W ujawnionych po latach listach Sylvia Plath twierdzi, że Ted Hughes pobił ją na dwa dni przed poronieniem i życzył jej śmierci

19 kwietnia 2017


Światło dzienne ujrzały nieznane dotąd badaczom listy Sylvii Plath, w których pisarka ujawnia, że jej mąż Ted Hughes pobił ją na dwa dni przez poronieniem drugiego dziecka, a także życzył jej śmierci.

Listy pisane były do doktor Ruth Barnhouse, pierwowzoru dr Nolan z autobiograficznej powieści „Szklany klosz”, która zajmowała się zdrowiem psychicznym Sylvii Plath po jej pierwszej próbie samobójczej w 1953 roku. Gdy poetka przeniosła się do Anglii, leczenie skończyło się, ale między obiema paniami pozostała przyjaźń ? regularnie do siebie pisały. Korespondencja, o której mowa, obejmuje czas od 18 lutego 1960 do 4 lutego 1963 roku, czyli ostatnie trzy lata życia Plath aż do tygodnia przed samobójczą śmiercią. Jest to okres, który dotąd był dla badaczy czarną plamą w biografii pisarki, ponieważ Ted Hughes zniszczył jej ostatni osobisty dziennik, by – jak twierdził – ochronić dzieci przed jego zawartością. Nie było więc żadnych dokumentów, które opisywałyby końcowe miesiące życia Plath z jej perspektywy.

Część listów powstała po tym, jak poetka w lipcu 1962 roku odkryła romans męża z Assią Wevill. Najbardziej wstrząsające są fragmenty, w których oskarża Hughesa o fizyczne znęcanie się nad nią tuż przed poronieniem drugiego dziecka w 1961 roku. Pisarka przywołuje traumatyczne wydarzenie w liście z 22 września 1962 roku, czyli z miesiąca, w którym doszło do rozstania z mężem. Z kolei w liście z 21 października 1962 roku Sylvia pisze, że Ted powiedział jej, iż chciałby, aby nie żyła. Tak więc korespondencja pochodzi z okresu, gdy pisarka była w nie najlepszej kondycji psychicznej ze względu na rozpad jej małżeństwa.

Burzliwy związek Sylvii Plath i Teda Hughesa od lat jest tematem badań i domysłów. Wielu oskarżało Teda o przyczynienie się do samobójstwa Sylvii, a amerykańska poetka i feministka Robin Morgan swój wiersz „The Arraignment” zaczęła od słów „Oskarżam / Teda Hughesa”. Na nagrobku pisarki, za namową byłego męża, wyryto napis „Sylvia Plath Hughes”, ale od tego czasu nazwisko Teda wielokrotnie było usuwane przez nieznanych sprawców. Sam Hughes wiedział o korespondencji, jaką Sylvia prowadziła z doktor Barnhouse. W jednym z wierszy, „Howls and Whispers”, cytował nawet jej słowa: „I od twojego psychoanalityka: 'Trzymaj go z dala od swego łóżka. Przede wszystkim trzymaj go z dala od swego łóżka'”.

Adresatka listów, doktor Ruth Barnhouse, która określała Teda Hughesa jako „złego” człowieka, powiedziała krótko przed śmiercią w 1999 roku, że spaliła wszystkie listy Plath. Najwyraźniej jednak nie pamiętała, że część korespondencji jeszcze w 1970 roku przekazała feministycznej badaczce Harriet Rosenstein, która planowała napisać biografię autorki „Szklanego klosza”. Książka jednak nigdy nie powstała. W archiwach Rosenstein znalazła się również dokumentacja medyczna Plath z 1954 roku, korespondencja z przyjaciółmi oraz wywiady z doktor Barnhouse dotyczące sesji terapeutycznych, jakie ta przeprowadziła z pisarką.

Fakt istnienia tych zbiorów wyszedł na jaw w marcu, gdy antykwariusz z Massachusetts imieniem Ken Lopez wystawił je na sprzedaż podczas Nowojorskich Targów Antykwarycznych za kwotę 875 tysięcy dolarów. Materiały szybko jednak nie ujrzą światła dziennego, ponieważ Smith College, alma mater Plath, złożył do sądu wniosek o uniemożliwienie sprzedaży. Uczelnia twierdzi, że listy należą do majątku Barnhouse, a ten w całości został przekazany placówce po śmierci właścicielki.

„To niesamowita kolekcja materiałów, które były kompletnie nieznane” – powiedział ze zdumieniem Peter K. Steinberg, współredaktor dwutomowego zbioru listów Plath, którego pierwsza część zapowiedziana jest przez wydawnictwo Faber & Faber na jesień tego roku. Steinberg liczy, że być może uda się włączyć korespondencję do drugiego tomu – jego data premiery nie została jeszcze ustalona.

Na ujawnienie części treści listów zareagowała też Carol Hughes, wdowa po Tedzie. W oświadczeniu wydanym prasie napisała, że „twierdzenia poczynione rzekomo przez Sylvię Plath w jej niepublikowanych listach”„tak absurdalne, że szokują każdego, kto znał dobrze Teda”. „Prywatna korespondencja pomiędzy pacjentką a psychiatrą jest z pewnością jedną z najbardziej poufnych i można przypuszczać, że w tym przypadku te domniemane twierdzenia pochodziły od kogoś, kto cierpiał na głęboki emocjonalny ból z powodu widocznego rozpadu małżeństwa” ? czytamy w oświadczeniu.

[aw,am]
fot. Lopez Books
źródło: The Guardian, Telegraph, Independent

Tematy: , , , , ,

Kategoria: newsy