Gdzie elf mówi dobranoc

7 maja 2012

Johan Theorin „Smuga krwi”, Wyd. Czarne
Ocena: 7 / 10

Nie wiem, co jest takiego w skandynawskich kryminałach, że dzieł wychodzących spod pióra autorów z tej zimnej krainy nie da się pomylić z niczym innym. Z pewnością nie imponują ognistym temperamentem ani widowiskową fabułą, a jednak fascynują i wciągają coraz szersze kręgi polskich czytelników. Wśród popularnych ostatnio pisarzy, których kryminały, choć niebanalne, zachowują pewną gatunkową schematyczność, zdecydowanie wyróżnia się Johan Theorin. W najnowszej powieści „Smuga krwi” już po raz trzeci zabiera nas na tajemniczą Olandię. Wyspę, na której przeszłość zawzięcie wdziera się do teraźniejszości, a mrok przenika nawet piękną wiosenną pogodę.

Czy miejsce, które według legendy jest pozostałością po śmiertelnym, zakończonym w morzu, locie motyla, może być zwyczajne? Theorin zadbał, żeby tak nie było, ale już samo usytuowanie akcji serii stanowi o jej wyjątkowości. Zagadki kryminalne w powieściach cyklu olandzkiego może i są osią akcji, ale prawdziwym tematem i jednocześnie bohaterką jest sama wyspa.

Każda część cyklu dotyczy innej pory roku, w „Smudze krwi” jest to wiosna. Ten malowniczy okres na Olandii nie budzi takiej grozy jak jesienne mgły i zimowe zawieje śnieżne z poprzednich części, w związku z czym Theorin postawił na wewnętrzne demony bohaterów. Vendela Larsson, obecnie żona popularnego autora poradników, balansując między traumami z dzieciństwa a obecnymi kłopotami emocjonalnymi, wraca do bajkowego świata elfów, który zawsze był jej ucieczką w czasie, gdy mieszkała na wyspie. Rozwiedziony Per Mörner zmaga się z ciężką chorobą córki, trudnymi relacjami z synem, byłą żoną oraz – przede wszystkim ? własnym ojcem. Ten niegdysiejszy rekin przemysłu pornograficznego, obecnie niedołężny starzec po udarze, coraz bardziej oddala się od świata, posługując się pojedynczymi słowami i mglistymi wyjaśnieniami. Nie jest więc w stanie wytłumaczyć, jak doszło do pożaru studia filmowego, kto czyha na jego życie oraz jaki związek ma z tym jego wieloletni wspólnik Hans Bremer. Per, dzieląc czas między opiekę nad ojcem, odwiedziny u chorej córki i budowanie relacji z synem, stara się rozwiązać zagadkę. Pomocą służy mu niezawodny Gerlof Davidsson, sędziwy detektyw amator, znany z poprzednich części cyklu. Mimo przekroczonej osiemdziesiątki i znacznie nadwątlonej sprawności ruchowej umysł ma bystry i niezwykle przenikliwy, a jego dogłębna znajomość przeszłości wyspy zwykle pozwala rozwiązać zagadki rozgrywające się tu i teraz. W „Smudze krwi” jednak staruszek spełnia bardziej rolę rekwizytu, a jego wspomnienia, spajające kilka innych wątków, służą raczej jako ubarwiacz niż element kluczowy fabuły. A ta, trzeba przyznać, rozkręca się wyjątkowo powoli, zaś sam wątek kryminalny w dużym stopniu ginie wśród natłoku historii z dzieciństwa, wierzeń ludowych i analiz zaplecza społecznego. Łatwo zauważyć, że stopień skomplikowania fabuły narasta z każdą kolejną częścią, co z jednej strony umożliwia autorowi odmalowanie bogatego tła i skonstruowanie misternie łączących się łamigłówek, a z drugiej niepotrzebne zaciemnia ekscytującą tajemnicę.

Nie do końca popieram kierunek, w którym zmierza cykl. Poświęcając zbyt dużo uwagi społecznym i obyczajowym elementom fabuły, traci on na unikalności i klimacie. Najmocniejszą do tej pory cechą książek Theorina były mroczne opowieści o przeszłości wyspy i ich zgubnym wpływie na teraźniejszość. Tym razem kluczowe wydarzenia nadal mają swoje źródło w tych dawno minionych, jednak rozgrywających się poza Olandią, co powoduje, że na wiele stron opuszczamy wyspę. Znaczną część powieści stanowią niemal dziennikarskie analizy i opisy rozwoju szwedzkiego przemysłu pornograficznego, którego budowniczym był ojciec Mörnera, i moim skromnym zdaniem ten wątek nic by nie stracił, gdyby skrócić go o połowę.

Nie sposób nie wspomnieć o okładce powieści, która wskazuje raczej na horror dla młodszego czytelnika. W przypadku „Nocnej zamieci”, która w gruncie rzeczy jest fantastyką czystej wody, mogło to jeszcze mieć jakieś uzasadnienie, ale „Smuga krwi” jest jednak bardziej powieścią obyczajową z wątkiem kryminalnym, a elementy nadprzyrodzone są w niej niedookreślone i przedstawione jako należące do świata fantazji. Trolle i elfy ponuro spoglądające na nas z frontowej grafiki mogą być traktowane symbolicznie, ale u postronnego czytelnika łatwo wyzwolą mylne oczekiwania co do treści.

„Smuga krwi”, chociaż słabsza od poprzedniczek, nadal jest powieścią bardzo dobrą. Gdyby czytać ją bez znajomości pozostałych części, może nawet znakomitą. Jednak dla tych, których Theorin przyzwyczaił do dreszczy i ponurego mroku olandzkich legend, powieść może być pewnego rodzaju zawodem. Mimo to warto ją przeczytać. Kto raz zawędruje na theorinową Olandię, nie zdoła tak łatwo jej opuścić.

Katarzyna Lasek

Gdzie kupić:
Kup książkę w księgarni Selkar
Kup książkę w księgarni Lideria

Tematy: , , , , , ,

Kategoria: recenzje