„Testament Marii” – nominowana do Bookera powieść Colma Tóibína ukazała się w polskim przekładzie

17 września 2014

toibin-testament-marii-premiera
Nakładem wydawnictwa Imprint ukazał się polski przekład nominowanej w zeszłym roku do Bookera, szeroko dyskutowanej powieści „Testament Marii” autorstwa jednego z najlepszych współczesnych pisarzy irlandzkich, Colma Tóibína.

W „Testamencie Marii” Tóibín podąża drogą wytyczoną przez takich pisarzy, jak José Saramago i Norman Mailer, próbując na nowo reinterpretować wydarzenia opisane w biblijnych Ewangeliach. Powieść rozgrywa się w dwadzieścia lat po ukrzyżowaniu Chrystusa. Starzejąca się matka Jezusa, Maria, dla własnego bezpieczeństwa mieszka na wygnaniu w Efezie, gdzie jest regularnie odwiedzana przez uczniów swego syna domagających się relacji, które mogłyby posłużyć za kanwę przyszłych Ewangelii. W kobiecie odżywają wspomnienia. Stara się zrozumieć, dlaczego niektórzy wierzą, że Jezus był Synem Bożym. Przygnieciona poczuciem winy próbuje dociec, co mogła zrobić inaczej, aby los jej dziecka nie zakończył się w tak tragiczny sposób.

Historia opowiedziana została z punktu widzenia Marii. To ona jest narratorką powieści. „Czułem, że jestem Marią. Innymi słowy, to był jej głos, byłem jej oczami, jej duszą, jej świadomością(…) i zastanawiałem się, co robiłaby i myślała o tym wszystkim po tylu latach” – wyznał pisarz w wywiadzie dla portalu „NPR”.

Tóibín stworzył sugestywny portret kobiety daleko różniący się od tego, jaki znamy z ikonografii chrześcijańskiej i Pisma Świętego. Maria nie przypomina pobożnej i cichej niewiasty, która z pokorą przyjmuje narzuconą jej rolę. Zamiast tego przepełniona jest gniewem, a jej głos jest głosem Elektry, Medei i Antygony, bohaterek greckiej tragedii. Niechętnie przyjmuje uczniów Chrystusa i w przypływie emocji wyznaje im, że nie warto było umierać na krzyżu.

„Musiałem odłożyć na bok Ewangelie i wszystkie źródła i wyobrazić sobie, jak by to było znać Jezusa jako dziecko. Zajmować się nim, jeśli było się kobietą, która go wychowywała, a potem zobaczyć, jak próbuje się podnieść, chce zdjąć cierniową koronę, a tymczasem wpycha ciernie jeszcze głębiej. Starałem się więc wyobrazić sobie to sekunda po sekundzie, chwila po chwili, jakby to się jeszcze nie wydarzyło” – wyjaśnił Tóibín.

W swojej powieści Tóibín demistyfikuje również niektóre cuda opisane w Biblii, jak przemienienie wody w wino na weselu w Kanie Galilejskiej czy uzdrowienie chorego w świątyni. Najbardziej zapadający w pamięć jest jednak opis wskrzeszonego Łazarza, który nie ma w sobie już nic z urodziwego i dobrego młodzieńca, jakim był wcześniej. Zamiast tego zamienił się w ledwo trzymającego się na nogach, milczącego upiora, mogącego jedynie z trudem przełknąć wodę i namoczony chleb.

Do napisania „Testamentu Marii” zainspirowało pisarza „Ukrzyżowanie” włoskiego malarza Jacopa Tintoretta, chaotyczny obraz, który w centralnym punkcie ukazuje Chrystusa wiszącego na krzyżu, zaś wokół niego możemy zobaczyć wszelką formę ludzkiej aktywności, prawdziwe życie, jakim pochłonięci byli ówcześni ludzie. Swym realizmem dzieło tak dalece różni się od wyidealizowanych prac, np. Tycjana, że skłoniło Tóibína do potraktowania z równym rygoryzmem historii opisanych w Ewangeliach.

Krótka, składająca się z zaledwie trzydziestu tysięcy znaków powieść (a właściwie nowela) znalazła się w zeszłym roku w finale Nagrody Bookera. Była najkrótszą książką w historii, która dostąpiła tego wyróżnienia. Jurorzy nie mieli jednak wątpliwości, że w tym wypadku długość nie odgrywa najmniejszego znaczenia. „Tak, jest zwięzła, ale również zwarta i szczególnie doniosła. To krótka powieść, ale jedna z tych, które pamiętamy jako długą” – powiedział jeden z jurorów nagrody, Robert Douglas-Fairhurst.

„Testament Marii” Colma Tóibína ukazał się nakładem należącego do PWN-u wydawnictwa Imprint. Przekładu książki dokonał Jerzy Kozłowski.

Artur Maszota

Tematy: , , , ,

Kategoria: premiery i zapowiedzi