Lepszy Dziki Zachód w garści niż Nowy Jork w kieszeni

2 grudnia 2012

Olivier, Jérôme i Anne-Claire Jouvray „Lincoln – tom 2”, Wyd. Mroja Press
Ocena: 6,5 / 10

Wbrew wszelkiej logice i na przekór sprawiedliwości marudy żyją dłużej. Trudno się zatem dziwić, że największą zrzędę Dzikiego Zachodu Bóg obdarzył nieśmiertelnością. Zamiast zginąć w pierwszej przyprawionej zapachem prochu potyczce, podkowogęby Lincoln ma się w najlepsze, powracając na kartach kolejnego komiksu.

W drugim tomie tejże najmniej epickiej, za to wielce humorystycznej opowieści o walce dobra ze złem Rogaty wykrada podstępem bohatera spod opływających w słońce i piwo bożych pieleszy, a następnie zabiera go do Nowego Jorku, na balkon hotelu, gdzie pokazuje mu wszystkie królestwa świata, w całym ich przepychu ? przemysłowców i gangsterów, banki i butiki. Większość tego może znaleźć się w rękach naszego marudy, jeśli tylko weźmie i zacznie postępować tak, jak to drzewiej bywało. Chociaż propozycja wydaje się co najmniej kusząca ? zero pokłonów, zero cyrografów ? Lincoln nie jest nią przesadnie zainteresowany. Od czasu, kiedy pozostawiliśmy go na dalekich preriach Dzikiego Zachodu, można odnieść wrażenie, że dojrzał. Przynajmniej na tyle, żeby z nieco większą krytyką spoglądać na pomysły podsyłane mu przez rywalizujące ze sobą szychy ze sfer uznawanych powszechnie za nadprzyrodzone.

Lincoln na własnej skórze przekonuje się, że umiejętne lawirowanie pomiędzy dobrem a złem, Bogiem a Diabłem, nie należy do najłatwiejszych. Bohaterstwo uczyniło go zwykłym krawężnikiem, machlojeczki i układy – awansowały na sierżanta, suto upychającego na boku kieszenie banknotami. Taka ścieżka kariery nie przypadła jednak do gustu Stwórcy Wszechświata ? Lincoln trafia więc z „Gangów Nowego Jorku” do „Skazanych na Shawshank”, z cywilizowanego wschodu wraca na dzikie rubieże Ameryki, gdzie Bóg chadza w pasiaku po więziennym dziedzińcu, a grzeszników najskuteczniej nawraca się w stanie, który przy pewnej dozie dobrej woli uznalibyśmy za solidnie wskazujący.

Eksperyment z wysłaniem bohatera na wschód nie należał do najbardziej fortunnych. W wielkim mieście rodzinka Jouvray, autorzy komiksu, nie potrafili się do końca odnaleźć. Lincoln był zbyt cwany, leniwy i aspołeczny, aby posłużyć za materiał na kulturowy mezalians pośród nowojorskich bandziorów i uliczników, niewymuszony humor zaś ? jedna z największych zalet serii ? ginął pod natłokiem wydarzeń. Pomysł wydawnictwa Mroja Press, aby wydawać komiks w dwutomowych zbiorkach okazał się więc zbawienny, gdyż po chwilowej obniżce formy Olivier, Jérôme i Anne-Claire wysyłają bohatera tam, gdzie jego miejsce.

Dziki Zachód to stan umysłu. Jeśli więc tli się w was odrobina ognistej romantyki, sardonicznego spojrzenia na świat bądź niechęć do przesadnego uładzenia, lektura „Lincolna” może stanowić dobry substytut rewolwerów, z których postrzelać mogliście ostatnio w dzieciństwie. Nie ma przecież nic bardziej oczyszczającego niż strzelanie. Śmiechem oczywiście.

Artur Maszota

Gdzie kupić:
Kup komiks na stronie wydawnictwa
Kup komiks w księgarni Selkar

Tematy: , , , , , , ,

Kategoria: recenzje