Kiedy do rzeczywistości wkrada się baśń

28 listopada 2013

Ocean na końcu drogiNeil Gaiman „Ocean na końcu drogi”, wyd. Mag
Ocena: 8 / 10

Dzieciństwo. Temat często poruszany przez literaturę. Kiedy spojrzymy na jej historię, to okaże się, że motyw ten traktowany był przez twórców na wielorakie sposoby. Nazywane „genialną epoką” (Schulz), opisywane było zarówno z perspektywy dziecka, jak i dorosłego schodzącego po schodach własnej pamięci aż do pierwszych wspomnień związanych z początkami życia. Dla jednych dzieciństwo to wspomnienie ważnej osoby (Jack Kerouac, „Wizje Gerarda”), dla innych wspomnienie przeżytej traumy (Wojciech Kuczok, „Gnój”). Różny może być także sposób obrazowania dziecięcych wspomnień. Z jednej strony można przedstawiać wydarzenia na sposób rzeczywisty, pozbawiony wyszukanych metafor, z drugiej ? starać się obraz dzieciństwa ubaśniowić. Neil Gaiman wydaje się być zwolennikiem tego drugiego rozwiązania. „Ocean na końcu drogi” to bowiem dzieciństwo przedstawione w baśniowym anturażu. Jednak nie jest to baśń cukierkowo słodka. Kryje w sobie mrok i wspomnienia, o których ? dorastając ? zwykle nie chce się pamiętać.

Bohater powieści Gaimana jest około czterdziestoletnim mężczyzną, który powraca do miejsca swego dzieciństwa. Motyw często spotykany, podobnie jak fakt, że taki powrót budzi wspomnienia. To tu jako siedmioletni chłopiec przeżył nieprawdopodobną przygodę z Lettie Hempstock, dziewczynką mieszkającą w domu na końcu drogi wraz z matką i babcią, które przez to, że parają się magią, mogą uchodzić za prawdziwe czarownice. Za domem znajduje się staw, który dziewczynka nazywała oceanem. Powieściowy bohater siada na jego brzegu i zaczyna wspominać. Za pomocą retrospekcji narracja przenosi się więc w czasy jego dzieciństwa i zdarzeń z nim związanych.

Jest to świat, w którym gości zarówno dobro, jak i zło. Czyli jak w typowej baśni. U Gaimana oba pierwiastki się personifikują. Zło to przede wszystkim Ursula Monkton ? opiekunka sprowadzona do domu przez rodziców. Bohater jako siedmioletni chłopiec szczerze jej nienawidzi. A swoją nienawiść manifestuje buntem w postaci odmowy jedzenia oraz wyszukanymi epitetami. Uważa, że kobieta ma zły wpływ na jego rodzinę, a zwłaszcza na ojca, który w ogóle nie widzi, że Ursula Monkton jest w istocie potworem przybyłym z innych światów. Dopiero po latach zrozumie, że relacja, która łączyła ojca z nianią, była romansem.

Ze strefy mroku pochodzi także wspomnienie o karze, jaką kiedyś wymierzył chłopcu ojciec. Podtapiał go w wannie pełnej zimnej wody. Z jednej strony chłopiec stara się wyprzeć to wspomnienie z pamięci, z drugiej pragnie je zachować, gdyż jest to doświadczenie, które go w pewien sposób ukształtowało.

Dobro natomiast to wyimaginowany ocean oraz Lettie, jej matka i babcia. Wprowadzają w życie chłopca pierwiastek baśniowości. Lubi on przebywać w ich towarzystwie. Opiekują się nim, kiedy zachodzi taka potrzeba. Są również sprzymierzeńcami w walce z Ursulą Monkton oraz z innymi ciemnymi mocami, które atakują siedmiolatka. Ocean na końcu drogi, dziewczynka i dwie kobiety to jasne punkty na mapie wspominanego dzieciństwa.

Ale są jeszcze inne ciepłe i miłe wspomnienia. Chłopcu od zawsze towarzyszą książki, to w nich odnajduje ucieczkę od rzeczywistości. Bajkowe światy, które otwierają mu czytane powieści, przenikają się z rzeczywistością. Stąd być może taka, a nie inna perspektywa wspomnień z dzieciństwa ? rzeczywiste zdarzenia ubrane w bajkowy kostium.

Na koniec nie sposób nie wspomnieć o kotach, które także odgrywają pewną rolę w powieści. Pochodzą z jasnej strony mocy i stają się małymi przyjaciółmi, okazującymi chłopcu sympatię kojącym mruczeniem. Zwłaszcza czarne koty. Rudy kot natomiast budzi w siedmiolatku nieprzyjemne uczucia. Kojarzy się z nieokiełznaną dzikością i agresją.

Kiedy do rzeczywistości wkrada się baśń? Szukając odpowiedzi w książce Gaimana, można stwierdzić, że wówczas, gdy wspomnienia bywają zarówno nieprzyjemne, jak i niepełne. Element baśniowy pozwala wtedy wypełnić luki, a przykre zdarzenia oswoić. Gaimanowi strategia takiego pisania wychodzi bardzo poprawnie.

Ewelina Dyda

Tematy: , , , ,

Kategoria: recenzje