Bohater taki jak my

20 maja 2014

BohaterFlix „Bohater”, wyd. Timof i cisi wspólnicy
Ocena: 7 / 10

Opowieści autobiograficzne mają to do siebie, że ich autorzy siłą rzeczy zawsze przedstawiają swoje życie do pewnego momentu, nie znając przyszłości. Można co prawda mówić o własnych doświadczeniach od narodzin aż do śmierci, a nawet po niej, tak jak choćby Kevin Spacey w „American Beauty”, ale jest oczywiste, że nie zrobi tego żaden prawdziwy człowiek. Flix, niemiecki twórca komiksów do tej pory znany rodzimemu czytelnikowi z albumów „Dziewczyny” i „Pamiętam, jak…”, spróbował jednak w „Bohaterze” tego dokonać.

Autor najpierw pokazuje odbiorcom samego siebie przed narodzinami, kiedy dostaje ważną misję od Wielkiej Królowej. Niestety, zapomina o niej dokładnie w chwili swoich narodzin. Kolejne rozdziały komiksu to raczej autobiograficzny standard: wspomnienia z dzieciństwa, pierwsze zabawki, potwory wychodzące z ukrycia tuż po zgaszeniu światła, pierwsze zainteresowania i kontakty z kobietami. Rzeczywistość i rzetelne przedstawianie faktów (mogących wzbudzić sentyment w czytelnikach mających za sobą podobne przygody, a takich będzie sporo) połączono z metafizycznymi pomysłami, dzięki czemu nadano przeciętnemu życiu głównego bohatera bardziej niezwykłe cechy. Choć wszystko przedstawiono w poprawny sposób, każdy widział podobne zabiegi wiele razy, nie tylko w opowieściach obrazkowych. Prawdziwa zabawa zaczyna się dopiero wtedy, gdy Flix pokazuje w albumie obronę swojej pracy dyplomowej, którą notabene był recenzowany tu „Bohater”. Po tym wydarzeniu ta nietypowa autobiografia zamienia się w wymyśloną przez twórcę historię, opisującą hipotetyczny dalszy ciąg jego życia.

bohater_rysunek

Druga, ciekawsza część „Bohatera” to historia o tym, co mogłoby być przyszłym sukcesem, a co porażką autora. Co zdoła osiągnąć i jakie nieszczęścia będą mogły go złamać. Flix opisuje też czekające ludzkość wynalazki, takie jak rozmawiające ze sobą przedmioty, ale nie przesadza z fantazjowaniem i nie skupia się na robieniu z albumu opowieści science fiction. To bardziej ciepła, momentami wzruszająca historia o jego relacjach z rodziną oraz bliskimi. Narysowana w stylu przypominającym wesołą kreskówkę, co momentami odbiera jej powagę, ale mimo to pasuje do atmosfery komiksu. Nie można też nie docenić dopracowania poszczególnych kadrów. Wszystko w „Bohaterze” jest zrobione jak należy, nie zmienia to jednak faktu, że wyjątkowość tego komiksu opiera się głównie na pomyśle przedstawienia całego swojego życia w formie autobiografii, choć życie autora trwa przecież w najlepsze.

Z jednej strony album pokazuje, że każdy z nas jest bohaterem, nawet jeśli w lustrze widzimy kogoś przeciętnego do bólu. Każdy jest bohaterem dla samego siebie i wszyscy mamy swoje potwory czające się w ciemności. Z drugiej, trudno nazwać komiksowe alter ego Flixa i jego historię czymś nietuzinkowym. Gdyby nie oryginalna formuła, wyszłaby z tego szablonowa autobiografia, jakich wiele. Nie zaprzeczam, to bardzo przyjemna, ciekawa i godna polecenia lektura, jednak obawiam się, że szybko zdołam ją zapomnieć, niczym główny bohater cel misji od Wielkiej Królowej.

Michał Misztal

Tematy: , , , , , ,

Kategoria: recenzje