Dawid i Goliat

17 lipca 2015

gora-bezprawiaJohn Grisham „Góra bezprawia”, tłum. Lech Z. Żołędziowski, wyd. Albatros
Ocena: 6 / 10

Jako młodzieniec uwielbiałem thrillery prawnicze Johna Grishama. Z tego prostego względu, że pozwalały zaspokoić moje poczucie sprawiedliwości. Dobro zawsze zwyciężało, po ciężkich bojach co prawda, jednakże bezsprzecznie. Prawo w książkach Amerykanina nie było bezdusznym narzędziem, zbiorem kodeksów oderwanym od rzeczywistości, ale fundamentem, na którym można było odbudować nadkruszony gmach sprawiedliwości społecznej. A co najważniejsze ? nawet zwykły, szary obywatel (z pomocą utalentowanego i uczciwego adwokata) mógł pokonać na sali sądowej wielkie, bezosobowe korporacje, nierzadko mające głębokie powiązania ze światem przestępczym. Tak też będzie tym razem.

Bohaterem nowej powieści Johna Grishama jest Samantha Kofer, młoda prawniczka z Nowego Jorku, tracąca pracę w wyniku kryzysu finansowego, którego początkiem a zarazem symbolem stał się upadek banku Lehman Brothers (jak pamiętamy, miało to miejsce w 2008 roku). Na całą branżę finansową padł wtedy blady strach. Ze względu na fakt, że Scully & Pershing, kancelaria prawna (wielka firma zatrudniająca ponad dwa tysiące pracowników), w której pracuje Samantha, miała wiele dużych projektów powiązanych właśnie z bankami, zaczęły się likwidacje całych działów. Firma pozostawia swoim pracownikom możliwość podjęcia bezpłatnych praktyk w stowarzyszeniach pro publico bono, zapewniając, że dzięki temu nie utracą ubezpieczenia i będą mogli wrócić do pracy, kiedy minie kryzys. Samantha wyjeżdża z nowojorskiej aglomeracji do małego miasteczka u podnóża Apallachów, które jest praktycznie w posiadaniu kompanii węglowych wydobywających rudę na masową skalę, niszcząc przy okazji środowisko i terroryzując miejscowych. Nietrudno się domyślić, że właśnie gigant węglowy będzie jej przeciwnikiem.

Thrillery prawnicze Grishama czyta się dla tych momentów, kiedy sprawiedliwość tryumfuje nad złem, kiedy Dawid pokonuje Goliata. Wyobrażamy sobie adwokatów bądź prokuratorów, którzy płomienną przemową przekonują sąd i ławę przysięgłych do swojej racji. Wszyscy bardzo lubimy te momenty, kiedy młody, nieco być może naiwny, ale pełny wiary w swoje przekonania obrońca pokonuje cynicznych adwersarzy ich własną bronią. A robi to z wdziękiem: pięknym wywodem, urzekającym harmonią wypowiedzi, erudycją i żelazną logiką. Archetypem takiego adwokata ? jak się wydaje ? jest szekspirowska Porcja, która w „Kupcu Weneckim” pokonuje nikczemnego Szajloka prawem, na które on się powoływał, żądając funta ciała dłużnika (sięganie do biblijnego Salomona byłoby raczej nadużyciem).

„Góra bezprawia” wpisuje się doskonale w twórczość Grishama. Oczywiście łatwo doszukać się jeśli nie wtórności, to podobieństw czy też realizacji schematu gatunkowego powieści, której Amerykanin jest mistrzem. Tym niemniej, mimo tych mankamentów, książkę czyta się z przyjemnym napięciem oczekiwania na ów tryumf sprawiedliwości, który w prawdziwym życiu zdarza się nieporównanie rzadziej.

Rafał Siemko

Tematy: , , , , , ,

Kategoria: recenzje