Złodziej manuskryptów zatrzymany przez FBI. Od ponad pięciu lat podszywał się pod przedstawicieli branży literackiej, by zyskać dostęp do książek przed premierą

11 stycznia 2022

Departament Sprawiedliwości Stanów Zjednoczonych poinformował o zatrzymaniu mężczyzny, który przez lata podszywał się pod przedstawicieli branży literackiej, by uzyskać dostęp do niepublikowanych jeszcze manuskryptów książek znanych pisarzy. Oskarżonym o oszustwo internetowe i kradzież tożsamości jest 29-letni Filippo Bernardini, obywatel Włoch, który pracuje jako koordynator ds. sprzedaży i udzielania praw w brytyjskim oddziale wydawnictwa Simon & Schuster. Mężczyzna nie przyznaje się do winy.

O sprawie pisaliśmy już kilkukrotnie, ponieważ od jakiegoś czasu była ona przedmiotem dyskusji w zachodnim światku wydawniczym. Jak dowiadujemy się z dokumentów służb, proceder kwitł od mniej więcej sierpnia 2016 roku. W akcie oskarżenia czytamy, że mieszkający w Londynie Filippo Bernardini tworzył fałszywe konta e-mail, aby podszywać się pod agentów literackich, redaktorów i inne osoby zatrudnione w branży wydawniczej i podstępem zyskiwać dostęp do manuskryptów książek jeszcze przed publikacją. W tym celu zarejestrował ponad 160 domen internetowych, których adresy były łudząco podobne do autentycznych osób i podmiotów, a różniły się jedynie błędami typograficznymi, które podczas pobieżnego przejrzenia nie rzucały się w oczy.

Bernardini zastępował na przykład literę „m” literami „r” i „n”. W nazwie domeny internetowej i adresie e-mail znajdujące się obok siebie litery „rn” przypominają „m” – zamiast „@penguinrandomhouse.com” było więc „@penguinrandornhouse.com”. Akt oskarżenia wspomina o przypadku, gdy mężczyzna podszył się w ten sposób pod znanego redaktora i wydawcę, który pracował dla amerykańskiego wydawnictwa, i wysłał e-mail do laureata Pulitzera z prośbą o przesłanie kopii zapowiadanej powieści. Pisarz, myśląc, że ma do czynienia ze swoim redaktorem, przesłał manuskrypt. Próby dokonania podobnych oszustw można liczyć w setkach. W mediach donoszono wcześniej, że ofiarą oszustwa padł m.in. James Hannaham, starano się też zmylić Margaret Atwood, Sally Rooney, Olgę Tokarczuk czy Ethana Hawke’a, a także osoby współpracujące z nimi przy książkach. Próby wyłudzeń miały charakter międzynarodowy – dochodziło do nich u przedstawicieli branży w Stanach Zjednoczonych, Szwecji, Izraelu, we Włoszech czy na Tajwanie.

Początek 8-stronicowego aktu oskarżenia (fot. U.S. Department of Justice).

Jedno, co od początku budziło zastanowienie, to motywacje złodzieja. Jego celem byli zarówno najsłynniejsi autorzy, jak i ci stosunkowo mało znani, a nawet debiutanci. Manuskrypty nie wyciekły do Internetu, nikt też nie wysyłał żądań okupu, jak to miało miejsce chociażby w filmie „Kod Dedala”. W branży zastanawiano się też, czy nie chodzi o szpiegostwo przemysłowe. Posiadanie dokładnych informacji o książce z wyprzedzeniem ma dużą wartość na etapie negocjacji. Reprezentujący amerykańskie władze prokurator Damian Williams wspomina jedynie w oświadczeniu, że Bernardini czynił to „dla swoich własnych korzyści”. Czy chodziło o zaspokojenie czytelniczej ciekawości? A może o satysfakcję z manipulowania znanymi osobami w środowisku literackim? Tego jeszcze nie wiadomo.

Co ciekawe, Bernardini wykradał również dane nowojorskiej agencji zajmującej się wyszukiwaniem literackich talentów. W tym celu stworzył fałszywą stronę logowania, by zyskać dostęp do bazy firmy, gdzie znajdowały się m.in. opisy planowanych książek. Michael J. Driscoll, zastępca dyrektora zarządzającego nowojorskim biurem FBI, stwierdził, że „pan Bernardini przypuszczalnie próbował ukraść cudze pomysły literackie dla siebie, ale ostatecznie nie był wystarczająco kreatywny, by uszło mu to na sucho”. Wszystko to jednak wciąż znajduje się w sferze domysłów.

Być może zagadkę uda się wkrótce rozwiązać. Mężczyzna został aresztowany przez agentów FBI po wylądowaniu na międzynarodowym lotnisku im. Johna F. Kennedy’ego w USA. Za oszustwo grozi mu kara do 20 lat pozbawienia wolności, za kradzież tożsamości – maksymalnie kolejne 2 lata więzienia.

Profil Bernardiniego na LinkedIn (fot. Daily Mail).

Po ogłoszeniu informacji przez Departament Sprawiedliwości Stanów Zjednoczonych prasie udało się szybko dotrzeć do profili w mediach społecznościowych, które założył Filippo Bernardini. Na Twitterze i LinkedIn pisał on m.in. o „obsesji na punkcie słowa pisanego i języków”, a także wspominał, że jego pasją jest zapewnienie, by „książki można było czytać i cieszyć się nimi na całym świecie i w wielu językach”.

Trudno jednak doszukiwać się w tym jakichś mrocznych przesłanek. Akt oskarżenia wspominał, że Włoch pracuje w brytyjskim oddziale dużego amerykańskiego wydawnictwa jako koordynator ds. sprzedaży i udzielania praw. Okazało się, że chodzi o Simon & Schuster. Nic nie wskazuje na to, by oficyna ta była w jakikolwiek sposób zamieszana w sprawę, tym bardziej że proceder zaczął się, gdy Bernardini pracował jeszcze we Włoszech jako stażysta, a potem asystent w firmach związanych z branżą literacką. Nazwa Simon & Schuster nie pojawia się też w akcie oskarżenia. Wyjaśniła się jednak część zagadki, nad którą zastanawiano się od dawna.

Złodziej manuskryptów posługiwał się bowiem fachowym słownictwem i skrótami używanymi w branży. Bywały też sytuacje, że wiedział o powstającej książce nawet wtedy, gdy pisarze nie zdążyli pochwalić się tym faktem w sieci. Takie coś przydarzyło się w 2018 roku Cynthii D’Aprix Sweeney. Kilka miesięcy wcześniej sprzedała jednak prawa do powieści. Niewykluczone, że właśnie ta informacja dotarła do brytyjskiego oddziału Simon & Schuster, a Bernardini miał do niej dostęp, stąd w mailu, w którym podawał się za agenta pisarki, mógł pisać o szczegółach dotyczących fabuły, a nawet imionach bohaterów (Cynthia wykazała się ostrożnością i zweryfikowała e-mail przed spełnieniem prośby adresata).

Na wieść o aresztowaniu zareagował już pracodawca oskarżonego. Wydawnictwo Simon & Schuster przekazało, że jest „zszokowane i przerażone” zarzutami wobec swojego pracownika. Do czasu wyjaśnienia sprawy został on zawieszony w swoich obowiązkach. „Zabezpieczenie własności intelektualnej naszych autorów ma pierwszorzędne znaczenie dla Simon & Schuster. I tak samo dla wszystkich w branży wydawniczej. Jesteśmy wdzięczni FBI za zbadanie tych incydentów i wniesienie oskarżenia przeciwko domniemanemu sprawcy” – przekazał rzecznik prasowy oficyny.

Po aresztowaniu Bernardini został zwolniony warunkowo z aresztu po wpłaceniu 300 tysięcy dolarów kaucji. Aktualnie znajduje się pod monitoringiem elektronicznym. Przebywa jako gość u koleżanki w West Village na Manhattanie, gdzie czeka na rozprawę. Jak donosi prasa, mężczyzna nie przyznaje się do winy.

[am]

Tematy: , , , ,

Kategoria: newsy