„Love in vain” – komiksowa biografia legendarnego bluesmana Roberta Johnsona, który zaprzedał duszę diabłu

17 lutego 2017


Po wydanej niedawno autobiografii Billie Holiday, „Lady Day śpiewa bluesa”, mamy możliwość poznać lepiej kolejną czarnoskórą legendę muzyki. Oficyna Kultura Gniewu opublikowała komiks „Love in vain” opowiadający o życiu bluesmana Roberta Johnsona.

Choć przeżył jedynie 27 lat i pozostawił po sobie tylko 29 utworów, uchodzi za jednego z najwybitniejszych gitarzystów wszech czasów, który wywarł trwały wpływ na muzykę, przyczyniając się do narodzin rock?n?rolla. Lista muzyków, którzy inspirowali się jego dokonaniami, jest długa i zawiera wszystkich największych, począwszy od Jimiego Hendrixa, Erica Claptona i Keitha Richardsa, a na Red Hot Chili Peppers czy The White Stripes skończywszy.

W swojej autobiografii „Kroniki. Tom 1” zeszłoroczny laureat Nagrody Nobla w dziedzinie literatury, Bob Dylan, w następujących słowach przywołuje dzień, kiedy po raz pierwszy usłyszał nagrania Roberta Johnsona: „Już przy pierwszych akordach włosy stanęły mi dęba. Wydawało mi się, że przenikliwe dźwięki gitary wybiją szybę w oknie. Kiedy Johnson zaczął śpiewać, można było odnieść wrażenie, że przed chwilą wyskoczył w pełnym rynsztunku z głowy Zeusa. Od razu wiedziałem, że jest inny od wszystkich znanych mi wykonawców, Jego piosenki nie były typowymi bluesami. Miały kunsztowną konstrukcję, każdy kawałek składał się z czterech albo pięciu strof, każdy dwuwiersz spleciony był w nieoczywisty sposób z następnym”.

Na legendę Roberta Johnsona składa się jednak nie tylko talent muzyczny i liryczny, ale także obrośnięte mitami życie. Któż nie słyszał o zaprzedaniu duszy diabłu na skrzyżowaniu dróg? Ileż teorii powstało na temat zagadkowej śmierci bluesmana? Nie bez znaczenia jest również fakt, że jako jeden z pierwszych wstąpił do osławionego Klubu 27. Dwóch francuskich twórców komiksowych o jakże muzycznej proweniencji, scenarzysta i były dziennikarz muzyczny Jean-Michel Dupont oraz ilustrator i były gitarzysta basowy ukrywający się pod pseudonimem Mezzo, ze wszystkich prawd, półprawd i legend utkali opowieść o Robercie Johnsonie.

Historia, snuta przez osobliwego narratora, którego tożsamość poznajemy dopiero na samym końcu, przybliża krótkie, acz intensywne, bo wypełnione muzyką, alkoholem i kobietami, życie bluesmana. Autorzy zabierają nas do najpodlejszych nor na głębokim południu Stanów Zjednoczonych, gdzie w czasach rasowej segregacji bawili się ubodzy Afroamerykanie pracujący na plantacjach bawełny.

„Love in vain” można potraktować jako komiksową odpowiedź na literaturę Southern Gothic. Dupont i Mezzo otwarcie przyznają, że chcieli nawiązać do magicznego realizmu obecnego w prozie Williama Faulknera i Harper Lee lub w filmach pokroju „Nocy myśliwego”. Dowodzi tego zarówno fabuła, w której pojawia się Papa Legba, haitański bóg-duch dający początek opowieści o zaprzedaniu przez Johnsona duszy diabłu (jego symbol veve widnieje zresztą na tylnej okładce), ale także wyraziste, czarno-białe ilustracje czerpiące pełnymi garściami ze stylistyki noir.

Zanim tytuł ukazał się w Stanach Zjednoczonych, cieszył się dużym powodzeniem we Francji, gdzie sprzedał się w nakładzie 40 tysięcy egzemplarzy i został wybrany przez bibliotekarzy komiksem roku. Skąd takie powodzenie bluesa w Europie? Otóż to właśnie dzięki artystom z naszego kontynentu, a konkretnie – brytyjskim zespołom, muzyka bluesowa przeżyła w latach 60. prawdziwy rozkwit. Tacy twórcy, jak Muddy Watters, Skip James czy właśnie Robert Johnson otrzymali należne im uznanie za sprawą The Rolling Stones, Led Zeppelin, The Animals czy Cream. Teraz za popularyzowanie muzyki smutku, i to w formie graficznej, wzięli się kolejni Europejczycy ? Jean-Michel Dupont i Mezzo.

Artur Maszota

Tematy: , , , , , ,

Kategoria: premiery i zapowiedzi