Cyberpunkowa jazda bez trzymanki – recenzja komiksu „Tokyo Ghost” Ricka Remendera i Seana Murphy’ego

29 marca 2021

Rick Remender, Sean Murphy „Tokyo Ghost”, tłum. Paweł Bulski, wyd. Non Stop Comics
Ocena: 7 / 10

„Tokyo Ghost” to album nie tylko przepięknie wydany, ale też wyróżniający się dobrym scenariuszem i znakomitymi rysunkami, które nawet bez dialogów poradziłyby sobie z opowiedzeniem tej zajmującej historii.

Za scenariusz odpowiada Rick Remender – autor m.in. „Black Science” czy „Fear Agent”. W „Tokyo Ghost” sięga po arcypopularny w ostatnim czasie (za sprawą premiery wiadomej gry) cyberpunk. I bardzo dobrze się w nim odnajduje, jednocześnie unikając nadmiernej hermetyczności, przez co historia może spodobać się także czytelnikom nieobeznanym przesadnie z konwencją.

Mamy tu wszelkie niezbędne elementy cyberpunka. Drastyczne rozwarstwienie społeczne, gdy wąska grupa u samego szczytu ochoczo żeruje na całej masie egzystującej na poziomie niezbędnego do przetrwania minimum. Są wielkie metropolie, czyli miasta-państwa zarządzane przez chciwe korporacje. Jest też degradacja środowiska, która spowodowała, że naturalna flora i fauna pozostały już tylko wspomnieniem. No i oczywiście wszędzie otacza nas mnóstwo nowoczesnej technologii, od cyborgizacji po zaawansowaną rzeczywistość wirtualną.

Remender rozumie gatunek, za który się wziął. Akcja pędzi naprzód jak szalona, jest mnóstwo epickich pojedynków, często dwuznacznych moralnie wyborów i sytuacji, ale też – zwłaszcza w drugiej połowie – odrobinę zbyt nachalnie próbuje się nam obrzydzić postaci poprzez epatowanie wulgarnością, która niewiele wnosi do samej opowieści. I gdyby nie to, odczucia z pewnością byłyby jeszcze lepsze. Po prostu zabrakło Remenderowi nieco umiaru. Można odnieść wrażenie, że scenarzysta chciał upchnąć za dużo w jednym albumie i w pewnym momencie stracił hamulce, robiąc pastisz z własnej historii.

Z kolei warstwa graficzna to doprawdy arcydzieło. Brudne, jakby niedbałe rysunki Seana Murphy’ego idealnie wpasowują się w klimat świata przedstawionego i współgrają z szaloną wizją scenariuszową Remendera. Prawda jest taka, że nawet po wykreśleniu dialogów ten komiks opowiadałby równie dobrą, epicką (a może nawet bardziej?) historię. Nie powinno to zresztą dziwić, bo Murphy to solidnie wykształcony w kierunku artystycznym twórca, którego polski czytelnik może już znać z „Przebudzenia” do scenariusza Scotta Snydera, przy którym zresztą grafik miał okazję pracować z tym samym, co przy „Tokyo Ghost”, kolorystą – utalentowanym Mattem Hollingsworthem.

Na koniec warto wspomnieć o staranności wydania polskiego przekładu komiksu. Powiększony format, grubszy, matowy papier (który wspaniale współgra z warstwą graficzną) to przykład edytorskiej perfekcji. Tak ładnie wydanych komiksów nie widzimy w Polsce nader często.

Mariusz Wojteczek

Tematy: , , , ,

Kategoria: recenzje