twórcę przesiąknięty jest subtelną mistyką, egzotycznymi rytuałami, ale również przejawami technologicznej potęgi, co składa się na świetny kolaż science-fiction.

Unikalność komiksowej wizji jest tutaj efektem połączenia realiów, które z jednej strony przywołują na myśl potęgę imperium Azteków czy Majów (krajanie Cyann wyglądają na dalekich krewnych Montezumy), z drugiej zaś odsyłają ? no cóż, prosto w kosmos. Dziwne laboratoria, futurystyczne kluby, poduszkowce, laserowa broń, a jeśli myślicie, że tego mało, to dodatkowo dostaniecie jeszcze międzyplanetarne podróże. O jednej z takich wypraw opowiada właśnie „Sześć pór roku na Ilo”, druga część komiksu.

cyann1-rys2

Wraz ze zmianą otoczenia zmienia się też charakter tej historii. Jest bardziej dynamiczna, nieco awanturnicza. Nic zresztą dziwnego, w końcu eksploracja obcej planety gwarantuje podwyższony poziom adrenaliny. Co więcej, na nieznanym terytorium zadziwiające jest to, że wyraźnie słychać echo nieczystych rozgrywek, które toczą się pomiędzy Sondą, kastą technokratyczną a Źródłem, tajemniczą organizacją religijną. To naprawdę wielopłaszczyznowa opowieść.

Jednak „Cyann” doświadcza się przede wszystkim wizualnie. Idee i koncepcje opracowane przez Bourgeona oraz Lacroix gwarantują przysłowiowy odlot. Bez żadnych wspomagaczy. Skrupulatne, pełne elegancji rysunki, na których drobiazgowo odtworzono architekturę Olh, po pewnym czasie (to znaczy w drugiej części) zmieniają się w malowniczą scenerię, zniewalające horyzonty, różnorodną faunę i florę planety, gdzie znajduje się antidotum. Jest dziko. I pięknie.

cyann1-rys3

A również dosyć pieprznie, pikantnie, ale w granicach dobrego smaku. Mistrzowie francuskiego komiksu kreślą bardzo figlarne wizerunki kobiet, które odwdzięczają się zalotnymi spojrzeniami. To przykład erotyki, w której morska piana zasłania miejsca intymne, a konsumpcja ? trzymając się kulinarnej metafory ? następuje właściwie już poza kadrem. Co by jednak nie mówić, wyobraźnia ? karmiona obrazami ? nieustannie pracuje.

Cóż dodać poza tym, że „Cyann” to perełka? Oprócz komplementowania samej bohaterki (biorąc pod uwagę jej skłonność do samozachwytu, byłaby tym bardzo uradowana), pewnie można by jeszcze wychwalać intensywność barw, misterną intrygę, obyczajowe rozterki czy wyobraźnię twórców, dzięki której możemy poznać nieco natury nie z tego świata. Ale wystarczy skwitować, że przecież warto poznać coś, co nawet filozofom się nie śniło. Piękna z kosmosu jest tego warta.

Marcin Waincetel

Tematy: , , , , , , , , ,

Kategoria: recenzje