Mroczna Wieża bez Kinga

12 stycznia 2012

Peter David, Robin Furth, Richard Isanove, Jae Lee „Mroczna Wieża tom 3: Zdrada”, Wyd. Albatros
Ocena: 8 / 10

Adaptacje komiksowe zazwyczaj niewiele wnoszą wartościowego do literackiego pierwowzoru. W przypadku komiksowej ?Mrocznej Wieży? na szczęście okazało się zupełnie inaczej. Trzeci tom serii zatytułowany ?Zdrada? udowadnia, że mamy do czynienia z intrygującym twórczym aktem, którym wręcz wypada się zainteresować.

Cykl powieściowy Stephena Kinga o Rolandzie, ostatnim rewolwerowcu przemierzającym rozpadający się świat w poszukiwaniu mitycznej Mrocznej Wieży, bywa częstokroć nazywany jednym z jego najsłynniejszych dzieł. Trzeba przyznać, nazywany odrobinę na wyrost. Gdzież mu do wampirycznej socjologii ?Miasteczka Salem?, studium obłędu z ?Lśnienia? czy konfrontacji z dziecięcymi lękami w ?To?? Również porównania do ?Władcy Pierścieni? wydają się co najmniej niefortunne, gdyż Tolkienowska trylogia w chwili opublikowania miała misternie przemyślaną, skończoną fabułę, a tymczasem King rozpoczął od zaledwie zarysu pomysłu, który dopiero na przestrzeni lat i kolejnych wydawanych tomów przybierał coraz bardziej realne kształty. Opowiedziany w konwencji baśni, czerpiący zarówno z mitu Dzikiego Zachodu jak i współczesności (korporacje, technologie) cykl bliższy jest właściwie ?Gwiezdnym wojnom? niż ?Władcy Pierścieni?. I podobnie jak filmowa saga Lucasa staje się powoli obiektem zainteresowania dla innych dziedzin sztuki, na początek komiksu.

Patrząc na poziom historii obrazkowych o rycerzach Jedi, jakich spora część dociera ostatnio do Polski, można było mieć uzasadnione obawy czy wydawany pod szyldem Marvela cykl Stephena Kinga nie będzie prezentował się podobnie. Jak widać ? niepotrzebnie. Zamiast mizernej kopii, przeciętnego produktu dla wszystkich, czyli dla nikogo, otrzymaliśmy serię, która może zaskakiwać, chociażby odwagą, z jaką twórcy potraktowali oryginał.

Rzecz dzieje się w trudnej do określenia dalekiej przyszłości, w nie do końca sprecyzowanej krainie. Na skutek cywilizacyjnej zawieruchy nastąpił regres, powrócił system feudalny, gdzieniegdzie tylko, niczym pomniki dawnej świetności niszczeją resztki zapomnianych urządzeń. Poznajemy historię nastoletniego Rolanda, syna ostatniego władcy Gilead. Dorastanie chłopaka przypadło na wyjątkowo kiepski okres. Wrogowie jego ojca, zjednoczeni pod dowództwem ?Dobrego Człowieka? dążą do przejęcia kontroli nad okolicznymi ziemiami. Ma im w tym pomóc przerdzewiały sprzęt wojenny, który za wszelką cenę próbują uruchomić. Trzeci album zatytułowany ?Zdrada? wydaje się odpoczynkiem przed rozstrzygającymi wydarzeniami. Roland wraz z dwoma towarzyszami wrócił z misji, którą przypłacił tragiczną śmiercią swej ukochanej. Uzależniony od magicznej kuli, zabranej ludziom ?Dobrego Człowieka?, pogrąża się w zapomnieniu, ku zmartwieniu przyjaciół. Tymczasem na dworze jego ojca zagęszczająca się sieć intryg ma doprowadzić do zdrady i przewrotu stanu.

Na tylnej okładce zostaliśmy poinformowani, że odtworzono ?specyficzny styl Kinga w narracji i dialogach?, że przeniesiono „jego twórczą wizję na łamy komiksu”. Warto więc z miejsca zdementować: nie odtworzono i nie przeniesiono. Fakt ten jednak wcale nie jest wadą komiksu, a wręcz zaletą.

Odtworzyć narrację i dialogi Kinga byłaby w stanie chyba tylko jakaś ugrzeczniona wersja Gartha Ennisa, ktoś kto czuje i odbiera Amerykę w podobny sposób, komu nieobcy jest postapokaliptyczny rozpad ani prawdziwie mięsisty western. Peter David postawił na zupełnie inne elementy ? specyficzną gawędziarską narrację, prowadzoną jakby obok wypełniających plansze dialogów. Stylem bliżej temu do arturiańskich legend niż kowbojskich opowieści. Ma to jednak swoje uzasadnienie.

Pod okiem doglądającej całego projektu Robin Furth, David opowiada historię Rolanda w kolejności, która odbiega od literackiego pierwowzoru. Autorzy postanowili zacząć od początku, od przeszłości rewolwerowca, szczególnie tej związanej z rodzinnym Gilead. Czasów, które u Kinga najsilniej zdradzają właśnie arturiańskie wpływy. Komiksowa saga zaczyna się więc dokładnie w samym środku tej książkowej, od czwartego tomu, najlepszego w siedmioczęściowym zestawie.

Należy przypuszczać, że na specyficzną narrację niebagatelny wpływ miały również oniryczne rysunki Jae?a Lee. Inspirowane japońskimi ukiyo-e, budują senną atmosferę, jednocześnie narzucając formę całemu przedsięwzięciu (kontynuuje ją także kolorysta Richard Isanove). Brak drugiego planu sprawia, że komiks zbliża się wręcz do klasycznej powieści. Z każdym tomem Lee stara się jeszcze bardziej ukryć swoich bohaterów w półmrokach i cieniach, pozostawiając więcej miejsca na wyobraźnię. Podobnie było z Millerowskim ?Sin City?, chociaż to absolutnie inna estetyka.

Twórcy komiksowej ?Mrocznej Wieży? postawili na indywidualizm. Dzięki takiemu zabiegowi seria z powodzeniem może funkcjonować jako dzieło osobne, nie poddające się bezpośredniej konfrontacji z książką. Trudno ocenić na ile będzie to satysfakcjonujące z komercyjnego punktu widzenia. Z artystycznego ? na pewno tak. Za parę lat każdy z autorów patrząc w lustro będzie mógł bez wahania powiedzieć: ?zrobiłem swoje?. W dosłownym tego słowa znaczeniu.

Artur Maszota

Gdzie kupić:
Kup komiks w księgarni Selkar
Kup komiks w księgarni Lideria

Tematy: , , , , , , , , , ,

Kategoria: recenzje