Antologia, którą musisz mieć

25 kwietnia 2014

antologia_reportazuRóżni autorzy „100/XX. Antologia polskiego reportażu XX wieku”, wyd. Czarne
Ocena: 10 / 10

„Antologia polskiego reportażu XX wieku” pod redakcją Mariusza Szczygła cieszy się niezmiennie ogromną popularnością. Anegdot na jej temat nazbierało się całkiem sporo, a media bez ustanku o niej mówią, choć od wydania minęły prawie dwa miesiące. Publikacja żyje własnym życiem na profilu fecebookowym, a internet roi się od najprzeróżniejszych opinii. W tej dyskusji nie może zabraknąć również głosu Booklips.pl.

Antologię okrzyknięto literacką pozycją must-have. Półka każdego szanującego się intelektualisty nie może się bez niej obyć. Dwa wielkie tomiszcza w grubej, solidnej oprawie świetnie świetnie się na niej prezentują. Przebrnięcie przez blisko dwa tysiące stron nie jest już takie proste, ale tuż po przewróceniu ostatniej kartki zostaje wielka satysfakcja, że w końcu się udało. Książki, a raczej księgi, można czytać linearnie, krok po kroku, poznając historię polskiego reportażu i najwybitniejszych twórców tego gatunku. Choć, jak wiadomo, wszyscy doskonali autorzy nie byli w stanie się pomieścić, a najlepsi z najlepszych zostali wybrani przed redaktorów na zasadzie kompromisu, to, jakby nie patrzeć, przekrój jest naprawdę imponujący. Mamy aż 100 rozdziałów i ponad 120 twórców prezentujących najważniejsze reportaże, które opublikowano między 1901 a 2000 rokiem.

Książki niemalże pękają w szwach od rozmaitości charakterów i temperamentów, mnogości stylów i tematów. Poza postaciami, takimi jak Maria Konopnicka, Stanisław Reymont, Stefan Żeromski, Zofia Nałkowska czy Maria Dąbrowska, po których niekoniecznie spodziewalibyśmy się reportaży, znajdziemy również tak wybitnych reportażystów, jak Melchior Wańkowicz, Ryszard Kapuściński czy Marian Brandys. W antologii można także znaleźć krótkie wprowadzające artykuły na temat każdego twórcy. Autorem tekstów jest Mariusz Szczygieł, który poświęcił się nie tylko karkołomnej pracy pomysłodawcy i redaktora tomów, ale i z uwagą opisuje każdego z twórców, których wybrał. Na pytanie, dlaczego nie umieścił w zbiorze swojego reportażu, odpowiada ze śmiechem, że szkoda byłoby zabierać miejsce innemu autorowi. Ale każdy, kto zapozna się z książkami, będzie wiedzieć, że wcale nie brakuje tam tekstów Szczygła, właśnie ze względu na wspomniane wstępy, ale i na całe wydanie, któremu już zawsze przyświecać będzie postać autora „Gottland”.

Kawał historii i kawał papieru. Na szczęście zbiór można też czytać wybiórczo, skupiając się na ulubionych autorach bądź zdając na los przypadku. Tomy nie są najtańsze i nie są najlżejsze. Nie możemy zakupić ich pojedynczo. Nie zabierzemy ich w podróż metrem ani autobusem (wyjściem może być wersja elektroniczna, która wyraźnie zmniejszyłaby ciężar w torbie). Nie jest lekko, ale na pewno warto zakupić księgi, usiąść w fotelu i zatopić się w historii, jakiej jeszcze nie było, opowiedzianej przez znakomitych i częstokroć zapomnianych twórców.

Milena Buszkiewicz

Tematy: , , , , , , , , , , , , ,

Kategoria: recenzje