Gombrowicz i czas

18 czerwca 2013

KronosWitold Gombrowicz „Kronos”, Wydawnictwo Literackie
Ocena: 10 / 10

„Największe wydarzenie literackie XXI wieku”, „Legenda staje się prawdą”, „Intymny dziennik Witolda Gombrowicza” ? takimi hasłami reklamowymi Wydawnictwo Literackie poprzedzało wydanie niepublikowanych dotąd zapisków Gombrowicza przynajmniej na miesiąc przed datą premiery. Do tego wywiady z Ritą Gombrowicz, wypowiedzi osób związanych z opracowaniem wydania i aura tajemniczości spowijająca tekst. Także samo nazwisko pisarza, które stanowi raczej niekwestionowaną literacką markę, podgrzewało atmosferę. Czy trzeba czegoś więcej, aby zaostrzyć czytelniczy apetyt? Z pewnością otoczka, która się wytworzyła wokół wydania „Kronosa”, sprawiła, że oczekiwano rewelacji. I w końcu stało się. „Kronos” trafił do księgarń i… No właśnie. Atmosfera ekscytacji i oczekiwania nieco zrzedła. Pojawiły się głosy rozczarowania. W kontekście medialnego show wokół książki ? w pełni uzasadnione. Dystansując się jednak od akcji reklamowej, podchodząc do „Kronosa” w oparciu o twórczość pisarza, jego wizję literatury, człowieka i świata okazuje się, że ten intymny dziennik nie jest wcale tekstem niepotrzebnym. Wręcz przeciwnie, znakomicie się w Gombrowiczowską problematykę wpisuje i ją potwierdza.

To, co może nastręczać nieco trudności w obiorze tekstu, to jego styl. Momentami Gombrowicz ogranicza się do zapisów nie tylko w formie równoważników zdania, ale zaczyna prowadzić zwyczajny rejestr nazwisk, miejsc czy nastrojów zamkniętych w jednym słowie. Mało pasjonujące? Z pewnością nie mniej jak czytanie książki telefonicznej, menu czy oglądanie wyścigów łodzi podwodnych. Nuda. Tak naprawdę ten tekst żyje tylko dzięki temu, że pisał go Gombrowicz. Ale Gombrowicz po „Dzienniku”, opowiadaniach, powieściach i dramatach.

Jeśli chodzi o formę „Kronosa”, to autor jest w niej konsekwentny. Dokonuje podziału na lata, te dzieli na miesiące, a na końcu każdego roku dokonuje podsumowania. Kalendarium prowadzone jest od ok. 1953 roku, ale pisarz w swej relacji sięga prawie do początków ? do czasów matury. Wpisy z przeszłości są więc krótkie i zaopatrzone miejscami w znaki zapytania sugerujące niepewność co do faktu czy daty zdarzenia. Rejestr prowadzony na bieżąco zawiera już notki nieco dłuższe i mniej niepewne.

Spektrum poruszanych tematów to natomiast: seksualność, literatura, zdrowie, finanse, praca, zakupy czy noty dotyczące po prostu pogody. „Kronos” ostatecznie rozwiązuje kwestię orientacji seksualnej Gombrowicza (dotąd postrzegany raczej jako homoseksualista, okazuje się być biseksualistą). W założeniu wydawcy fragmenty o erotycznych przygodach pisarza miały być szokujące. Nie są. I to nie tylko w kontekście współczesnym. A nawet nie w kontekście około literackim. Są nawet mało szokujące w kontekście czasów współczesnych Gombrowiczowi. Wystarczy wspomnieć chociażby tylko Witkacego. Temat literatury pojawia się natomiast we wzmiankach o czytanych lekturach, w dyskusjach, ale przede wszystkim w opisach starań dotyczących wydawnictw czy śledzenia recepcji własnych utworów w Polsce i na świecie. Wiele wpisów dotyczy także kwestii zdrowia, a właściwie jego pogarszania się. Autor „Trans-Atlantyku” w wyliczaniu swoich przypadłości jest nie mniej bezpośredni jak przy rejestrze erotycznych przygód. Skrupulatnie wylicza także stan finansowego posiadania, zapisuje dokonywane zakupy oraz odnotowuje zmiany pogody. Jednak przez, wydawałoby się, suchy rejestr czynności i nazwisk przedziera się także stan emocjonalny Gombrowicza. Pisarz często bywa w depresyjnym nastroju, który obfituje także w myśli samobójcze. Ale nawet w chwilach słabości nie ulega strumieniowi wylewności ? pisze lakonicznie, ale jednocześnie z mocą prostego przekazu: „Rozpacz i łzy”.

Kwestia, która się pojawiła przy wydaniu „Kronosa”, dotyczy konieczności publikacji prywatnych zapisków. Skoro autor pisał je sam dla siebie, to czy konieczne było ich upublicznianie? Zwłaszcza, że formą nawet w połowie nie dorównują „Dziennikowi”. Ależ oczywiście, że tak! Przede wszystkim Gombrowicz nigdy nie pisał dla siebie! Nie jako pisarz, którego filozofia literatury, ale też życia oparta była na relacji z drugim człowiekiem. Tylko w interakcji z innym możliwe jest wytworzenie formy, swoiste samostworzenie się. Gombrowicz ponadto lubił eksperymenty, zarówno literackie, jak i interpersonalne, prowokował różne sytuacje, ciekawy ich efektu ? pisze o tym w „Dzienniku”, ale też tak wspominają go osoby, które się z nim zetknęły. Czy taki pisarz chciałby naprawdę zatrzymać „Kronosa” tylko dla siebie?

Nie tego rodzaju zapisów można się było spodziewać po twórcy o tak ugruntowanej pozycji w historii literatury, nawet jeśli noszą one miano intymnych. Ale jak w inny sposób można uciec od formy? Zapis suchych faktów, pozbawiony komentarza, jakąś formą jest (ucieczką od jednej formy jest inna forma, jak uważał Gombrowicz), ale na pewno jest wyłamaniem się z formy ? z formy literackiej właśnie. W „Kronosie” choć na moment GOMBROWICZ może być Gombrowiczem, który nie musi, patrząc na zachód słońca, dobierać słów i emocji tak, aby były oryginalne („Dziennik”). Jak dla mnie „Kronos” to absolutne 10/10. Ale oczywiście w kontekście życiorysu Gombrowicza, jego twórczości i myśli. Idealne dopełnienie, które może jest mniej doskonałe, ale przez to bardziej ludzkie niż literackie.

Ewelina Dyda

Tematy: , , , , , ,

Kategoria: recenzje