Emocjonalne długi (nie)dorosłych ? recenzja książki „Taśmy rodzinne” Macieja Marcisza

15 maja 2019

Maciej Marcisz „Taśmy rodzinne”, wyd. W.A.B.
Ocena: 7,5 / 10

Życie przypomina loterię. Czasem dzięki małym inwestycjom przychodzi wielki zysk. Innym razem smakujemy gorycz porażki. Hossa i bessa. Fortuna i pech. W uczuciach, podobnie jak w biznesie, ponosimy ryzyko. Po co? I dlaczego? Odpowiedzi znajdziemy na kartach „Taśm rodzinnych”. W swym debiucie Maciej Marcisz z wyczuwalną wrażliwością i pomysłem pisze o pokoleniu dzisiejszych młodych (nie)dorosłych, wciąż dojrzewających ludzi, których okres dorastania przypadał na lata 90. Ale nie tylko o nich.

Bo choć w powieści najważniejszym bohaterem jest Marcin Małys, trzydziestolatek wydziedziczony z rodzinnego majątku, artysta poszukujący szczęścia, a przede wszystkim chyba stabilizacji, to na „Taśmach rodzinnych” zapisano również ? na co wskazuje zresztą sam tytuł ? nieco bardziej pogłębiony obraz całej rodziny Małysów, której członkowie żyją w świecie paraliżujących konwenansów naszej codzienności. Autor w niepozbawiony humoru sposób pokazuje elementy polskiej rzeczywistości ? tej wielkomiejskiej, dzikiej, fascynującej i przytłaczającej zarazem, jak i małomiasteczkowej, uświęcanej przez tradycję, ale niekiedy naznaczonej też przez przemoc oraz biedę. Społeczne kontrasty utrwalone w powieści gwarantują łzy wzruszenia, poczucie gniewu i chwile zastanowienia.

Czym są tytułowe taśmy? To swoista pamiątka rodziny Małysów, utrwalone na kasetach VHS najważniejsze chwile z rodzinnych rytuałów, małych-wielkich wydarzeń, jak choćby wakacji czy świąt. Marcin, początkujący artysta wizualny, zdecydował się uczynić te taśmy tematem swego wernisażu. Nie pomylił się ? nagrania przyniosły mu zarówno popularność, jak i uznanie. Tyle tylko, że sukces był chwilowy, natomiast relacje z bliskimi uległy trwałemu pogorszeniu, co nie powinno dziwić, wszak upublicznione materiały dotyczyły sfery prywatnej, intymnej.

Maciej Marcisz zdaje się nas przekonywać, skutecznie zresztą, że nie wszystko jest na sprzedaż i że nie wszystko można kupić. Wartość, ale też słabość pieniądza uwidoczniona została na przykładzie głównego bohatera „Taśm?”, jako że Marcin, zachłysnąwszy się modnym, dynamicznym życiem w Warszawie, popadł w długi. Wyjść z finansowego dołka pomóc miał mu ojciec, prężnie działający biznesmen, który swój wielomilionowy dobytek zdobył w czasach dzikiego kapitalizmu lat 90. Zaufanie seniora rodu zostało jednak nadszarpnięte i na ratunek może być już za późno.

Saga rodziny Małysów wciąga bez reszty. Otwarte zostaje pytanie na temat konstrukcji powieści podzielonej na cztery zasadnicze części ? zdaje się, że autor chciał nam przekazać, jak bardzo przeszłość determinuje przyszłość. Poznajemy zatem nie tylko teraźniejszość Marcina, jego finansowe tarapaty, próbę okiełznania chaosu codzienności, w której liczy się wirtualna popularność, ale również przeszłość: dorastanie i wychowanie, gdy zdolny, ale nieco zakompleksiony chłopak powoli odkrywał swoją homoseksualność. Główny bohater porusza zresztą istotne problemy społeczne, ale nie używa ich do światopoglądowej walki. Relacjonuje po prostu pewną drogę młodego człowieka, który ewidentnie nie radzi sobie z presją, jaką, o zgrozo, sam niekiedy na siebie nakłada.

W „Taśmach rodzinnych” interesująco wypada też postać ojca, u którego chęć osiągnięcia sukcesu, wyrwania się z biedy w całości determinuje wszystkie późniejsze wybory życiowe. To właśnie poprzez pryzmat postaci Jana Małysa dowiadujemy się o magicznej i fatalnej sile pieniądza. Autor powieści w przejmujący sposób portretuje też Alicję, żonę Jana, kobietę wrażliwą, a przez to cierpiącą, żyjącą niejako na uboczu, próbującą wejść w rolę idealnej matki dla Marcina, jego siostry Magdy oraz brata Maksa. Rodzeństwu poświęcono stosunkowo najmniej miejsca, ale odgrywa ono ważną rolę. Nic w tej powieści nie jest pozostawione przypadkowi.

W książce debiutującego na rynku Macieja Marcisza oddano niesamowity koloryt kulturowych przemian ostatniej dekady XX wieku. Z humorem, wdziękiem, ale nade wszystko wrażliwością i inteligencją ukazano w niej portret rodziny, która na nowo musi odnaleźć definicję szczęścia. Pogodzić się ze swoimi słabościami i grzechami. Docenić drobne momenty, dzięki którym wiemy, jak ważne są więzi z bliskimi. Marcisz nie osądza. Raczej stara się zrozumieć. I ten empatyczny styl stanowi właśnie o wartości „Taśm rodzinnych”.

Marcin Waincetel

Tematy: , , , , ,

Kategoria: recenzje