Wzruszający list Kena Keseya dotyczący śmierci jego syna

8 października 2012


Na stronie Letters of Note opublikowano wzruszający list Kena Keseya, w którym autor „Lotu nad kukułczym gniazdem” opisuje ostatnie chwile swojego syna.

Zimą 1984 roku autobus, którym zapaśnicza drużyna Uniwersytetu Oregońskiego jechała na turniej w Pullman w stanie Washington, wypadł z drogi. Kierowca stracił panowanie nad pojazdem i autobus runął w stumetrową przepaść. Jednym z pasażerów był Jed Kesey, syn Kena, autora kultowej powieści ?Lot nad kukułczym gniazdem?. Odniesione obrażenia doprowadziły do nieodwracalnego uszkodzenia mózgu i ostatecznie do śmierci 20-latka.

Kilka dni po pogrzebie Kesey wysłał list zaadresowany do pięciu najlepszych przyjaciół tragicznie zmarłego Jed?a. Treść listu jest świadectwem bólu ojca, który musiał pochować swoje dziecko.

„Muszę do kogoś napisać i opowiedzieć o kilku rzeczach” – przyznaje na początku Kesey, po czym przechodzi do opisu przygotowań do pogrzebu Jeda: „Trumnę zrobiliśmy sami, a Zane i przyjaciele i [chłopcy] z bractwa wykopali dół w ładnym miejscu między kurnikiem a stawem. Page znalazła kamień i zaprojektowała rytowanie. Byłbyś dumny, Wendell, szczególnie z trumny ? jasna sosna z sekwoją. Uchwyty z grubej liny konopnej. A ty, Ed, doceniłbyś wyściółkę. To tybetański brokat podarowany Mountain Girl 15 lat temu, pozłacany i srebrny z motywem czerwonobrązowego feniksa rozkładającego skrzydła w płomieniach. W zeszłym miesiącu, Bob, Zane upolował białą gęś. Poprosiłem go, by zachował pierze. Susan Butkovitch uszyła z białego jedwabiu poduszkę.”

Dalej Kesey zdaje relację z uroczystości pogrzebowych: „Był podwójnie piękny dzień, jakby zima wstrzymywała oddech, dając nam nieco czasu. Około 300 osób stało dookoła grobu i śpiewało z małych kancjonałów skserowanych przez Diane Kesey.”

Najbardziej przejmujące jest jednak szczegółowe wspomnienie ostatnich chwil Jeda: „W końcu zaczął się trochę ruszać. (?) Śnieg, którym zwilżałem jego zakrwawione i spierzchnięte usta, tam, gdzie wychodziły wszystkie rury, sprawił, że jego ręce zafalowały lekko. Potem mocniej. A potem już za bardzo – światełka monitora zaczęły brzęczeć szybciej i szybciej. Pobiegłem do telefonu, by zadzwonić do motelu, do którego odesłałem większość rodziny, by nieco odpoczęła. 'Lepiej, żebyście tu przyszli! Albo wraca, albo odchodzi!'”

Rodzina pojawiła się natychmiast. W tym czasie ciałem Jeda wstrząsały drgawki, prawdopodobnie w wyniku wylewu krwi do mózgu, który przewidywał wcześniej neurochirurg.

„Wszyscy zachęcali go: 'Trzymaj się staruszku. Przeczekaj to. To cię nie załatwi. Jesteś zbyt silny, zbyt odważny. Pewnie, że to boli, ale dasz radę. Zaciśnij zęby i trzymaj się’. Widzieliśmy, że walczy. (?) Zobaczyliśmy to na jego twarzy. Pełne spokoju opuchnięte oblicze nabrało ekspresji. Powrócił. Sprawdził i przekonał się, jak bardzo cierpi. Jego twarz wykrzywiła się w grymasie(?) Wtedy zapłakał. Lekarze w najdelikatniejszy z możliwych sposobów mówili nam, że jego mózg jest martwy, odszedł na zawsze, ale wszyscy to widzieliśmy? krótką iskrę świadomości, zrozumienie ogromnego bólu i łzy mówiące 'Chyba nie dam rady tym razem, tato, przepraszam cię’. (?) W pokoju pielęgniarek zadzwonił telefon. Lekarz chciał ze mną rozmawiać. Przedstawił mi ocenę ostatnich odczytów na monitorach. 'W gruncie rzeczy pański syn jest martwy. Bardzo mi przykro’.”

Oficjalny zgon Jeda nastąpił około czwartej w nocy. Keseyowie wyrazili zgodę na pobranie organów do przeszczepu. Kiedy formalności i konieczne w takim przypadku zabiegi dobiegły końca, podtrzymująca życie maszyneria została wyłączona. „Słyszeliśmy, że wykorzystano z niego dwanaście narządów, w tym rogówki. (?) Jeden człowiek zbiera, co utracił inny” – napisał Kesey. Zmarły przed jedenastoma laty pisarz został pochowany w sąsiedztwie swojego syna.

fot. oficjalna strona Kena Keseya

Tematy: , , , , , ,

Kategoria: newsy