Meskalina, LSD i Budweiser – recenzja książki „Lęk i Odraza w Las Vegas” Huntera S. Thompsona

23 września 2011

Hunter S. Thompson „Lęk i Odraza w Las Vegas”
Ocena 9 / 10

Na początku miał być krótki tekst o wyścigach motocyklowych Mint 400 w Las Vegas, na 2500 wyrazów, który szanowany magazyn Rolling Stones zamówił u Thompsona, a skończyło się na autobiograficznej powieści. Hunter S. pojechał do Las Vegas z adwokatem Oscarem Zetą Acostą, by opisać wspomniane wyścigi, ale przy okazji gorzko rozliczył się z umierającymi ideałami swojego pokolenia.

Sam Thompson w USA jest do dzisiaj postacią kultową dzięki swojej bezkompromisowej postawie wobec świata czy choćby zażywaniu ogromnej ilości narkotyków. Podobnie jak jego znajomi bitnicy był niezwykle barwną osobą. W 1970 roku startował nawet w wyborach na szeryfa w Kolorado z ramienia partii Freak Power, proponując dekryminalizację posiadania narkotyków, zakaz stawiania wysokich budynków, które zasłaniałyby góry i zmianę nazwy Aspen na Fat City, by odstraszyć inwestorów. W następnych latach jeszcze bardziej zaangażował się w politykę, tworząc programy wyborcze oraz będąc oficjalnym doradcą kandydata na prezydenta Jimmy’ego Cartera.

„Lęk i Odraza w Las Vegas” wymieniania jest jako jedno z największych dzieł „nowego dziennikarstwa” obok książek Normana Mailera i Toma Wolfe’a. W Polsce prawie że anonimowy twórca, znany niektórym dzięki filmowej ekranizacji książki w reżyserii Terry’ego Gilliama (w naszym kraju film ukazał się pod tytułem „Las Vegas Parano”), doczekał się pierwszej publikacji dopiero w 2008 roku.

Powieść napisana jest w nietypowym dziennikarskim stylu Thompsona, nazywanym „gonzo”. Hasło po raz pierwszy zostało użyte w 1970 roku przez dziennikarza Billa Cardoso, który po przeczytaniu artykułu Thompsona „The Kentucky Derby Is Decadent and Depraved” miał krzyknąć „This is pure gonzo!”. Autor nie ucieka od opisywania własnych emocji, wyraża subiektywne opinie i wtrąca niezwiązane z tematem wątki. Często występuje niecenzuralne słownictwo, sarkazm i surowy humor. Wszystko po to, by dziennikarstwo stało się jeszcze bardziej prawdziwe, by łamiąc dotychczasowe zasady opisu oddać treść wzbogaconą o dodatkowe wartości.

Książka na pierwszy rzut oka może wydawać się opowieścią o dwóch szalonych narkomanach. Jednak pod powierzchnią jest to historia o zatraceniu hippisowskich idei o „amerykańskim śnie”. Nie bez przyczyny akcja rozgrywa się w Las Vegas, złotym mieście, które dla niektórych jest ucieleśnieniem amerykańskiego snu o bogactwie Ameryki. Las Vegas symbolizuje tutaj zepsucie, konsumpcjonizm, przerost formy nad treścią i pustkę życia. Dwóm głównym bohaterom powieści w ucieczce od tego świata mają pomóc eter, meskalina, LSD, kokaina, marihuana i alkohol w różnych postaciach. Autor bardzo subiektywnie opisuje koszmarne, narkotykowe odloty, które nachodzą Raoula Duke’a i dr Gonzo. W miarę rozwoju akcji stają się oni coraz bardziej brutalni i upodlają się na oczach personelu hotelowego. Wszystko napisane jest bardzo ostrym i szybkim językiem. Momentami brzmi to zabawnie, a momentami jak memento.

Kasper Linge

Tematy: , , ,

Kategoria: recenzje