Dlaczego morderca przychodzi o świcie? Premiera powieści „Mroczny świt” Klaudiusza Szymańczaka

28 lutego 2020


Dwa dochodzenia, dwóch bardzo różnych śledczych, międzynarodowa szajka pedofilska i morderca pracowników federalnych, niespodziewane zwroty akcji oraz zaskakujące zakończenie. „Mroczny świt” Klaudiusza Szymańczaka to książka napisana dokładnie tak, jak powinna być napisana powieść z gatunku, który króluje w polskich księgarniach. Publikacja ukazała się 26 lutego nakładem Wydawnictwa Literackiego.

Na czym polega fenomen niesłabnącej popularności literatury kryminalnej? Podstawą pozostaje oczywiście interesująca zagadka ? coraz częściej dotycząca przestępczości zorganizowanej. Ważny jest również niebanalny bohater. Zwykle mocno poturbowany przez życie i zmagający się w pierwszej kolejności nie tyle z przestępcami, co z własnymi demonami i słabościami, niczym Harry Hole z książek Jo Nesb? lub Malin Fors z kryminałów Monsa Kallentofta.

Istotną rolę odgrywa też tło opowieści. Książki Camilii Läckberg przybierają dzięki temu formę sagi kryminalnej, a Donny Leon ? powieści obyczajowej z wątkiem kryminalnym. Gdy w mediach pojawiły się doniesienia o podtapianiu Wenecji i niesprawności systemu śluz, który miał ją chronić, mimowolnie się uśmiechnąłem. Dzięki lekturze Donny Leon nie miałem cienia wątpliwości, dlaczego tak się stało ? mogłem co najwyżej zastanawiać się, kto i ile na tym zarobił.

Autorzy współczesnych kryminałów często nawiązują też ? bardziej lub mnie bezpośrednio ? do głośnych wydarzeń, wplatanych dyskretnie w narrację lub umieszczanych w jej centrum. Poniekąd książki stają się więc ? używając terminologii filmowej ? sequelami lub prequelami opowieści, którą wszyscy znamy z mediów. Nie trzeba chyba dodawać, że zazwyczaj te dopowiedzenia są fikcją literacką.

Kryminały mają też rzecz jasna swoje lokalne rysy: autorzy amerykańscy często nawiązują do formy klasycznej powieści detektywistycznej (nawet wówczas, gdy ? jak w serii książek Johna Lutza z Frankiem Quinnem w roli głównej ? mamy do czynienia wyłącznie z seryjnymi mordercami), a większość skandynawskich powieści ma bardzo charakterystyczny, mroczny, depresyjny wręcz klimat. Polskie kryminały zazwyczaj są bardzo mocno osadzone w lokalnym kontekście, a w tle pojawiają się zarówno problemy społeczne, jak i polityka, czy historia. Duża popularnością cieszą się też, zarówno wśród autorów, jak i czytelników, powieści retro.

Jak wygląda realizacja wspomnianych założeń w „Mrocznym świcie” Klaudiusza Szymańczaka? Głównym bohaterem książki jest John Slade ? amerykański policjant o polskich korzeniach. Jak się dowiadujemy, w trakcie tropienia siatki amerykańskiego koncernu farmaceutycznego, która wpływała na polskich lekarzy, wpadł na trop szajki produkującej i rozpowszechniającej dziecięcą pornografię. Teraz rozpracowuje ją w Polsce jego przyjaciel ? nadkomisarz Robert Laurentowicz.

Międzynarodowa szajka jest świetnie zorganizowana, a w dodatku unika kontaktów drogą elektroniczną. Próbują ją rozpracować policjanci od Polski po Stany Zjednoczone. Jeden z tropów prowadzi do Gdańska, do starego księdza, legendy Solidarności. Dla głęboko wierzącego Laurentowicza przesłuchanie starca to bardzo ciężka próba, mimo wsparcia ze strony nie uznającego kompromisów młodego kapłana. Zarówno sposób ujęcia wątku religijnego, jak i jego postaci, są bardzo ciekawe. Miejmy nadzieję, że znajdą rozwinięcie w kontynuacji cyklu.

Slade prowadzi tymczasem w USA ? wraz z nową partnerką Karen Lee ? skomplikowane śledztwo w sprawie serii morderstw. Najpierw, w apartamencie na Manhatanie, znaleziono ciało prokuratora. Ktoś dał mu zastrzyk, na czole wyciął pionową kreskę, a naprzeciwko usadził lalki, włączył też płytę Krzysztofa Pendereckiego. Wkrótce giną kolejni pracownicy federalni, morderca wycina im na czołach odpowiednio dwie i trzy pionowe kreski, a Slade zaczyna podejrzewać, że „zaprasza” go do udziału w śledztwie, „wpisując” w swoje zbrodnie kolejne nawiązania do Polski (m.in. do „Noża w wodzie” Polańskiego).

Slade, choć nie umie grać zespołowo, wyjątkowo dużo potrafi zobaczyć na miejscu zbrodni i wiele z tego wydedukować, co upodabnia go do Sherlocka Holmesa ? zarówno tego z kryminałów Arthura Conan Doyle?a, jak i jego współczesnego, mieszkającego w Nowym Jorku odpowiednika z serialu „Elementary”. Potrafi też intuicyjnie kojarzyć z pozoru nie związane ze sobą detale, wychwytywać związki niedostrzegalne dla innych. Tyle, że podążając ich śladem? znika w tajemniczych okolicznościach. Koleżanki i koledzy z nowojorskiego FBI, wspierani przez Laurentowicza (przyjechał do Nowego Jorku na konferencję, a w wolnym czasie przyjaciel miał mu pokazać miasto), muszą więc sami kontynuować poszukiwania mordercy pracowników federalnych.

Kto i dlaczego zabijał? Czemu robił to o świcie? I czy miało to jakikolwiek związek z polskim dochodzeniem? ? to musicie doczytać już sami. Sprawi wam to z pewnością dużo przyjemności.

W „Mrocznym świcie” znajdziecie wszystko, za co cenimy współczesne kryminały: oryginalne postaci detektywów, barwnie zarysowane (podwójne ? polskie i amerykańskie) tło obyczajowo-społeczne, wciągające zagadki kryminalne i historyczne, a także nawiązanie do współczesnego, często komentowanego w mediach tematu. A wszystko to splecione wyjątkowo sprawnie i oryginalnie. Klaudiusz Szymańczak świetnie zna reguły gatunku i nie waha się ich używać!

Pozostaje zatem czekać na ciąg dalszy, który niewątpliwie nastąpi. Seryjność to bowiem jeszcze jeden istotny element dobrego kryminału. Poznajemy bohaterów, zaprzyjaźniamy się z nimi (nawet gdy początkowo budzą naszą niechęć, jak policjantka-przestępczyni Leona Lindberg z powieści Jenny Rogneby) i oczekujemy kontynuacji. Jej brak byłby więc wielkim zawodem.

Ryszard Kozik
fot. Weronika Ławniczak

Tematy: , , , ,

Kategoria: premiery i zapowiedzi