W modlitewniku należącym niegdyś do Anny Boleyn odkryto nieznane dotąd zapiski

22 czerwca 2021

Analiza modlitewnika, który miał ponoć towarzyszyć Annie Boleyn w drodze na szafot, doprowadziła do ujawnienia ukrytych na papierze adnotacji, dzięki którym wiadomo, co działo się z książką już po śmierci królowej.

W 1536 roku Anna Boleyn została skazana na śmierć na szafocie, oskarżona o zdradę stanu, cudzołóstwo i kazirodztwo. Henryk VIII chętnie dał wiarę plotkom krążącym o żonie, jako że rozczarowany tym, że Anna nie dała mu syna, zdążył już nawiązać romans z Jane Seymour i to z nią pragnął się ożenić. Przez długi czas po egzekucji lepiej było ukrywać jakiekolwiek przedmioty związane z Anną, które król mógłby uznać za sprzyjanie rzekomo niewiernej i podstępnej połowicy.

Pomimo nacisków, by zniszczyć wszystkie rzeczy należące do Anny, zachowało się kilka posiadanych przez nią książek, w tym trzy zawierające jej odręczne wpisy. Dwie z nich znajdują się obecnie w zamku w Hever (rodzinnym domu Anny w hrabstwie Kent), a trzecia w Bibliotece Brytyjskiej. Do początku XX wieku nikt o nich nie wiedział. Dopiero gdy zamek nabył i odrestaurował biznesmen William Waldorf Astor, księgi ujrzały światło dzienne.

Kate E. McCaffrey, która przez około sześć lat pracowała w zamku, otrzymała specjalne pozwolenie, by przez prawie rok badać książki królowej do swojej pracy dyplomowej. W modlitewniku Anny znajduje się jeden wyraźnie widoczny napis – adnotacja poczyniona jej ręką o treści: „wspomnij mnie podczas modlitwy, ta nadzieja dzień za dniem prowadzi”. McCaffrey czuła jednak, że ślady widoczne na jednej ze stron kryją w sobie coś więcej. Okazało się, że miała rację.

Dzięki światłu ultrafioletowemu i oprogramowaniu do obróbki zdjęć odkryła istnienie zapisków, o których wcześniej nie było wiadomo. Znalazła cztery nazwiska: Gage, West, Shirley oraz Guildford. Były to osoby spokrewnione z przyjaciółką Anny Boleyn z dzieciństwa, Elizabeth Hill: jej matka, ciotka, kuzynka i wuj.

McCaffrey uważa, że ​​krąg kobiet z dynastii Tudorów przechowywał książkę w bezpiecznym miejscu, aby chronić pamięć bliskiej im kobiety, którą niesprawiedliwie potraktowano i próbowano wymazać z kart historii.

„Według legendy Anna Boleyn miała przy sobie ten modlitewnik na szafocie, chociaż nie jest to historycznie udowodnione. Być może wcześniej przekazała go komuś osobiście albo zapisała w testamencie, ale myślę, że odbyło się to właśnie za pośrednictwem Elizabeth Hill” – powiedziała McCaffrey w wywiadzie dla „London Times”.

W oświadczeniu dotyczącym znaleziska historyczka pisze: „To jasne, że książka była przekazywana poprzez sieć zaufanych powiązań, od matki do córki, od siostry do siostrzenicy. Gdyby wpadła w niepowołane ręce, bez wątpienia pojawiłyby się pytania dotyczące widniejącego w modlitewniku podpisu Anny. Pozostawała więc pod opieką osób, które miały zarówno strzec notatek Anny, jak i dodawać swoje własne”.

„W czasach, gdy kobiety miały ograniczony dostęp do religii i literatury, prosta czynność podpisania modlitewnika i zachowywania tajemnicy jego najsłynniejszej właścicielki była sposobem na wytworzenie poczucia wspólnoty” – dodaje.

Istnieje nawet przypuszczenie, że modlitewnik trafił w pewnym momencie w ręce córki Anny Boleyn, królowej Elżbiety I, za pośrednictwem córki Elizabeth Hill, Mary, która pracowała w domu przyszłej władczyni. „Mary Hill była bardzo bliską przyjaciółką Elżbiety I, istnieje więc spore prawdopodobieństwo, że pokazała jej notatki zrobione przez matkę” – powiedziała McCaffrey w wywiadzie dla „Telegraph”.

Modlitewnik można obejrzeć na wystawie w zamku w Hever, który od niedawna znów przyjmuje zwiedzających.

[kch,am]
fot. Hever Castle & Garden
źródło: Artnet, Smithsonian, Historic Houses

Tematy: , ,

Kategoria: newsy