Wydawca dzieł Normana Mailera zrezygnował z publikacji książki. Syn pisarza: „kwitnie faszystowski odruch anulowania ludzi i literatury”

31 stycznia 2022

Kolejny klasyk literatury w Stanach Zjednoczonych wywołuje pośmiertnie dyskusję. Tym razem chodzi o Normana Mailera. Na początku stycznia oficyna ​​Random House zrezygnowała z publikacji rocznicowej książki zawierającej eseje słynnego pisarza. Autor książek i dziennikarz Michael Wolff twierdzi, że stało się tak z powodu zastrzeżeń młodszego personelu wydawnictwa do tytułu jednego z tekstów – „Biały Murzyn”. Mówi się też, że wpływ mogły mieć niechlubne wątki w biografii Mailera, m.in. dźgnięcie przez niego żony scyzorykiem. W międzyczasie książka znalazła innego, mniejszego wydawcę, ale jeden z synów pisarza skomentował całą sytuację, zauważając, że na rynku książki „kwitnie faszystowski odruch anulowania ludzi i literatury”.

2023 rok miał być wyjątkowy dla spadkobierców i wielbicieli twórczości Normana Mailera. Wtedy przypada bowiem 100. rocznica urodzin (i 15. rocznica śmierci) laureata Pulitzera. Z tej okazji planowane są okolicznościowe konferencje i specjalne publikacje akademickie. Okrągłą rocznicę chciało również uczcić Random House, największe wydawnictwo w Stanach Zjednoczonych, które wchłonęło wcześniej wydawców Mailera i dysponowało prawami do jego katalogu. Przedstawiciele oficyny mieli zwrócić się do spadkobierców z propozycją zrealizowania projektu upamiętniającego pisarza. W odpowiedzi rodzina i biograf Mailera mieli przedstawić pomysł na zbiór esejów politycznych na temat kruchości demokracji, które autor napisał na przestrzeni lat. I tu zaczęły się problemy.

Jak ujawnił na łamach „The Ankler” dziennikarz Michael Wolff, autor m.in. książki „Ogień i furia. Biały Dom Trumpa”, źródło w wydawnictwie Random House przekazało mu, że bezpośrednią przyczyną rezygnacji z publikacji projektu był sprzeciw młodszego personelu wobec tytułu jednego z esejów, „Biały Murzyn” (w org. „White Negro”). Przytoczono również zarzuty pod adresem Mailera wysuwane rzekomo przez feministyczną pisarkę Roxane Gay, aczkolwiek jej nazwisko mogło być używane jako przykład pewnego rodzaju oporów, mianowicie, że ona sama lub ktoś inny może mieć podobne zastrzeżenia. Chodziło m.in. o stosunek pisarza do kobiet, jego awanturnictwo i krytykę feministek. Przed laty głośno było w mediach o tym, że w pijackim amoku dźgnął nożem na ulicy swoją drugą żonę, a próbującemu jej pomóc mężczyźnie powiedział: „Odejdź od niej. Niech suka umrze”. Jak jednak podkreśla Wolff, Roxane Gay odpisała mu w mailu, że nie wyrażała opinii w tej sprawie, nie wie prawie nic o Normanie Mailerze i nigdy go nie czytała.

W wydawnictwie Random House żaden starszy redaktor ani dyrektor wydawniczy początkowo nie chciał wypowiadać się w tej sprawie. Odsyłali Wolffa do działu prasowego, gdzie poinformowano go, że nie można mówić, iż oficyna – techniczne rzecz biorąc – anulowała wydanie książki, ponieważ ostateczna umowa nie została podpisana. Przyznano jednak, że osiągnięto porozumienie ze spadkobiercami Mailera i zgodzono się pokryć gażę biografa pisarza, J. Michaela Lennona, za dokonanie wyboru esejów. Ten wybieg z niepodpisaniem umowy Wolff nazywa „listkiem figowym cnoty wydawcy”.

Wydawcy nie chcą wzbudzać kontrowersji

W ocenie Wolffa to nie teksty Mailera budzą niepokój w korporacjach typu Random House, ale raczej odstrasza je sama perspektywa wzbudzenia kontrowersji, bo „kontrowersje zabijają” a „zysk jest zbyt ulotny, by za nie cierpieć”. Ma to być niepisana polityka we wszystkich branżach kreatywnych, wliczając wydawniczą. „Ostatnim uzupełnieniem relacji pisarz-redaktor-czytelnik stał się ktoś, kogo nazywa się 'wrażliwym czytelnikiem’, czyli osoba pochodząca ze zróżnicowanego środowiska, mogąca doradzać w ryzykownych sprawach kulturowych, przy których pisarze zachęcani są do konsultacji” – pisze Wolff.

Jako dowód na potwierdzenie swojej tezy dziennikarz przytacza historię związaną z publikacją autobiografii „À propos niczego” Woody’ego Allena. Wydawnictwo Hachette, jeden z nielicznych rywali Random House na amerykańskim rynku, kupiło prawa do książki za dużą sumę i obmyśliło sobie, że uniknie kontrowersji, publikując ją w tajemnicy. Żeby media nie dowiedziały się o premierze za szybko, reżyser został zobligowany do podpisania umowy o zachowaniu poufności. Niestety syn Allena i jego odwieczny antagonista Ronan Farrow dowiedział się o projekcie, po czym publicznie dał wyraz swojej krytyce (przypominając o zarzutach molestowania siostry Ronana, z których Woody został oczyszczony i którym zaprzecza). Wtedy Hachette natychmiast umyło ręce od książki. „Innymi słowy nie miało problemu z samą książką – tylko z ryzykiem wywołania oburzenia” – podsumowuje Wolff.

Wolff zwraca uwagę, że próba cichego wycofania się rakiem z wydania zbioru esejów Mailera może mieć też związek z innymi kłopotami Random House. Wydawnictwo, które już ma dominującą pozycję na amerykańskim (i nie tylko) rynku książki, rozpoczęło proces przejęcia innego wydawniczego giganta, oficyny Simon & Schuster. Kilka tygodni temu Departament Sprawiedliwości postanowił podjąć kroki, by uniemożliwić obu firmom dokończenie fuzji wartej 2 miliardy dolarów. Jeśli urzędnicy dopną swego przed sądem, Random House boleśnie odczuje przegraną. Mówi się bowiem, że korporacja, chcąc zawrzeć umowę, zgodziła się na pokrycie bardzo wysokich kosztów ewentualnego zerwania transakcji.

A co to ma wspólnego z cichym wycofywaniem się z wydania książki Mailera? Wolff wyjaśnia, że pozwy antymonopolowe mają na celu uniemożliwić gigantycznym firmom zdominowanie jakiegoś rynku. Przepisy prawa w tym zakresie są jednak bardzo zniuansowane. Rząd musi udowodnić, że brak konkurencji będzie oznaczać szkodę dla konsumenta lub że dominacja na rynku spowoduje inne negatywne efekty. Gdyby więc Random House oficjalnie przyznało się do rezygnacji z publikacji książki renomowanego autora z powodu obaw o kontrowersje, dałoby to argument prawnikom Departamentu Sprawiedliwości, którzy mogliby przekonywać, że brak konkurencji między wydawcami prowadzi do mniejszego wyboru dla czytelników i wprowadzenia większych ograniczeń.

Norman Mailer pod koniec swojego życia.

Reakcje po artykule o anulowaniu książki Normana Mailera

Artykuł Wolffa odbił się szerokim echem w zachodnich mediach. Agent spadkobierców pisarza, Andrew Wylie, a także jeden z synów Mailera, John Buffalo Mailer, zaprzeczyli, jakoby książka została anulowana. Andrew Wylie zapewnił, że „Random House z dumą wydaje Normana Mailera” i zamierza z okazji przypadającej w przyszłym roku 100. rocznicy urodzin pisarza „znacząco” promować jego dotychczas opublikowane dzieła. Z kolei John Buffalo Mailer powiedział, że wydawnictwo nie złożyło w ogóle oferty na wspomnianą książkę, chociaż przyznał: „chcieliśmy ją z nimi opublikować”. Jak stwierdził, Random House odmówiło współpracy przy tym tytule, „ponieważ byłaby to pierwsza duża książka Normana, wydana w erze, w jakiej żyjemy, i pojawiłoby się dużo pytań”. „Nie czuli, że są odpowiednim wydawnictwem do wypuszczenia teraz tej książki” – dodał, zapewniając, że Random House nadal będzie wydawać większość prac jego ojca.

Dużo bardziej dosadnie o całej sprawie wypowiedział się drugi syn pisarza, producent filmowy Michael Mailer. „W tej awanturze nie chodzi tylko o mojego ojca. Wskazuje ona na większy problem dotyczący stanu obecnego rynku wydawniczego. Nie można pominąć tego, że drwiną jest promowanie różnorodności przy jednoczesnym tłumieniu naprawdę zróżnicowanych poglądów. Jeśli świat wydawniczy nie jest już miejscem swobodnej wymiany myśli, to gdzie znajdujemy się jako kultura? Dawno temu wydawcy byli wśród tych, którzy przeciwstawiali się rozszalałemu Josephowi McCarthy’emu, który polował na komunistyczne czarownice. Jeśli brutalne faszystowskie siły nie mogły wtedy zlikwidować wolności słowa, dlaczego dzieje się to teraz?” – pyta syn Mailera w eseju opublikowanym na łamach „The Spectator”. „Zamiast chronić całą naszą kulturę, pielęgnować pełną gamę głosów – bez względu na kolor skóry, płeć, orientację, wiek lub jakąkolwiek inną cechę definiującą – zwołaliśmy tłum i napuściliśmy go na opinie, które nie trzymają się linii partyjnej” – dodał.

Michael Mailer zauważa, że w ostatnich kilku latach w Stanach Zjednoczonych dochodzi do anulowania z poczesnych miejsc na kartach literatury tak wybitnych pisarzy, jak Philip Roth, John Updike, Saul Bellow, William Styron czy właśnie Norman Mailer. Podkreślił, że wszyscy oni przez ponad pół wieku wnieśli istotny wkład w kulturę, motywując społeczeństwo do bliższego przyjrzenia się zagrożeniom, jakie przed nim stoją. „Wygląda na to, że ci, którzy pamiętają okropności II wojny światowej, w tym mój ojciec, prawie wymarli. I oto kwitnie faszystowski instynkt anulowania ludzi i literatury” – stwierdził, zastrzegając, że ma na myśli osoby z jednej i drugiej sceny politycznej – choć każda czyni to z innych pobudek.

„Gdyby każde dzieło sztuki oceniano pod kątem moralności jego twórcy, cały zachodni kanon zostałby zredukowany do małej cząstki” – pisze syn Mailera. „Czy powinno się usunąć Picassa ze ścian muzeów z powodu jego potwornego zachowania wobec kobiet?” – pyta. Michael zapewnia, że jest za „wyciąganiem trupów z szafy” i dyskusją na temat tego, jak podejść do nieprzyjemnych informacji o wielkich twórcach. „Ale popełnianie złych uczynków nie unieważnia wkładu człowieka w kulturę. W demokracji chodzi o swobodną wymianę idei, a nie wymianę idei, którą można dokonywać swobodnie, o ile owe idee zostaną uznane za akceptowalne. Niech więc nadal będą publikowani kontrowersyjni pisarze. Doceniaj to, co dali amerykańskiej i zachodniej myśli. Uznaj ich błędy. Ale nie mów innym, co można, a czego nie można przeczytać” – podsumowuje Michael Mailer.

Nowy wydawca książki Normana Mailera

Ostatecznie książka Mailera ukaże się nakładem mniejszej oficyny Skyhorse, która ostatnio staje się w Stanach Zjednoczonych przystanią dla autorów niewygodnych dla dużych wydawnictw. To tam ukazała się autobiografia Woody’ego Allena, a także biografia Philipa Rotha, wycofana przez wydawnictwo WW Norton po zarzutach o molestowanie seksualne i gwałt wobec jej autora Blake’a Bailey’a.

Prezes Skyhorse, Tony Lyons, przyznał w rozmowie z „The Guardian”, że za kupno kontrowersyjnych tytułów nie musi wykładać dużych pieniędzy. W wielu przypadkach poprzedni wydawcy zdążyli zapłacić autorom zaliczki i żeby pozbyć się niewygodnej książki, są gotowi oddać je za niewielkie kwoty albo – jak w przypadku zbioru esejów Mailera – bez jakichkolwiek opłat.

Oficyna Skyhorse stara się nie zajmować stanowiska, dlatego na przykład opublikowała jednocześnie dwie książki – jedna opowiadała się za noszeniem maseczek podczas pandemii, a druga przeciw. Lyons mówi, że wierzy w swobodę debaty, w której silniejsze argumenty wygrywają. „Nie chcę podejmować decyzji o tym, co publikować, na podstawie tego, co inni ludzie chcieliby, abym opublikował” – komentuje.

Szef Skyhorse opowiada się za pluralizmem poglądów, jakkolwiek nieprzyjemne by one nie były dla niektórych. Jego zdaniem ma to fundamentalne znaczenie dla funkcjonowania społeczeństwa. „Może rolą wydawców jest zbliżenie do siebie ludzi” – dodaje Lyons. „Zachęcanie ich do czytania rzeczy, z którymi się nie zgadzają, które ich denerwują, ale ostatecznie pozwalają zdobyć wiedzę, która pomaga zmniejszyć przepaść dzielącą ich od tego, co we własnym przekonaniu nienawidzili, ale znaleźli w tym pewne niuanse” – podsumowuje.

[am]
fot. (1) Bernard Gotfryd/Wikimedia Commons, (2) peem5ter/Flickr

Tematy: , , , , , , , , , , , ,

Kategoria: newsy