„Trzymajmy się!” ? niepublikowane zapiski Magdaleny Samozwaniec po latach trafiły do księgarń

18 grudnia 2017


Nakładem wydawnictwa Iskry ukazała się książka „Trzymajmy się! Życiowe rady dla starych i młodych”. To zbiór rozproszonych tekstów Magdaleny Samozwaniec, które po latach wreszcie doczekały się wydania.

Magdalena Samozwaniec nie pozostawiła po sobie zbyt wielu niepublikowanych dzieł. Przed pójściem do szpitala w październiku 1972 roku zniszczyła niemal całe archiwum. „Spaliła listy, wiersze. Podarła jej zdaniem nieważne maszynopisy i rękopisy. Pozostały więc strzępy, rzeczy, które szczęśliwie nie wpadły jej wówczas w ręce” ? komentuje w posłowiu dziennikarz Rafał Podraza, autor opracowania książki, cioteczny wnuk Magdaleny Samozwaniec i zarazem kronikarz rodu Kossaków. Z tych resztek udało się wydać kilka pozycji, m.in. „Baśnie”, komiczną powiastkę „Angielska choroba” czy zbiór tekstów „Z pamiętnika niemłodej już pisarki”. „Trzymajmy się! Życiowe rady dla starych i młodych” to kolejna tego typu publikacja w dorobku polskiej satyryczki.

W książce, której tytuł wymyśliła sama autorka, znalazły się teksty z różnych lat. Część ukazała się przed laty drukiem w gazetach, inne trafiają do rąk czytelników po raz pierwszy. Jedną z takich nowości jest wstęp i pierwszy rozdział książki „Z modą przez stulecia”, którą miała napisać Samozwaniec, a rysunkami opatrzyć Maja Berezowska. Wydawnictwo było zainteresowane publikacją, umowa została podpisana, a zaliczka „prawie wypłacona”. Niestety pozostał jedynie wspomniany fragment z arcyhumorystyczną reinterpretacją wygnania Adama i Ewy z raju. Warto też przywołać chociażby tekst zatytułowany „Gwiazdka na Kossakówce”, które w zasadzie był rozdziałem książki wspomnieniowej „Maria i Magdalena”. Cenzura miała problem z tym fragmentem i naciskała, żeby autorka usunęła go z maszynopisu. Samozwaniec spełniła „tę dziwaczną prośbę”, bo ? jak sam przyznaje ? „nie jest osobą kłótliwą”. Odłożyła tekst do teczki, co ostatecznie wyszło jej na korzyść. W latach sześćdziesiątych sprzedała materiał za spore pieniądze gazecie. Teraz możemy wreszcie przeczytać go w książce.

To, co najbardziej uderza w tym zbiorku, to fakt, jak wiele przemyśleń Magdaleny Samozwaniec wciąż jest aktualnych. Chociażby o wykształceniu („Dzisiaj (…) tytuły naukowe dostaje się za prace o rzeczach, o których nie ma się pojęcia, jedynie za przepisywanie wycinków ze starych gazet, kompilację cudzych myśli i cudzych spostrzeżeń”), robieniu kariery („Dziwnie robiło się niegdyś kariery; chociaż z tego, co widzę, w tej kwestii nadal jest tak samo. Łóżko… czyni cuda”), umasowieniu towarów („Teraz, niestety, wszystko jest gotowe. Tylko wchodzić do sklepu i masz, nawet nie przeszkadza ci, że spotykasz babkę w takiej samej sukni, że po ulicach chodzą takie same palta i takie same okropne buty. Straszne! Zero indywidualności!”) czy młodzieży („Może dlatego dzisiejszej młodzieży brak oryginalności, że karmiona jest przygotowaną papką, ma wspólny żargon, te same zainteresowania, identyczne rozmowy?”).

Samozwaniec dużo miejsca poświęca rodzinnemu domowi (wspomina czytanie zakazanych książek dla dorosłych i ulubione potrawy, które jadło się na Kossakówce), często pojawia się ojciec i ukochana siostra. Dzięki „Trzymajmy się!” możemy przeczytać pierwszy wiersz Marii Pawlikowskiej Jasnorzewskiej, napisany gdy miała sześć lub siedem lat. Poznajemy też wreszcie w całości ostatni wiersz poetki wraz z ostatnią linijką, która zdaniem Samozwaniec mogła wywołać kontrowersje i skompromitować Lilkę. Zebrane w tomie teksty dają wgląd w rozgrywki, jakie miały miejsce w środowisku literackim w tamtych latach, gdy na przykład Samozwaniec opowiada, jak pozwoliła sobie na ciętą ripostę wobec żony Jerzego Putramenta, ówczesnego pracownika Zarządu Głównego Związku Literatów Polskich. „Nagle ani Czytelnik, ani Wydawnictwo Literackie, ani Iskry nie były zainteresowane [moimi] nowymi książkami, na które z niecierpliwością czekali czytelnicy” ? wspomina autorka.

Zgodnie z podtytułem, w „Trzymajmy się!” nie brak życiowych rad dla starych i młodych. A chociażby dotyczących odkładania pieniędzy („Odkładanie to największa zbrodnia na rodzinie. Jak później taki nieboszczyk ma się czuć, kiedy najbliżsi kłócą się o to, co zostawił?! Ileż to nieszczęść wywołać może zbyt duży majątek… By tego uniknąć, trzeba szybko, co się zarobi, wydać”), ośmieszaniu drugich („Nie trzeba o kimś mówić źle, by go ośmieszyć. Wystarczy powiedzieć coś na jego temat, z czego inni będą się śmiali”) czy planowaniu na przyszłość („Co tutaj myśleć o starości, kiedy wystarczy wybiec na ulicę i zostać na śmierć najechanym przez pędzące auto! Nie wolno projektować, albowiem często z projektów nic nie wychodzi”).

Książka bogato zdobiona niepublikowanymi wcześniej fotografiami z prywatnych zbiorów ukazała się nakładem wydawnictwa Iskry.

[am]
fot. Władysław Miernicki/Narodowe Archiwum Cyfrowe/Wikimedia Commons

Tematy: , , , , , , , ,

Kategoria: premiery i zapowiedzi