Podróżnicza lista życzeń Paula Therouxa

6 lutego 2013


Czy ci, którzy byli – zdawałoby się ? wszędzie, mają jakaś swoją listę podróżniczych życzeń? Okazuje się, że tak. Paul Theroux, mistrz powieści podróżniczej, autor „Starego Ekspresu Patagońskiego” i „Wybrzeża Moskitów”, podzielił się swoją listą miejsc, które chciałby odwiedzić w eseju opublikowanym na łamach New York Timesa.

Jak pisarz wyznał, jego lista życzeń jest „wręcz jaskrawo oczywista”: „Byłem w Patagonii i Kongo, ale nigdy nie byłem w najbardziej malowniczych amerykańskich stanach, nigdy na Alasce, w Montanie, Idaho czy obydwu Dakotach, uchwyciłem też jedynie przelotny widok Kansas czy Iowa. Chcę je zobaczyć, nie lecąc samolotem, ale podróżując powoli po ziemi, bocznymi drogami, łamiąc ogólną zasadę: ?Nigdy nie jedz w miejscach z Mamą w nazwie, nigdy nie graj w karty z facetem o imieniu Doc?”.

Ameryka pociąga pisarza nie tylko malowniczymi terenami, ale swoją kulturą, w której najbardziej fascynujące jest Głębokie Południe. „Widziałem tylko jego małą część” – przyznał się Theroux. „Ale reszta rejonu nęci takimi nazwami jak: Wielkie Jezioro Niewolnicze, Żółtynóż, Szczęka Łosia.”

Miejsca na liście życzeń podróżnika wbrew pozorom nie są jakoś szczególnie egzotyczne, ale za każdym razem 72-letni Theroux ma niecodzienny pomysł na nie. „Jestem przełajowym narciarzem i kajakarzem, więc któregoś dnia chętnie popłynę lub przejadę przez Grenlandię i Islandię. Nie widziałem żadnego z tych miejsc ani nie postawiłem stopy w żadnej z części Skandynawii.(?) Chętnie ukończyłbym kurs gotowania we Włoszech lub sześciotygodniowe wakacje ?popraw swój język hiszpański w Meksyku lub Republice Dominikany? albo uciekł na jogę w indyjskim ashramie.”

Niektóre ze swoich marzeń pisarz zaczął już realizować. W eseju zdradził m.in., że zeszłej jesieni przejechał odcinek 7 tysięcy kilometrów po bocznych drogach Głębokiego Południa USA. Czyżby oznaczało to zalążek nowej książki, którą będzie można postawić obok wymienianych przez autora klasyków amerykańskiej literatury podróżniczej – „Klimatyzowanego koszmaru” Henry?ego Millera i „Podróży z Charleyem” Johna Steinbecka?

Na liście życzeń Therouxa widnieją również takie niezwykłe miejsca, których nie przyjdzie mu już więcej odwiedzić, gdyż są one położone w czasie, a nie w przestrzeni. Pisarz chętnie wybrałby się do West Medford w niedzielę 1951 roku, by pograć w bocce z dziadkiem i zjeść tortellini swej babci Angeliny; ponownie odwiedził wesołe bazary pakistańskiego Peszawaru w 1973 roku czy pełne nadziei Nyasaland w 1964 (w lipcu tegoż roku państwo odzyskało niepodległość i od tamtej pory znane jest pod nazwą Malawi); przejechał rowerem Chiny w latach 80. ubiegłego wieku, gdy na drogach człowiek nie uświadczył prywatnych samochodów albo znów pojechał do Borneo w latach 60. i wspiął się na szczyt Kinabalu.

Tematy: , , ,

Kategoria: newsy