Historia piękna

16 marca 2015

czarny-aniolAngelika Kuźniak, Ewelina Karpacz-Oboładze „Czarny anioł. Opowieść o Ewie Demarczyk”, wyd. Znak
Ocena: 8 / 10

Ewa Demarczyk zamilkła już jakiś czas temu, ale miłośnicy prawdopodobnie nigdy nie zapomną o jej wielkich dokonaniach, a hołdów takich jak „Czarny anioł” pojawi się z pewnością więcej. Pytanie tylko: czy wszystkie kolejne będą stały na tak wysokim poziomie?

Na czarno-białym zdjęciu z okładki widzimy młodą artystkę, która patrzy przed siebie. Ponoć to Piotr Skrzynecki (twórca kabaretu Piwnica pod Baranami) kazał jej zatrzymywać wzrok na jednym punkcie, kiedy występuje przed publicznością. Robiła to perfekcyjnie: nie mrugała, nie wykonywała żadnych niepotrzebnych ruchów. Kontrolowała każdą sekundę koncertów i? elektryzowała niemal wszystkich swoim talentem. Podobnie jak Angelika Kuźniak i Ewelina Karpacz-Oboładze, które na prawie dwustu stronach prowadzą nas z lekkością przez życie wokalistki. Czynią to za pomocą prostego i czarownego języka, umiejętnie rozkładając akcenty, opisując szczegółowo liczne miejsca i korzystając ze wspomnień sporej grupy bliższych i dalszych znajomych pierwszej damy Krakowa. Dowiadujemy się nie tylko, co Ewa Demarczyk kupiła za pieniądze z juwenilnego konkursu Opolskiego (tego nie zdradzę!), ale także o jej miłości do seriali telewizyjnych czy ulubionych punktach na mapie stolicy Małopolski (zapominana kuchnia na Grobli, nieistniejący lokal na Gołębiej, rodzinny Kleparz). Na szczęście, obok ciekawostek sceniczno-osobistych i pochwał dla artystki (czasami patetycznych) znalazło się tu też trochę miejsca na opisanie ciemniejszych stron charakteru gwiazdy estradowej. Diva bywa bowiem kłótliwa, nieznośna, zadufana w sobie. Potrafi spóźnić się na ważną próbę albo przyjść po spożyciu taniego wina. Jakby tego było mało ? maluje się na czarno jak Kleopatra i nosi sukienki wyłącznie od swojej mamy. Zdarza jej się chwilowe posłuszeństwo, by potem założyć krzyż w geście przekory wobec izraelskich słuchaczy.

Z całości wyłania nam się obraz bardzo wiarygodny, bo nie tylko Ewy kochanej i odnoszącej światowe sukcesy, ale też przez wielu nielubianej (choćby ? takiego Miłosza czy współczesnych polityków) i ścierającej się z absurdalną codziennością PRL-u. Za te obiektywne podejście należy się duży plus, ale w końcu dostają go kobiety nie od wczoraj zajmujące się fachem dziennikarskim. Obie autorki są przecież znane i powszechnie szanowane, czy to za książkę o Papuszy, czy za obecność na falach Polskiego Radia.

Dodać trzeba, że to nie jest jedynie świetnie napisany (bo odpowiednio zbeletryzowany) biogram Demarczyk. To także obraz miasta sprzed pięćdziesięciu lat, a zatem miejsca, gdzie Sławomir Mrożek pił wódeczkę, a Kazimierz Wyka pilnował skrupulatnie kultu Baczyńskiego. W tym kontekście nie dziwi, że to właśnie Znak opublikował (z wielką starannością) ową książkę. „Opowieść” to pozycja obowiązkowa nie tylko dla tych, którzy słyszą interpretację Demarczyk, gdy ledwo rzucą okiem na wiersze Tuwima, ale również lektura wskazana tym, co chcieliby w pełni zrozumieć dzisiejszy Kraków. Sprawy wbrew pozorom są niezwykle aktualne: Teatr Demarczyk upadł w końcu między innymi przez brak odpowiedniego finansowania, co jest bolączką większości dzisiejszych twórców.

Legenda Piwnicy pod Baranami to zasługa głównie jednego głosu, który z odpowiednią subtelnością wybrzmiewa na kartach „Czarnego anioła”. Autorki wykonały ogromną pracę źródłową, aby tego dokonać. Oglądały, słuchały i rozmawiały, żeby dostarczyć czytelnikom dzieło pełne. Z zadania wywiązały się rzetelnie ? niestety, nawet w tej publikacji nie znajdziemy świeżutkich wypowiedzi samej gwiazdy. Dostaniemy za to wiele pięknych fotografii, kapitalnych reminiscencji i elektryzujący klimat całości. Nagroda od Krakowskiej Książki Miesiąca to pewnie kwestia czasu. Oby docenili biografię również wszyscy zakochani w rodzimej kulturze, gdyż to właśnie Ewie Demarczyk zawdzięczamy najciekawsze reprezentacje muzyczne polskiej poezji, a w konsekwencji mnóstwo głębokich wzruszeń.

Łukasz Kamiński

Tematy: , , , , , , , ,

Kategoria: recenzje