Fantastyczne(?) Wilno

4 sierpnia 2017

Andrius Tapinas „Wilcza godzina”, tłum. Laurynas Candravičius, wyd. SQN
Ocena: 6 / 10

Litewski steampunk ? termin, który trzeba przyznać, brzmi nieco egzotycznie. Bo akurat ten nurt na gruncie literatury (i nie tylko) fantastycznej najlepiej zakorzeniony jest w kulturze anglosaskiej. Próby mierzenia się z nim przez twórców wywodzących się z innych państw warto zatem doceniać. „Wilcza godzina” autorstwa litewskiego pisarza Adriusa Tapinasa to interesująca propozycja, choć niepozbawiona pewnych mankamentów. Na Litwie był to jednak prawdziwy bestseller.

Bodaj największym walorem, ale równocześnie swoistym przekleństwem historii jest natłok wątków. I nie chodzi o to, że autor postanowił przedstawić naprawdę wielu zróżnicowanych bohaterów ? to powinno działać zdecydowanie na korzyść. Niestety wydaje się, że elementów układanki jest po prostu za dużo, a ekspozycja następuje zbyt szybko. Wystarczy powiedzieć, że już na samym początku zamieszczono specjalną rozpiskę z krótką charakterystyką, kto jest kim. W sumie około sześćdziesięciu osób! Można się pogubić ? najwyraźniej autor i/lub redaktor był tego świadom, skoro zaserwowano taki przewodnik.

Z drugiej jednak strony dzięki mnogości postaci zyskujemy możliwość poznania różnych perspektyw. To plus. Zwłaszcza że dosyć ciekawie pomyślany jest sam świat. Akcja zaczyna się w kwietniu 1905 roku, na niedługo przed ważnym wydarzeniem ? specjalnym spotkaniem największych władców Europy. Na politycznej mapie alternatywnego świata znajduje się tak zwany Alians, a więc zrzeszenie wolnych miast (Praga, Kraków, Wilno, Konstantynopol), sojuszników w interesach. Podczas zjazdu może dojść do znaczących przetasowań w europejskiej geopolityce. Kto na tym straci? Kto na tym zyska? I kto naprawdę pociąga za sznurki?

Wilno jest w „Wilczej godzinie” przedstawione jako metropolia fantastyczna ? dosłownie i w przenośni. Bo to właśnie w tym mieście alchemicy dokonali odkrycia prometylu: gazu o cudownych właściwościach, dzięki któremu w litewskiej stolicy zobaczyć można gigantyczne sterowce unoszące się na niebie, specjalne karety parowe, a ulice przemierzane są przez golemy i automaty. Tapinas wykreował miasto, które tętni życiem. Liczą się dla niego nie tylko polityczne intrygi, ale też elementy codzienności ? oddanie nastroju panującego w biednych, przemysłowych, ale i bogatych dzielnicach miasta. Autor posługuje się bardzo plastycznym językiem, z troską oddając scenograficzne detale każdego z miejsc ? a dodać trzeba, że czytelnikowi dane będzie poznać nie tylko Wilno, ale i inne miasta Aliansu.

Tyle tylko że atrakcyjność opisów i pomysłowość w kontekście wykorzystania steampunkowego anturażu (np. wynalazki) przyćmiewa niestety fabułę książki. W gruncie rzeczy jeśli nie sztampową, to dosyć przewidywalną. Pozostaje też kwestia z początku rozważań, a więc postacie ? Tapinas prezentuje zdawkowe informacje o bohaterach, starając się przy tym przedstawić ich jak największą liczbę. Nie wiadomo, za kim podążać ma czytelnik. Stosunkowo najwięcej wynieść można ze sprawy morderstwa, którą prowadzi Antoni Srebro, dowódca Legionu (wileńskiej policji). Ale jest też brytyjski kadet litewskiego pochodzenia, zegarmistrzowie, agentki i kochanki, ostatnia praska wyrocznia, podniebni piraci…

Cóż powiedzieć ? lektura „Wilczej godziny” dostarcza umiarkowanie pozytywnych doznań. Adriusowi Tapinasowi nie można odmówić ani wyobraźni, ani lekkości w posługiwaniu się językiem (w steampunkowej konwencji). Jednak wydaje się, że nie wykorzystał w pełni potencjału tkwiącego w pomysłach traktujących o wileńskiej potędze z 1905 roku. Zabrakło chyba redaktorskiego rygoru. Jako ciekawostkę warto dodać, że wizja historii świata z „Wilczej godziny” znalazła swoje rozwinięcie również w innych mediach ? chodzi o grę „The Howler: a game of Touch and Scream” oraz internetowy komiks „Steam and Stone: Untold stories”. Czy wileńska stolica jest zatem fantastyczna? Tak, ale tylko miejscami. Zbyt wiele Tapinas chciał nam pokazać na początek.

Marcin Waincetel

Tematy: , , , ,

Kategoria: recenzje