W piątek do kin wchodzi film biograficzny o J.R.R. Tolkienie z Nicholasem Houltem

16 maja 2019


W piątek 17 maja na ekrany polskich kin wejdzie film biograficzny „Tolkien”. To opowieść o tym, jak młody John Ronald Reuel Tolkien zmienił się z osamotnionej sieroty w jednego z najwspanialszych pisarzy w historii. W obrazie wyreżyserowanym przez Dome Karukoski’ego w tytułową rolę wciela się Nicholas Hoult.

„Hobbit” oraz „Władca Pierścieni” Tolkiena niczym iskra rozpaliły wyobraźnię czytelników na całym świecie i zdominowały gatunek fantasy zeszłego stulecia. „Efekt Tolkiena” odbija się echem w literaturze, telewizji i filmach. W oryginalnych światach i opowieściach Tolkiena o czarodziejach, hobbitach, smokach i mitycznych bohaterach, odnajdujemy najlepszą stronę ludzkiej natury: naszą pasję odkrywców, gotowość do poświęcenia, nadzieję, iż dobro pokona zło oraz siłę, jaką czerpiemy ze wspólnoty.

Ambicją reżysera Dome Karukoskiego było zabrać widzów w podróż do nieodkrytych światów bujnej wyobraźni Tolkiena. „Jestem fanem Tolkiena od 12. roku życia, więc najważniejsze dla mnie było przywołanie w filmie wszystkich tych emocji, jakie czułem, czytając jego książki” – mówi Karukoski. „’Tolkien’ to magiczna opowieść o miłości i przyjaźni. To historia osieroconego chłopca, który odnajduje swoje bractwo, idzie na wojnę i poznaje jedyną kobietę, którą będzie kochał po wsze czasy. A z drugiej strony film pokazuje, jak Tolkien, ten kreatywny geniusz, wplótł realne wątki – przyjaźń, wojnę i miłość – do niesamowicie sugestywnych światów swojej wyobraźni”.

Wczesna młodość Tolkiena niewiele miała wspólnego z pamiętnymi postaciami, które stworzył w swoich słynnych powieściach. Stracił ojca, gdy był jeszcze dzieckiem, po czym wrócił do rodzinnej Anglii z Południowej Afryki. Wychowywała go troskliwa matka o artystycznej duszy, która zmarła na cukrzycę w wieku 36 lat, zanim wynaleziono insulinę. Dwunastoletni John i jego brat Hilary zostali sierotami bez grosza, lecz Tolkien na każdym kroku wznosił się ponad swoje okoliczności życiowe. Szybko okazało się, iż ma niezwykłe zdolności, w tym rzadki talent to wymyślania języków, kreowania mitologii oraz postaci zarówno słowem jak i ilustracją. Dzięki swojej błyskotliwości dostał się do prestiżowej szkoły King Edward’s w Birmingham, gdzie jego płodna wyobraźnia naprawdę rozkwitła.

Po raz pierwszy Tolkien poczuł, ile może znaczyć własna drużyna, kiedy jako samotnik pojawił się w murach szkoły. Wszystko się zmieniło, gdy razem z nowo poznanymi kolegami – młodymi artystami, wyrzutkami i buntownikami – założył tajne stowarzyszenie. Klub został dowcipnie ochrzczony jako Tea Club and Barrovian Society, w skrócie (TCBS), na cześć wspólnej pasji picia herbaty ukradkiem w szkolnej bibliotece oraz pobliskiej herbaciarni Barrow’s. Członkowie stowarzyszenia przerzucali się ciętym dowcipem, dzielili pomysłami, dyskutowali o tym, co dzieje się na świecie, rozwijali swoje talenty i wspierali nawzajem swoje wielkie aspiracje, by wieść życie odważne, twórcze i znaczące.

„To było dla mnie odkrycie, iż Tolkien należał do czteroosobowego bractwa” – mówi pochodzący z Irlandii dramaturg i scenarzysta David Gleeson, który napisał scenariusz filmu we współpracy ze Stephenem Beresfordem. „Wspólnie zaciągnęli się do wojska w Wielkiej Wojnie, więc naprawdę mamy tu sojusz młodych mężczyzn, którzy musieli stawić czoło strasznemu niebezpieczeństwu, co jest wątkiem bliskim sercu Tolkiena. Na późniejszym etapie życia Tolkien starał się oddzielać życie osobiste od twórczości i niewiele o sobie mówił, lecz nie sposób nie wyciągnąć takich wniosków”.

Jednym z wątków filmu jest też niemal szekspirowska historia związku Tolkiena i drugiej sieroty, Edith Bratt, obiecującej młodej artystki, która zamierzała zostać pianistką koncertową. Po namiętnym romansie, opartym na ich wspólnej miłości do sztuki i poczuciu humoru, ich więź została niemal zerwana, gdy opiekun Tolkiena, ojciec Francis Morgan, zabronił zakochanej parze nawet na siebie patrzeć aż do ukończenia przez Tolkiena 21 roku życia. Sprawy mogły się na tym zakończyć, lecz pisarz nie zrezygnował z marzenia. „To wspaniały romans dwóch zagubionych dusz, które zostały rozdzielone w okresie, w którym najbardziej potrzebowały się nawzajem, lecz ponownie się odnalazły” – mówi Gleeson.

Później Edith była inspiracją do kilku słynnych bohaterek w twórczości Tolkiena. W filmie oglądamy jeden z najbardziej ekscytujących momentów w trwającym całe życie romansie Johna i Edith: gdy podgląda ją tańczącą w zagajniku. To było natchnienie dla jego wizji Lúthien, księżniczki z rodu elfów, która zrezygnowała z nieśmiertelności dla śmiertelnika Berena. Tolkien tak opisuje tę chwilę: „Nigdy nie nazwałem Edith Lúthien – leczy była fundamentem tej historii, która z czasem stała się główną częścią 'Silmarillionu’. Narodziła się na małej, leśnej polanie, porośniętej cykutą… W tamtym okresie miała kruczoczarne włosy, a cerę i oczy tak promienne jak nigdy…”. Reżyser Dome Karukoski tak to komentuje: „Wiele myślałem o tym, jak czysta musiała być ich miłość. Mieli coś, za czym my wszyscy tęsknimy. Ich historia miłosna jest o tyle nietypowa, że pozwoliła Tolkienowi napisać legendy o miłości, które stały się ponadczasowe”.

W kształtowaniu się osobowości Tolkiena niebagatelną rolę odegrał też udział w pierwszej wojnie światowej. Film zaczyna się obrazami ognia i dymu, tak nieziemskimi, że mogłyby należeć do mrocznego świata fantasy, choć w istocie to pole walki we Francji. W środku Bitwy pod Sommą, w której życie straciło tak wielu obiecujących, młodych mężczyzn, Tolkien przedziera się przez labirynt opuszczonych, spowitych mgłą okopów, gorączkowo szukając przyjaciela. To idealny sposób, by wprowadzić główny wątek filmu, czyli braterstwo, ale też dlatego, iż niewiele innych wydarzeń miało na Tolkiena większy wpływ niż te nieludzkie zniszczenia i śmierć.

Tak zwana Wielka Wojna była dramatycznym wprowadzeniem świata do walki z użyciem broni masowej, wielu różnych materiałów wybuchowych, broni maszynowej oraz chemicznej, przez co pociągnęła za sobą wiele ofiar, po raz pierwszy na taką skalę w historii. W wojnie zginęło około 10 milionów żołnierzy, w tym aż 700 tysięcy brytyjskich i sam Tolkien w listach wyrażał wątpliwości, czy uda mu się ocaleć i wrócić do Edith. Lecz nawet w piekle okopów jego wyobraźnia wciąż była żywa, gdyż zaczął robić notatki przy płomieniu świecy do niektórych postaci, które stały się fundamentami jego legend.

Chociaż Tolkien został ewakuowany z powodu ciężkiej choroby, rekonwalescencja fizyczna i psychiczna zajęła mu wiele lat. W tym czasie to Edith pomogła mu odzyskać radość życia, lecz także twórczego ducha. Spod jego pióra po całym tym okresie smutku i refleksji wyszły dualistyczne motywy, których doświadczył: odwaga i strach, miłość i strata, wojna i pokój, mroczne siły zła i potęga przyjaźni.

By zgłębić powiązania między wojną i twórczością Tolkiena, Karukoskiemu zależało, żeby sceny walk, jak słynne Pole Niczyje pod Sommą, miały „nieziemski” charakter. Wyobraźnia Tolkiena w oparciu o te obrazy dała początek całej mitologii. „W tym okresie Tolkien ocierał się o śmierć” – zwraca uwagę Karukoski. „W takich chwilach często kryjemy się w bardziej mrocznych zakamarkach własnej wyobraźni, co musiało być też udziałem Tolkiena. Doświadczył przerażenia i ciemnej strony życia. Myślę, że z wojny wyniósł poczucie istnienia złych, mrocznych sił i chciałem to zawrzeć w filmie”.

W dorosłego Tolkiena w filmie wciela się Nicholas Hoult („Był sobie chłopiec”, „Mad Max: Na drodze gniewu”, „Zbuntowany w zbożu”). Karukoski od razu zobaczył w aktorze cechy Tolkiena, o których czytał. „U Nicholasa zaintrygowała mnie przede wszystkim jego inteligencja” – wyjaśnia reżyser. „Jest błyskotliwy, co jest potrzebne, gdy gra się takiego geniusza jak Tolkien. Po drugie jest zabawny, podobnie jak sam Tolkien, znany z tego, że przebierał się za rycerza i chodził po ulicach, strasząc mieszkańców Oksfordu! Nick w pełni uosabiał te cechy. Przez wiele miesięcy przygotowywał się do roli, a nawet uczył się rysunku tak jak sam Tolkien, siedząc na fotelu do charakteryzacji na planie 'X-Men’. I wreszcie, Nick to aktor gotowy powtarzać ujęcie, za każdym razem próbując osiągnąć inny efekt. Nigdy nie przestaje szukać najlepszej wersji danej sceny”.

Hoult rzucił się w wir przygotowań, czytając wszystko, co udało mu się znaleźć na temat pisarza, lecz także szukając własnego sposobu na zbudowanie postaci. „Przeczytałem wszystkie biografie, słuchałem nagrań Tolkiena z późniejszych okresów życia i obejrzałem każdą dostępną fotografię” – mówi Hoult. „A im więcej człowiek dowiaduje się o Tolkienie, tym większy podziw budzą jego osiągnięcia i pomysły. Jednak jako aktor musisz pogodzić się z faktem, że grając prawdziwą osobę, możesz jedynie wcielić się, że tak powiem, w jej ducha. Nie można ich naśladować, więc trzeba uchwycić ich esencję życiową”.

Hoult gra Tolkiena jako młodego mężczyznę, natomiast początkujący aktor Harry Gilby wcielił się w nastoletniego pisarza. W roli jego przyszłej żony i muzy zobaczymy Lily Collins. W obsadzie znaleźli się ponadto: Colm Meaney, Anthony Boyle, Patrick Gibson, Tom Glynn-Carney, Craig Roberts, Derek Jacobi, Adam Bregman, Albie Marber, Ty Tennant, Laura Donnelly, Genevieve O’Reilly oraz Pam Ferris.

„J.R.R. Tolkien tworzył świat Śródziemia niemal przez całe życie, lecz wszystko zaczęło się od jego miłości do opowieści z dzieciństwa, które potem rozkwitły za sprawą przyjaźni z chłopcami z bractwa i nabrało głębi w mrokach wojny. Jako artysta, przekuł to wszystko w przygodę opowiadającą o miłości, braterstwie i tworzeniu” – podsumowuje Karukoski.

Kinowa premiera „Tolkiena” zapowiedziana jest na piątek 17 maja. Poniżej możecie zobaczyć zwiastun filmu:

[am]
fot. David Appleby, Fox Searchlight
źródło: Imperial Cinepix

Tematy: , ,

Kategoria: newsy