O uczuciach, których nie zatarł czas

12 maja 2014

Sześć lat późniejHarlan Coben „Sześć lat później”, wyd. Albatros A. Kuryłowicz
Ocena: 7 / 10

Harlan Coben jest pisarzem, który na komercyjny sukces musiał czekać ponad dziesięć lat. Debiutował w roku 1990, ale dopiero początek nowego wieku przyniósł mu powszechne uznanie oraz docenienie. Cechą charakterystyczną jego twórczości jest sięganie w przeszłość, konstruowanie fabuły tak, aby zaskakiwała ciągłymi zwrotami akcji, a także operowanie tymi samymi, dobrze znanymi motywami. Stąd jego książki obfitują w nierozwiązane sprawy sprzed lat – morderstwa bądź tajemnicze wypadki. „Sześć lat później”, najnowsza powieść Cobena, również opiera się na sprawdzonym schemacie. Zagadka kryminalna jednak przeplatana jest wątkiem miłosnym, mającym niebagatelny wpływ na przebieg intrygi sensacyjnej.

Jake Fisher to wykładowca na pewnej amerykańskiej uczelni. Szczęśliwie zakochany i spełniony. Do czasu. Pewnego dnia ukochana oznajmia mu, że z nim zrywa. Powodem jest dawna miłość, która ponownie pojawiła się w życiu dziewczyny. Ale to nie koniec ciosów. Natalie, bo tak jej na imię, zamierza w najbliższym czasie poślubić swojego dawnego chłopaka. Ale dlaczego zaprasza na ślub Jake’a? Czy chce jeszcze bardziej go upokorzyć? Bohater, mimo że ma wątpliwości, idzie na uroczystość. Po skończonej ceremonii Natalie każe mu złożyć przysięgę: pod żadnym pozorem nie może jej szukać, ma dać spokój obojgu nowożeńcom. Jake, zdezorientowany i nieszczęśliwy, obiecuje dochować przysięgi. Mija sześć lat. Mężczyzna przypadkowo natrafia na nekrolog męża Natalie. Jako że wciąż darzy ją uczuciem, postanawia złamać dane słowo. Rozpoczyna poszukiwania ukochanej z nadzieją, że teraz będą mogli być znowu razem. Odszukanie Natalie nie okazuje się jednak łatwe. Żoną zmarłego mężczyzny jest inna kobieta, ksiądz udzielający ślubu Natalie zupełnie jej nie pamięta. Z kolei siostra dziewczyny zaprzecza jakoby znała Jake’a. Natalie nie tylko zniknęła, ale zatarte zostały jakiekolwiek ślady świadczące o jej ślubie czy znajomości z głównym bohaterem. On jednak nie poddaje się i zaczyna prywatne śledztwo, nie tyle w sprawie śmierci męża Natalie, co w poszukiwaniu ukochanej. A to czego się dowiaduje, przekracza wszelkie racjonalne granice.

Poprowadzenie narracji w pierwszej osobie sprawia, że autor ma możliwość bezpośredniego zwracania się do czytelnika. Coben dość często korzysta z tego zabiegu, tworząc tym samym wrażenie opowieści wypowiadanej na żywo. Widać tu pewne podobieństwo do Kinga. Taki sposób poprowadzenia narracji jest także bardzo funkcjonalny, jeśli chodzi o stworzenie intymnej atmosfery między narratorem a czytelnikiem. Cobenowi to się udaje. Czytający ma wrażenie uczestnictwa w opowiadanej historii, która niejednokrotnie zbacza z obranego toru, aby pójść w zupełnie innym kierunku. Trzeba jednak przyznać, że „Sześć lat później” nie jest pod tym względem mistrzowska. W dorobku Cobena można znaleźć pozycje zdecydowanie lepsze.

Konsekwencją pierwszoosobowej narracji jest także fakt, iż poszczególnych bohaterów widzimy głównie przez pryzmat percepcji Jake’a. Stąd mamy dość wyidealizowany portret Natalie oraz inne postacie przedstawione w bądź co bądź  czarno-białych kolorach. On sam za to ukazuje się w pełnej krasie: to dość sympatyczny jegomość, jednak postawiony w sytuacjach ekstremalnych nie waha się przed przemocą i użyciem broni.

Ostatnią powieść Cobena czyta się dobrze, w dużej mierze dzięki licznym i sprawnie rozpisanym dialogom, choć – jak wspomniałam – daleko jej do ideału. Wkomponowanie w intrygę historii miłosnej było ciekawym zabiegiem. Jednakże na ocenie zaciążyło sentymentalne i przewidywalne zakończenie.

Ewelina Dyda

Tematy: , , , , ,

Kategoria: recenzje