„RAPP” Jeffa Smitha ? twórca „Gnata” na tropie zaginionych dzienników Nikoli Tesli

31 sierpnia 2018


Jeff Smith, twórca fenomenalnej serii „Gnat”, postanowił stworzyć bardziej poważne dzieło. W komiksie „RAPP” splatają się wątki podróży między wymiarami, teorii na temat dokonań i śmierci amerykańskiego wynalazcy Nikoli Tesli, metafizycznych i filozoficznych rozterek z miłością, seksem i wartką akcją niczym w rasowym kryminale. Album ukazał się nakładem wydawnictwa Egmont.

Jeff Smith należy do artystów o szerokich zainteresowaniach, co przekłada się na różnorodność jego dzieł. Choć komiksy Amerykanina cechuje wiele elementów wspólnych, praktycznie każdy tytuł powstał w innej konwencji i porusza odmienną tematykę. „RAPP” również ma swe źródło w takich artystycznych poszukiwaniach. Smith przez lata tworzył przygodowo-humorystyczną serię „Gnat”, która była jego listem miłosnym do Kaczora Donalda i klasycznych animacji Disneya. Gdy na horyzoncie powoli zaczęło wyłaniać się zakończenie perypetii Chwata, Chichota i Kanta, jak nazywają się trzej kuzyni będący głównymi bohaterami komiksu, autor zaczął zastanawiać się nad kolejnym projektem, któremu mógłby poświęcić uwagę. A że zawsze interesował się fizyką teoretyczną, na dodatek w tym czasie oglądał akurat wiele klasyków kina noir i sensacji, zamarzyło mu się narysowanie historii, która przypominałaby połączenie takich filmów, jak „Łowca androidów” i „Tożsamość Bourne’a”.

„Pierwszą iskrą był pomysł stworzenia opowieści o wszechświecie równoległym. Jak by to było, gdybyś mógł przenieść się do niego i spotkać się z przyjaciółmi lub udać się do swojego miejsca pracy? Jak by cię potraktowali? Czy twoja dziewczyna w ogóle by cię znała? Czy wyszła za kogoś innego? To była pierwsza myśl. Potem zacząłem rozglądać się za tym, w jaki sposób uczynić tę historię realistyczną. Szukałem jakiejś koncepcji naukowej, aby na niej oprzeć fabułę. I gdy zacząłem czytać o teorii strun, zdumiało mnie, że wszechświaty równoległe to nie tylko science fiction. To coś, w co wierzą fizycy” ? opowiada Jeff Smith. Ten naukowy kontekst silnie oddziałuje na fabułę „RAPP-a”.

Głównym bohaterem komiksu jest Robert, młody mężczyzna ukrywający się pod pseudonimem RAPP. W chwili, gdy go poznajemy, jest złodziejem, który kradnie drogie dzieła sztuki. Jeśli więc masz wystarczającą ilość pieniędzy i chcesz powiesić sobie na ścianie w salonie na przykład oryginalny obraz Picassa, RAPP jest w stanie go tobie załatwić. Co więcej, nie narazi ani ciebie ani siebie na kłopoty ze strony policji, a to dlatego, że swych kradzieży nie dokonuje w zwyczajny sposób. Dzięki ogromnym silnikom zakładanym na ramiona RAPP potrafi bowiem skakać do równoległych wszechświatów i tam właśnie zdobywa poszukiwane eksponaty.

Podróże między wymiarami pociągają jednak za sobą pewne skutki. Są niezwykle bolesne, dlatego po każdej takiej wyprawie powrót do zdrowia zajmuje złodziejowi kilka dni. Zazwyczaj spędza je, pijąc, paląc i gojąc rany w ramionach ulubionej dziewczyny do towarzystwa. Tak jest do czasu, aż na jego trop wpada wysłannik tajnej agencji rządowej, która za wszelką cenę chce przejąć coś, co według ich stanu wiedzy RAPP posiada.

Pachnie sprawnie poprowadzoną historią sensacyjną z wątkami science fiction? Poniekąd słusznie, ale tylko poniekąd. Akcji i fantastyki wprawdzie w komiksie nie brakuje, błędem byłoby jednak tylko na tej gatunkowej ramie opierać swe oczekiwania. Na fabułę „RAPP-a” składa się bowiem tak wiele elementów, że nie sposób ich wszystkich wymienić bez psucia frajdy z lektury. Dość wiedzieć, że tytułowy bohater nie jest zwykłym złodziejem, lecz byłym naukowcem, który pracował nad nowoczesną technologią mogącą posłużyć jako broń elektromagnetyczna. Naukowcem, można dodać, o bardzo etycznym podejściu do zawodu i cholernie pokomplikowanym życiu osobistym. Inspirację do badań czerpał z poszukiwań Nikoli Tesli. Szalona biografia wynalazcy, po części prawdziwa, a po części utkana z teorii spiskowych i legend, jest zresztą w komiksie obszernie zaprezentowana. A jego owiane legendą, zaginione dzienniki stanowią klucz do całej intrygi. Zahaczamy też o Eksperyment Filadelfia, katastrofę tunguską, symbolikę i wierzenia indiańskie oraz naukowe rozważania o wszechświatach równoległych oraz konsekwencjach czerpania z nich, nawet jeśli przyświecają temu pozornie szczytne cele.

„Nie interesują mnie ani nie mam czasu na opowiadania science fiction, w których ludzie mają magiczne moce, miotacze promieni lub statki kosmiczne, które mogą polecieć wszędzie. To, co lubię, to kawałek prawdziwej nauki, która leży u podstaw tej historii. Arthur C. Clarke był w tym naprawdę dobry, chociaż akurat jego postacie były dość płaskie” ? komentuje autor „RAPP-a”.

Smith korzysta z wielu zabiegów, żeby odbiec stylistycznie od „Gnata”. Rozmyślnie stosuje inny, poziomy układ paneli, który według artysty lepiej pasuje do tego rodzaju opowieści. Tworzy też o wiele bardziej poplątaną narrację. Występują liczne retrospekcje, a także kronikarskie zapiski sięgające przełomu XIX i XX wieku. Często przeskakujemy w czasie, przez co autor może wywołać w czytelnikach wrażenie dyslokacji. „Chciałem, żeby odbiorcy byli nieco zdezorientowani” ? przyznaje Smith. Podobnie czuł się niejednokrotnie jego bohater, przemieszczając się pomiędzy wymiarami.

Komiks jest ukłonem Smitha w stronę stylistyki noir. Wydarzenia przedstawiane są z pierwszoosobowej perspektywy, stosowanej często w literaturze z gatunku hardboiled. „Nie wiemy niczego, dopóki nie dowiaduje się tego RAPP” ? mówi autor. Mamy tu również wiele innych elementów przynależnych czarnemu kryminałowi ? bohatera z problemami, femme fatale, miłosny trójkąt i niebezpiecznego przeciwnika. Uważni czytelnicy znajdą zresztą w „RAPP-ie” dobrze ukryte nawiązania do klasyków gatunku. Na przykład w pierwszej części bohater, aby unieszkodliwić ścigającego go człowieka, ściąga mu płaszcz i tym samym blokuje ręce. Podobny zabieg zastosował Humphrey Bogart w filmie „Wielki sen”.

Trzeba jednak pamiętać, że noir stanowi wyłącznie jeden składnik tej postmodernistycznej potrawki. „RAPP” to idealna pozycja dla osób doceniających niekonwencjonalny miszmasz gatunkowych konwencji. Komiks nie tylko jest dowodem wszechstronności Jeffa Smitha, ale też pokazuje, że autor nie zamierza pozostawać w cieniu swego najsłynniejszego dzieła.

[am]

Tematy: , , , , ,

Kategoria: premiery i zapowiedzi