„Trainspotting zero” – prequel kultowej powieści Irvine’a Welsha już w księgarniach!

7 listopada 2016

trainspotting-zero-premiera
Nakładem wydawnictwa Replika ukazała się powieść „Trainspotting zero”, w której Irvine Welsh przy pomocy pieprznego języka i chropawego humoru opisuje, jak bohaterowie jego najsłynniejszej książki zaczęli swój flirt z heroiną.

Pomysł na powieść zrodził się z przypadku. Kiedy pisarz pakował swój dobytek, aby przeprowadzić się z Dublina do Chicago, znalazł dyskietkę, na której przechowywał długi na 100 tysięcy słów tekst opowiadający o zawrotnym zjeździe Marka Rentona i jego edynburskiej paczki na samo dno narkotykowego nałogu. Welsh stworzył go, kiedy jeszcze był początkującym autorem bez dorobku. Tekst miał stanowić część „Trainspotting”, jednak ostatecznie trzeba było go wyciąć, bo książka za bardzo się rozrosła. Niestety, dyskietki z manuskryptem nie dało się odtworzyć. Historia była zapisana w przedpotopowym edytorze. Pisarz odszukał człowieka, który posiadał stację dysków, i pomógł mu przekonwertować zawartość pliku do Worda. Przeczytał materiał jeszcze raz, zaczął go przerabiać i dopisywać kolejne fragmenty aż… powstała z tego nowa powieść.

Na początku „Trainspotting zero” życie Marka Rentona zdaje się jeszcze biec zwyczajnym torem: chodzi na zajęcia na uczelnię, ma śliczną dziewczynę, a nawet cieszy się pewnym statusem społecznym. Jednak po śmierci młodszego brata wszystko po kolei mu się rozpada, a on sam zaczyna szwendać się ze starymi kumplami. Sick Boy, Spud Murphy, Tommy Lawrence, Matty Connell oraz Franco Begbie szybko wciągają go w swoje szalone plany. Barwna ekipa miota się pomiędzy kolejnymi mrocznie komicznymi nieszczęściami. Mocna, ujmująca powieść wyśmienicie odtwarza ich upadek.

Irvine Welsh zabiera nas do Edynburga lat 80., do epoki thatcherowskiej ? wysokiego bezrobocia, kiepskich widoków na przyszłość, do czasów, kiedy kasa i dragi były trudne do zdobycia. „Chciałem napisać powieść o latach 80., ponieważ była to kluczowa dekada dla mnie i myślę, że także kluczowa dekada dla całej kultury zachodniej” – tłumaczy pisarz, określając ją jako gorzki okres w historii jego kraju. Welsh dostrzega tylko jeden plus tamtych czasów. „To był ostatni raz, kiedy mieliśmy prawdziwą rodzimą kulturę brytyjską po teddy boysach, modsach i punkach; w latach 80. mieliśmy acid house i casualsów. Lata 90. to dekada nieciekawej pustki rynku konsumenckiego, gdzie nic nie zrodziło się z ulic; po prostu miałeś ludzi w biurach, którzy decydowali, co było cool”.

„Trainspotting zero” to trzecie już spotkanie czytelników z Markiem Rentonem i edynburską ekipą. Po 10 latach od wydania „Trainspotting” autor opublikował powieść „Porno”, która opisywała dalsze losy bohaterów (niektóre motywy z książki scenarzysta John Hodge wykorzystał w fabule długo wyczekiwanego filmu „T2: Trainspotting”, którego premiera zapowiedziana jest na 27 stycznia 2017 roku). Welsh wraca jednak do swoich bohaterów po raz kolejny. „Myślę, że to kwestia osobista. To pierwsi bohaterowie, których stworzyłem, i są mi bardzo bliscy. Czuję się, jakbym w pewnym sensie był każdym z nich w różnych momentach mojego życia. Rozumiem dokładnie, co się z nimi dzieje bardziej niż z innymi postaciami, które wymyśliłem” – tłumaczy autor.

„Trainspotting Zero” w przekładzie Jacka Spólnego ukazał się nakładem oficyny Replika. Booklips.pl jest patronatem medialnym polskiego wydania.

[am]

Tematy: , , , , , , , , ,

Kategoria: premiery i zapowiedzi