„Shitshow!” Charliego LeDuffa ? relacja z końca Ameryki
Wydawnictwo Czarne opublikowało w serii „Amerykańskiej” nową książkę autora „Detroit. Sekcji zwłok Ameryki”. W „Shitshow! Ameryka się sypie, a oglądalność szybuje” laureat Pulitzera Charlie LeDuff zabiera nas na wyprawę wzdłuż i wszerz Stanów Zjednoczonych, kraju, w którym wszystko zdaje się stać na głowie i zmierzać ku krawędzi przepaści.
Po wydaniu książki „Detroit. Sekcja zwłok Ameryki” niepokorny dziennikarz gonzo i reporter telewizyjny Charlie LeDuff wpadł na pomysł realizacji seryjnego programu telewizyjnego „Amerykanie”, który pokazywałby jedną wielką „rozpierduchę”, w jaką przemieniają się Stany Zjednoczone. Skoro cały kraj się sypie i wszędzie wrze, należało wziąć kamery do rąk i zarejestrować, co dzieje się w prawdziwym świecie, na otwartej przestrzeni między wielkimi metropoliami, jak Los Angeles czy Nowy Jork, które od dawna żyją w oderwaniu od rzeczywistości. LeDuff chciał porozmawiać ze zwykłymi ludźmi, których wypomadowani dziennikarze z dużych stacji nie chcieli słuchać, a jeśli już zwracali na nich uwagę, to tylko po to, by szybko i powierzchownie potraktować ich problemy, bo dzięki głośnemu tematowi można było podbić sobie słupki oglądalności. Właścicielowi koncernu medialnego, który wykładał pieniądze na nowy program, pomysł się spodobał. Dał chłopakom zielone światło, toteż trzyosobowa ekipa pod wodzą autora tej książki zapakowała sprzęt w samochód i ruszyła w drogę.
LeDuff z pomocnikami udał się w same bebechy „największego eksperymentu w historii ludzkości”, jakim są Stany Zjednoczone, do wszystkich tych miejsc, gdzie amerykańskie marzenie przemieniło się w koszmar. Jak sam przyznaje, w swym zawodowym podejściu podąża śladem Jimmy’ego Breslina, wielkiego reportera z Nowego Jorku, który powiedział, że kiedy wszyscy szturmowali szatnię zwycięzcy, on zawsze szedł do przegranych. LeDuff odwiedza więc Williston, miasto boomu położone w okolicy pól naftowych w Dakocie Północnej, gdzie zjeżdżają się tłumy bezrobotnych mężczyzn z całego kraju, głównie białych, licząc na zarobienie pieniędzy, które pozwolą im wyjść na prostą. Ten rzeczywisty boom daleki jednak jest od wyobrażeń, jakimi żyją ściągający tam desperaci, a najbardziej wymownym tego przykładem jest mężczyzna wegetujący w samochodzie w oczekiwaniu na jakąś pracę. Prosi LeDuffa o fajkę, a po chwili namysłu proponuje mu obciąganie za 20 dolarów.
Niedługo potem razem z autorem docieramy do Flint w stanie Michigan, a konkretnie do osiedla przyczep kempingowych Kirkwood stojącego w sąsiedztwie dawno zamkniętych zakładów produkujących części do samochodów. Tu koczują ostatnie niedobitki, których nie przegoniły jeszcze bezrobocie i wzrost zabójstw. Podczas gdy mieszkańcy ledwo wiążą koniec z końcem, władze rezygnują z dotychczasowego dostawcy wody i porywają się na trzystumilionową inwestycję, w wyniku której z kranów leci brązowawa ciecz niezdatna do picia. Żeby się nie porzygać, ludzie muszą słodzić ją cukrem lub oranżadą w proszku. I z bezsilnością obserwują, jak ich dzieci chorują.
Przez trzy lata LeDuff widzi, jak Ameryka powoli się rozpada. Z dnia na dzień narastają napięcia rasowe, polityczne i społeczne. Trafiamy do Ferguson, w sam środek zamieszek wywołanych zabójstwem dokonanym przez białego policjanta na czarnoskórym nastolatku. I to w sam środek rozumiany jak najbardziej dosłownie. Dziennikarz ignoruje zakazy policji, opuszcza wyznaczony dla reporterów obszar i wchodzi pomiędzy protestujących, przepycha się z zadymiarzami, a nawet obrywa pachołkiem w głowę. Przy innej okazji odwiedza Clivena Bundy’ego, hodowcę bydła z Nevady, który stanął do walki z uzbrojonymi agentami federalnymi w sporze dotyczącym wypasania zwierząt na ziemiach rządowych. Wraz z Wielkim Smokiem Ku Klux Klanu jedzie do Greensboro w Karolinie Północnej na manifestację przeciwko usunięciu flagi Konfederacji sprzed stanowego parlamentu. Pływa gumowym kajakiem po Rio Grande na granicy z Meksykiem, drażniąc tamtejszych przemytników ludzi.
LeDuff wydarzenia udokumentował nie tylko w formie programów z cyklu „Amerykanie”, które wciąż są dostępne w sieci, ale też w serii raportów składających się na książkę reportażową „Shitshow!”. Posługując się efekciarskim i pełnym potocznego luzu stylem, konfrontuje się z ciemnymi stronami amerykańskiej egzystencji. Pisze o tych, którzy ucierpieli na skutek zmian technologicznych i postępującej globalizacji, pokonanych i porzuconych przez swoich polityków, którzy na złość całemu establishmentowi, a być może również z tlącą się na dnie serca nadzieją, wybrali na prezydenta kogoś takiego jak Donald Trump.
Autor unika oklepanych opinii i podziałów politycznych, wskazując prawdziwą „wadę ukrytą” systemu, która nie ma koloru skóry, wyznania czy poglądów. To przybierająca kolor zielonego dolara, niedająca się zaspokoić chciwość wszelkiej maści biznesmenów, polityków, aktywistów, służb i urzędników, których poczynania ? częstokroć nielegalne ? najbardziej odbijają się na klasie średniej. „Biedni nie mogli płacić, a bogaci nie chcieli. Spróbujcie sobie teraz wyobrazić wściekłość tych, którzy znaleźli się pośrodku, coraz bardziej ściśnięci i zmuszeni do wzięcia na siebie zobowiązań za oba skrajne bieguny” ? opisuje jedną z patologii LeDuff. „Shitshow!” to wreszcie krytyka medialnych elit, które zatraciły resztki powołania. Z ignorancją i udawanym oburzeniem podchodzą do tematu, przez co jeszcze bardziej eskalują napięcie. Liczą się tylko zyski. Spektakl trwa.
Książka „Shitshow! Ameryka się sypie, a oglądalność szybuje” ukazała się nakładem wydawnictwa Czarne w przekładzie Kai Gucio. Spotkania z Charlie LeDuff będzie gościem tegorocznej edycji Festiwalu Apostrof. Spotkania z autorem odbędą się: 21 maja o godz. 20:00 w Teatrze Powszechnym na Małej Scenie (Warszawa, ul. Zamoyskiego 20), 24 maja o godz. 18:00 w Empiku Placu Wolności (Poznań, ul. Ratajczaka 44).
Artur Maszota
TweetKategoria: premiery i zapowiedzi