Pisarz Konrad T. Lewandowski krytykuje blogerki książkowe: „aroganckie grafomanki i ich tupeciarski elektorat”

16 listopada 2014

lewandowski-kontra-blogerki
Polski autor fantastyki i kryminałów, Konrad T. Lewandowski, idzie na wojnę z blogerkami recenzującymi książki. W jednym z ostatnich wpisów na swoim profilu na Facebooku nazwał je „aroganckimi grafomankami”, zaś czytelników ich blogów „tupeciarskim elektoratem”.

Zaczęło się od nieprzychylnej recenzji powieści „Ksin. Początek” wchodzącej w skład bodaj najbardziej znanego cyklu autora, jaką zamieściła na swoim blogu czytelniczka Sylwia Węgielewska. Pisarza szczególnie poirytowało w amatorskiej recenzji streszczenie fabuły książki oraz kierowanie się przy ocenie sympatią lub antypatią wobec bohaterów.

„Naprawdę trzeba posiadać jakieś rudymentarne kwalifikacje, kiedy się dotyka literatury” ? pisał oburzony Lewandowski. „Nie uznaję kategorii recenzentów-grafomanów na specjalnych prawach. Krytyk ma być krytykiem! Ma mieć kompetencje. Bo od krytyka oczekuję cennej informacji zwrotnej ? co poprawić, w którą stronę dalej iść. Jeżeli można czegoś oczekiwać od autorów, to i od krytyków też!”

Autorkę nieszczęśliwej recenzji Lewandowski nazwał „gęsią” oraz „Zdolną Inaczej”, czym wywołał oburzenie u części blogerek i czytelników. W obronie „koleżanki po fachu” stanęła blogerka ukrywająca się pod pseudonimem Tetii Sheri, zwracając pisarzowi uwagę, że w jej opinii zachowuje się niekulturalnie. „Kultura wymaga, aby najpierw się przedstawić z imienia, nazwiska i pokazać twarz. Ty jesteś nikim, więc wypierdalaj. Żadna kultura ci nie przysługuje” ? odparował Lewandowski.

Zdaniem pisarza „blogerki-grafomanki i bezmyślne babsztyle, zdolne jedynie do wygłaszania płaskich frazesów z oślim uporem, rozkręciły seans nienawiści”. Czytelnikom zdziwionym, że tak otwarcie zniechęca do siebie czytelników, pisarz odpisał: „Udostępniane na tej stronie recenzje pozytywne cieszyły się minimalnym zainteresowaniem. Rozważania filozoficzne jeszcze mniejszym. Ponad miesiąc czekałem więc na recenzję odpowiednio głupią, której autorka na dodatek zamiast przyznać się do błędu, będzie się powoływać na swoje szerokie poparcie społeczne i domagać kultury… Wystarczył mały kamyczek ironii, aby ruszyła lawina świętego oburzenia. Rozhisteryzowane pańcie same już nie wiedzą, za co się oburzają, ale nadrabiają to tym większym oburzeniem”.

Znany z ciętego języka Lewandowski twierdzi, że nie obawia się, aby jego wypowiedzi miały zniechęcić do niego czytelników. „Straty(…) są minimalne, bo gorliwe zapewnienia że ?nigdy więcej tego autora? wygłaszają ludzie, którzy i tak by nie przeczytali, więc tylko szukają sobie moralnego alibi”.

[am]
fot. Vimeo.com/Face2FaceTV

Tematy: , , , , ,

Kategoria: newsy