Beatnicy wchodzą do gry – recenzja książki „A hipopotamy żywcem się ugotowały” Williama S. Burroughsa i Jacka Kerouaca

25 stycznia 2015

hipopotamy_zywcemWilliam S. Burroughs, Jack Kerouac „A hipopotamy żywcem się ugotowały”, wyd. Czarne
Ocena: brak1

Gdy na stu dwudziestu paru stronach obcujemy z jednym z największych amerykańskich pisarzy i intelektualistów XX wieku, guru kontrkultury i zarazem prekursorem postmodernizmu, a towarzyszy mu równie wielki pisarz, autor powieści będącej „biblią” kontrkulturowego pokolenia, twórca spontanicznej prozy i ikona swoich czasów, gdy na stu dwudziestu paru stronach spotykamy ich obu piszących wspólnie na początku swej drogi literackiej, na dodatek piszących o genezie ruchu literackiego, który zapoczątkowali i który zmienił oblicze amerykańskiej literatury, to niezaprzeczalnie mamy do czynienia z literackim wydarzeniem.

W pierwszych tygodniach 1944 roku młody Jack Kerouac, student Uniwersytetu Columbia w Nowym Jorku, poznał Luciena Carra, pięknego, nastoletniego blondyna mówiącego jak Rimbaud. Ten z kolei przedstawił Kerouaca Allenowi Ginsbergowi oraz dwóm nieco starszym, 30-letnim mężczyznom: eleganckiemu jegomościowi w dopasowanym garniturze, Williamowi Burroughsowi, i rudobrodemu Davidowi Kammererowi. Edie Parker, ówczesna dziewczyna Kerouaca, mówiła mu, że między dwoma osobami z tej paczki, Lucienem i Davidem, panuje dziwna relacja, jakby ten pierwszy chciał wzbudzić w tym drugim zazdrość. Dla grupy znajomych oczywistym był fakt, że David darzy o wiele młodszego Luciena miłością graniczącą z szaleństwem. W sierpniu 1944 roku pomiędzy tą dwójką doszło do kłótni, która zakończyła się morderstwem. Carr zabił Kammerera, udał się do Burrroughsa i Kerouaca po radę, co ma robić, po czym oddał się w ręce policji. „Student Uniwersytetu Columbia zabija swego przyjaciela i wrzuca jego ciało do rzeki” – widniało na pierwszej stronie „New York Timesa”. Burroughs i Kerouac zostali aresztowani za niepowiadomienie policji o morderstwie. Pierwszy szybko wyszedł na wolność dzięki kaucji wpłaconej przez rodziców. Ojciec Jacka nie chciał zapłacić, ale pieniądze miała jego dziewczyna, Edie. Istniał tylko jeden warunek: mogła nimi dysponować, jeśli weźmie ślub. Tak się też stało – Jack zgodził się na małżeństwo i opuścił areszt. Carr spędził dwa lata w poprawczaku – zwolniono go z powodu młodego wieku i dobrego sprawowania. Tak w wielkim skrócie wygląda „historia założycielska” Beat Generation.

Rok po morderstwie Kerouac i Burroughs napisali wspólnie powieść zainspirowaną tym głośnym wydarzeniem. „A hipopotamy żywcem się ugotowały” to historia życia młodych ludzi w Nowym Jorku. Szwendają się po barach Greenwich Village, rozmawiają o literaturze, sztuce, filozofii, piją i wygłupiają się do rana, często bez grosza przy duszy, nie wiedząc jeszcze, że kiedyś będą nazwani beatnikami, że staną się największymi pisarzami swoich czasów, nie przypuszczając nawet, że ktoś kiedyś w jakimś średniej wielkości europejskim kraju będzie pisał o nich tekst do portalu literackiego. Poznajemy początki środowiska, które za parę lat stanie się jednym z głównych elementów nowojorskiej bohemy, a za kilkanaście – amerykańskiej kultury. Przez powieść cały czas przewija się wątek relacji Luciena Carra (w powieści jako Philip Tourian) i Davida Kammerera (Ramsay Allen). Podobnie jak nazwiska, tak i wiele innych szczegółów zostało zmienionych – zachowano jedynie sens. Choć to mało prawdopodobne, by ktoś, zaczynając czytać „A hipopotamy…”, nie znał sprawy zabójstwa Kammerera, zupełnie nie wpływa to na fakt, że w powieści wyczuć można napięcie, które w końcu musi przerodzić się w tragedię.

Książka składa się z osiemnastu rozdziałów. Narratorem części z nich jest Will Dennison (Burroughs), a pozostałych – Mike Ryko (Kerouac). Z opisów Burroughsa poznajemy bliżej postać Ramsaya Allena, Kerouac większość czasu spędza z Philipem Tourianem. Od początku da się zauważyć u obu narratorów wyraźną różnicę, będącą jednocześnie prognozą przyszłych stylów kryjących się za nimi pisarzy. Dennison (Burroughs) to intelektualista i samotnik, zawsze przy forsie, często z przymrużeniem oka i lekką pogardą patrzący na wybryki młodzieniaszków i najwyraźniej dobrze zorientowany, jak wszystko wokół działa. Ryko z kolei to pełen energii facet, który chce po raz kolejny zaciągnąć się na statek, marzy o ucieczce do Paryża, czyta, doświadcza, dyskutuje, co wieczór biega po nowojorskich barach i upija się w radosnym szaleństwie, a potem wstaje rano i zaczyna od początku. „A hipopotamy żywcem się ugotowały” to rodzaj niezwykle rzadkiej literackiej ciekawostki. Jack Kerouac jeszcze nie wpadł na pomysł spontanicznej prozy, William Burroughs nawet nie myślał o postmodernistycznych ideach typu: „człowiek jest artefaktem zaprojektowanym do podróży kosmicznych”, tymczasem udało im się napisać ciekawą powieść, warsztatowo całkiem niezłą. Interesująco wypada spojrzenie młodych autorów na relację Carr-Kammerer, w której przecież każdy był zarazem winny i poszkodowany, relację typowo toksyczną. Autorzy, choć sami byli mocno w całą aferę zamieszani, nikogo nie oceniają.

Warto zaznaczyć jeszcze dwie rzeczy: „A hipopotamy żywcem się ugotowały” to kolejna pozycja dla miłośników literatury i kultury amerykańskiej, która ukazała się dzięki świetnej „Serii Amerykańskiej” wydawnictwa Czarne. Zaś ze sprawą zabójstwa Kammerera możemy zapoznać się również dzięki filmowi Johna Krokidasa „Kill Your Darlings” („Na śmierć i życie”), który miał swą światową premierę w styczniu 2013 roku.

Anna Wyrwik

1Nie poddajemy ocenie książek, które ukazały się pod naszym patronatem.

Tematy: , , , , ,

Kategoria: recenzje