„Tycipaństwa” Macieja Grzenkowicza – reportaż o idealistach, którzy poszukiwali wolności i założyli własne mikronacje

27 maja 2021

Masz już dość państwa, w którym żyjesz? Załóż własne. Wydaje się absurdalne? Być może. Są jednak na świecie ludzie, którzy na taki krok się zdobyli. O nich opowiada książka „Tycipaństwa. Księżniczki, bitcoiny i kraje wymyślone” Macieja Grzenkowicza, która ukazała się nakładem Wydawnictwa Poznańskiego.

Pierwsza współczesna mikronacja, czy też tycipaństwo, jak woli je nazywać autor, powstała na platformie przeciwlotniczej zbudowanej podczas II wojny światowej na Morzu Północnym. W 1967 roku niejaki Roy Bates zajął obiekt i ogłosił go najmniejszym państwem na świecie – księstwem Sealandii. Chciał tam utworzyć piracką rozgłośnię radiową, bo na lądzie w Wielkiej Brytanii za takie działania spotkała go kara.

Nowe księstwo szybko zwróciło uwagę mediów. Nie stało się tak jednak dzięki nadawanemu programowi radiowemu, lecz pewnemu zdarzeniu. Kiedy jednego razu podpłynął tam kuter, książę i jego syn kazali załodze się wynosić, a że nikt nie wziął ich na poważnie, zaczęli ostrzeliwać łódź. Batesów postawiono przed sądem, jednak zostali za swój czyn uniewinnieni, ponieważ do zdarzenia doszło na terenie, który znajdował się poza jurysdykcją Wielkiej Brytanii. Tak zrodziła się legenda Sealandii, która kilka lat później wprowadziła swoją walutę i przyjęła konstytucję.

Historia relacji tego niesamowitego miejsca z resztą świata to temat na osobną książkę, która zresztą powstała. Maciej Grzenkowicz też o niej wspomina, ale ta najsłynniejsza mikronacja stanowi punkt wyjścia do przybliżenia innych tycipaństw – zarówno tych z kart historii, jak i istniejących w czasach współczesnych.

Jedzie do Liberlandu – państwa założonego przez libertarian na ziemi niczyjej między Serbią i Chorwacją. Odwiedza hipisowską komunę Christiania w Kopenhadze i Republikę Zarzecza w centrum Wilna. Rozmawia z amerykańskim obywatelem, którego córka chciała być księżniczką, dlatego znalazł sporne terytorium między Sudanem a Egiptem i utworzył tam dla niej księstwo. Spotyka się też wreszcie z Mieszkiem Makowskim, który ogłosił niepodległość swojej działki pod Radomiem, gdzie utworzył Królestwo Kabuto.

Grzenkowicz nazywa bohaterów swojej książki radykalnymi marzycielami, bo nie poprzestają jedynie na snuciu planów, ale wprowadzają je w życie, często grając na nosie urzędnikom i całemu systemowi. „Nie jest przypadkiem, że wszystkie tycipaństwa mają na sztandarze jakiś rodzaj wolności, rozumianej zarówno jako ta 'od’, jak i ta 'do'” – pisze autor. „Czy to jest główny powód, dla którego powstają mikronacje? Niewykluczone. W tym sensie stają się one oknami na wolność” – dodaje.

Jak się okazuje, tycipaństwa albo z czasem stają się mikropaństwami jak Zarzecze, albo zajmują anegdotyczne miejsce w historii jako opowieść o odszczepieńcach, którzy walczyli o wolność, lecz niekoniecznie im się udało. Tak jedne, jak i drugie dokumentuje pasjonująca i z ducha anarchistyczna książka Macieja Grzenkowicza.

[am]
fot. Richard Lazenby/Wikimedia Commons

Tematy: , , , ,

Kategoria: premiery i zapowiedzi