„Wielki zły lis” – przezabawna opowieść o ciamajdowatym rudzielcu, który chciał być bezwzględnym drapieżcą, ale miał wielkie serce

6 grudnia 2019


Bestseller francuskich księgarń. Ponad 150 tysięcy sprzedanych egzemplarzy. Zaczytują się w nim młodzi i starzy. „Wielki zły lis” Benjamina Rennera to lekka, przezabawna i bezpretensjonalna opowieść o ciamajdowatym lisie, który chciał być zły, ale okazał się mieć wielkie serce.

Główny bohater, zamieszkujący w lesie rudy lis, chciałby być bezwzględnym drapieżcą. Niestety, jak zauważa jego mentor, wielki zły wilk, ma muskulaturę ostrygi, charyzmę na poziomie suszonego winniczka, a dzikości tyle, co anemiczny żółw na emeryturze. Dlatego też stał się pośmiewiskiem całej okolicy. W pobliskim gospodarstwie zwierzęta traktują jego próby zakradnięcia się do kurnika z najwyższą obojętnością. Zamieszkujące tam nioski same bowiem potrafią poradzić sobie z rudym fajtłapą. Wygłodzony lis musi więc zadowolić się rzepą, którą odkłada mu litościwie w koszyczku prosię z farmy.

Nadzieja na mięsko pojawia się, gdy wilk wpada na genialny plan. Otóż jego zdaniem lis nie musi polować na kury ani inne ptactwo. Wystarczy, że ukradnie z gospodarstwa kilka jaj, cierpliwie je wysiedzi i wykarmi, a pyszne jedzonko samo się wykluje i wyrośnie. Oczywiście autorowi pomysłu należy się spora prowizja – ma otrzymać część wyhodowanego łupu. Reszta jednak wyląduje w żołądku lisa. Główny bohater przystaje na ten pomysł i z niewielką pomocą swojego mentora, który zza płotu sieje panikę na farmie, przedostaje się do kurnika i zdobywa trzy jaja. Teraz już tylko trzeba wytrwale czekać. Sprawy jednak mają to do siebie, że lubią się komplikować, dając początek serii zabawnych – niekoniecznie dla lisa, ale na pewno dla czytelników – perypetii.

Pomysł na tę historię sięga czasów dzieciństwa autora. „Kiedy byłem mały, ojciec zabrał mnie na farmę, która miała na wyposażeniu inkubator wypełniony kurzymi jajami. Rolnik powiedział nam, że jaja będą się wkrótce wykluwać, dlatego chciałem zostać, żeby zobaczyć, jak to się dzieje. Mój ojciec jednak nie miał zamiaru przeszkadzać właścicielom. Aby przekonać mnie do odejścia, wyjaśnił, że jeśli pisklęta mnie zobaczą, pomyślą, że jestem ich matką. A potem musiałbym o nie dbać i je edukować. Mając sześć i pół roku, nie czułem się gotowy, by zostać samotną matką, ponieważ przed sobą miałem jeszcze całe życie… (śmiech) Więc ulotniłem się stamtąd, by uniknąć tych przytłaczających obowiązków, ale historia pozostała jako anegdota i często powracała wraz z nurtującym pytaniem: 'Jeśli nagle okaże się, że jesteśmy przybranymi matkami kurcząt, czy powinniśmy je uczyć, by zachowywały się jak ludzie, czy jak kurczaki?’. Pomysł ciągle krążył w mojej głowie, a później pomyślałem, że sytuacja byłaby jeszcze bardziej zabawna, gdyby to lis był zmuszony wychowywać te małe pisklęta” – mówi Benjamin Renner.

Zwierzęta występujące na kartach „Wielkiego złego lisa” posiadają ludzkie cechy idealnie dopasowane do ich wyglądu. Prosię jest dobroduszne i zajmuje się ogrodem, kura to wiecznie narzekająca matrona, z którą lepiej nie zadzierać, pies to typ leniwego brygadzisty, królik zaś jest głupkowaty, ale sympatyczny, a lis… O lisie wiecie już wystarczająco. Benjamin Renner zastosował antropomorfizację, aby w przezabawny i przystępny sposób opowiedzieć o problemach, które mają czysto ludzki wymiar. „Bardzo podoba mi się sposób opowiadania historii, który pozwala bezkonfliktowo zajmować się kwestiami, na temat których ludzie mają czasem bardzo jasno wyrobione poglądy. To, czego nie tolerowaliby, gdyby przedstawione zostało w realistycznym i współczesnym kontekście, nie szokuje ich, gdy pokaże się przy pomocy baśni. Postacie zwierząt umniejszają znaczenie tych wszystkich spraw. I powodują, że praca narratora jest jeszcze bardziej satysfakcjonująca” – tłumaczy autor.

„Wielki zły lis” to jeden z najzabawniejszych tytułów, jakie ostatnio pojawiły się na polskim rynku. Humor tryskający dosłownie z każdej karty komiksu zadowoli zarówno młodych, jak i dojrzałych czytelników. O fenomenie, jakim stał się ciamajdowaty lis, niech świadczy fakt, że jego przygody doczekały się ekranizacji w postaci pełnometrażowej animacji. Film „Wielki zły lis i inne opowieści” wyświetlano również w polskich kinach. Zanim jednak go obejrzycie, zdecydowanie powinniście sięgnąć po pierwowzór literacki opublikowany nakładem wydawnictwa Kultura Gniewu.

[am]

Tematy: , , , ,

Kategoria: premiery i zapowiedzi