Kosmiczny Pinokio w opowieści o końcu ludzkości

12 grudnia 2018

Jeff Lemire, Dustin Nguyen „Descender” tom 1: „Blaszane Gwiazdy” i tom 2: „Mechaniczny Księżyc”, tłum. Jacek Drewnowski, wyd. Mucha Comics
Ocena: 7,5 / 10

Rozwój sztucznej inteligencji, a więc jeden z najważniejszych tematów poruszanych w historiach z nurtu fantastyki naukowej, skłania do nieustannej refleksji. Zwłaszcza dzisiaj, gdy technologia coraz bardziej ingeruje w nasze codzienne życie. Jeff Lemire, uzdolniony kanadyjski twórca, właśnie na tym motywie oparł swoją komiksową opowieść „Descender”.

Daleka przyszłość. Odległa galaktyka. Przenosimy się na planetę Niyrata, która stanowi centrum technologiczne i kulturalne grupy dziewięciu Planet Rdzenia, znanych jako Rada Zjednoczonej Galaktyki. Stopień rozwoju robotyki jest zadziwiający. Ludzie opanowali bowiem technikę, dzięki której mogą konstruować i programować istoty zdolne nie tylko do pomocy przy ? dajmy na to ? tłumaczeniach międzygalaktycznych języków innych ras, ale również odczuwania, empatii, rozumienia emocji. Takim szczególnym talentem wykazuje się Tim 21, robot o wrażliwości i fizjonomii małoletniego chłopca. To w zasadzie centralna postać „Descendera”.

Jeff Lemire w bardzo sugestywny sposób rozkłada tematyczne i gatunkowe akcenty. Komiksowa opowieść jest z jednej strony zapisem obyczajowych rozterek chłopca, który w pewnym momencie traci rodzinę i na nowo musi określić swoją tożsamość. Uczucie tęsknoty zapisane na twardym dysku pozostaje. I cóż z tym zrobić? Kanadyjskiemu scenarzyście udało się oddać przejmujący obraz dziecięcych uczuć wpisanych w postać robota, który ? no właśnie ? tęskni, pragnie i cierpi. Psychologiczny portret Tima 21 został subtelnie naszkicowany w „Blaszanych gwiazdach”, pierwszym tomie cyklu.

Ale „Descender” to nie tylko opowieść obyczajowa, ale również futurystyczna wizja końca świata ? a przynajmniej ludzkości. Bo właściwa akcja komiksu rozgrywa się dziesięć lat po tym, jak gigantyczne roboty, niczym antyczni tytani, zdecydowały się zaatakować miejsca zamieszkiwane przez nasz gatunek, oszczędzając przy tym wszystkie androidy. Opowieść Lemire’a ma zatem wymiar apokaliptyczny, a kluczem do rozwiązania zagadki jest wspomniany Tim. W kosmicznej odysei towarzyszy mu między innymi genialny, choć nieobliczalny naukowiec Quon oraz twarda kapitan Tesla. Postacie niejednoznaczne, o dosyć jasnych, ale przez pewien czas skrywanych motywacjach. Lemire dba o zachowanie odpowiedniej aury tajemniczości.

O ile pierwszy tom „Descendera” odznacza się nieco bardziej posępnym, mrocznym charakterem, o tyle „Mechaniczny księżyc” udowadnia, że seria ma również aspiracje przygodowe i awanturnicze. Dustin Nguyen, ilustrator komiksu, przy pomocy ołówka i akwareli przedstawił futurystyczne uniwersum ? kosmiczne siedziby kolonii górniczych, planety rebeliantów, międzygwiezdne więzienia, księżycowe pustynie i laboratoria badawcze. Jego kreska jest z jednej strony detaliczna, z drugiej zaś nieco oniryczna, rozmyta, niewyraźna. Nierzeczywista. Tak jak nierzeczywiste mogą być sny robotów. A jednak ? odpowiadając na pytanie, które postawił przed czytelnikami kiedyś Philip K. Dick ? androidy potrafią śnić nie tylko o elektrycznych owcach, co zapisane jest na kartach „Descendera”.

Opowieść o Timie 21 to, chciałoby się rzec, kosmiczna wariacja na temat „Pinokia” czy historia inspirowana filmowym widowiskiem „A.I. Sztuczna inteligencja” Kubricka i Spielberga. Ktoś mógłby powiedzieć, że komiks traci przez to na oryginalności, że jest wtórny względem arcydzieł kultury popularnej. Ale to nie do końca prawda. Lemire jest mistrzem w przedstawieniu symbolicznych, uniwersalnych opowieści o ludzkiej naturze. Nawet wtedy, gdy mówią o niej dziecięce roboty. „Descender” to seria z wyczuwalnie rosnącym potencjałem.

Marcin Waincetel

Tematy: , , , ,

Kategoria: recenzje