Uczcili legalizację marihuany imprezą w domu Huntera S. Thompsona

12 sierpnia 2014

Grupa działaczy i ekspertów od marihuany spotkała się w domu Huntera S. Thompsona, aby uczcić historyczną decyzję władz stanu Kolorado, które zezwoliły na rekreacyjne zażywanie kwiatów konopi indyjskich.

Pomysł, aby impreza odbyła się w domu autora „Lęku i odrazy w Las Vegas”, jest w pełni uzasadniony. Thompson, który przez większość swojego życia mieszkał w Aspen w stanie Kolorado, był gorliwym zwolennikiem legalizacji marihuany. „Zawsze uwielbiałem marihuanę. Była ona dla mnie źródłem radości i dobrego samopoczucia przez wiele lat. I nadal uważam ją za jeden z podstawowych produktów naszego życia, obok piwa, lodów i grejpfrutów ? a miliony Amerykanów się ze mną zgadzają” ? powiedział swego czasu.

Do domu pisarza zjechała grupa działaczy i ekspertów od marihuany, w tym Keith Stroup, założyciel NORML, istniejącej od ponad 40 lat organizacji non-profit, której celem jest przekonywanie opinii publicznej do konieczności zniesienia zakazu używania konopi. Pojawił się również David Bienenstock, autor książek na temat marihuany i współpracownik magazynu Vice. Ważną postacią był Chris Lanter, szef lokalnej restauracji, który przygotował na to wydarzenie specjalne menu.

Otóż spotkanie nie przypominało hucznie zakrapianych imprez, zaś skręty z marihuaną nie stanowiły głównego punktu programu. Goście raczyli się raczej wykwintnymi potrawami (począwszy od musu czekoladowego, poprzez szparagi i wołowinę, a na krabie królewskim skończywszy) z dodatkiem czterech odmian konopi.

Impreza odbyła się dzięki gościnności Anity Thompson (na zdjęciu po lewej), wdowy po pisarzu, która wciąż opiekuje się domem i działką w górach, które pisarz zakupił za bezcen w 1969 roku. Miejsce to pełni rolę sanktuarium Thompsona. Chociaż przeciętny turysta w żaden sposób nie ma możliwości się tam dostać, gdyż dom nie jest otwarty dla publiczności, Anita pozostawiła pokój i kuchnię w takim samym stanie, w jakim pomieszczenia te znajdowały się, kiedy pisarz w nich pracował, o czym można się przekonać na załączonych zdjęciach.