Kolega Mann i Materna

20 kwietnia 2012

Wojciech Mann, Krzysztof Materna „Podróże małe i duże, czyli jak zostaliśmy światowcami”, Wyd. Znak
Ocena: 9 / 10

Pierwszy kadr: chuda postać, która wygląda trochę jak „posunięty w latach bocian”, z krawatem z metką z przodu, nie podobny do kobiety, drzewa ani budynku. Nad głową dymek z niebieskimi literkami. Obok stoi jego towarzysz podróży: okrągły, często zapadający w sen, małomówny, o potwornej inteligencji. Nad nim unosi się chmurka z różowymi napisami. Następne okienka to już szalone przygody pełne humoru: widzimy nasze postacie naszkicowane na transatlantyku „Batory”, chwilę później otoczone lasem ludzi z plastikowymi dywanami, a to jadące niczym gangsterzy z nowojorskich przedmieść zakrwawionym amerykańskim autem i płacące czerwonymi, lepkimi od życiodajnego płynu pieniędzmi, a nawet targujące się z sędzią o wyrok. „Podróże małe i duże” Wojciecha Manna i Krzysztofa Materny czyta się jak świetny, iskrzący dowcipem komiks z charakterystycznymi bohaterami oraz wartką akcją.

Autorzy opisują swoje wspomnienia na zmianę, nierzadko wchodząc sobie w słowo, przerywając i uzupełniając wzajemnie snute opowieści. Bez problemu doszukamy się w tej pozycji cech gawędy, ale ważniejsze od teoretycznoliterackiego zakwalifikowania jest wrażenie, jakie wywiera na czytelniku: czujemy się tak, jakbyśmy z Panami M2 siedzieli w pubie na piwku (a momentami – wódeczce) i słuchali barwnych opowieści kolegów. Kolorowych nie dlatego, że opisują uroki egzotycznych portów, innych kultur i tradycji. Mann i Materna nie idą na łatwiznę, zdecydowali się na coś dużo trudniejszego: ciekawie, oryginalnie, humorystycznie i z przymrużeniem oka opowiadają zwykłą codzienność. Jest to powszedniość peerelowska, która aż sama prosi się o felietonowy, żartobliwy styl ze szczyptą ironii. Oto bowiem w świat ruszają młodzi mężczyźni z kraju, gdzie na półkach można kupić tylko szczypiorek i spirytus (wg ich opisu), wywożenie kilku paczek papierosów i analogowej lustrzanki ociera się o przemyt, a wyjściowy strój jest skomponowany z telewizyjnej wypożyczalni, zgodnie z hasłem „Polak potrafi”. Zderzenie tych dwóch światów samo w sobie wytwarza opary absurdu, jednak wszyscy wiemy, że można „spalić” nawet najlepszy dowcip. Tak jednak doświadczonym autorom to się nie zdarza ? mistrzowsko opisują swoje podróże, dostarczając nam i komizmu sytuacyjnego, i słownego.

Poczucie humoru, lekkie pióro, świetny styl, ciekawa fabuła i celne anegdotki to jednak nie wszystkie zasługi Manna i Materny. Być może najcelniejszym pomysłem była… sama idea napisania wspomnień. PRL staje się bowiem kultowy. Staramy się ocalać charakterystyczne elementy tych czasów: powstało Muzeum Neonów, realizowane są projekty ratujące od zapomnienia murale, możemy kupić magnes na lodówkę z propagandowym plakatem, zeszyt z kartkami na żywność na okładce albo kufel piwa z hasłem sprzed kilkudziesięciu lat. Niektóre z tych działań są godne uwagi i poparcia, inne graniczą z kiczem. Wspomnienia Manna i Materny to perełka dla wszystkich tych, których minione czasy intrygują. Jak zwykle ich twórczość jest do kwadratu!

Natalia Hennig

Gdzie kupić:
Kup książkę w księgarni Selkar
Kup książkę w księgarni Lideria

Tematy: , , , , , ,

Kategoria: recenzje