Nieznana dotąd korespondencja młodego J. D. Salingera z kanadyjską dziewczyną ujrzała światło dzienne

26 kwietnia 2013

korespondencja Salingera z Kanadyjka
95-letnia mieszkanka Kanady sprzedała Muzeum i Bibliotece Morgana w Nowym Jorku kolekcję 9 listów, jakie wysłał do niej na początku lat 40. ubiegłego wieku J. D. Salinger. Staruszka oraz jej rodzina zdecydowali się na ten krok, aby pokryć rosnące koszty jej leczenia i opieki.

Korespondencja pomiędzy młodziutką Marjorie Sheard, która była w owym czasie aspirującą pisarką, a J. D. Salingerem, który posiadał już na koncie pierwsze dokonania literackie opublikowane w gazetach, trwała od 1941 do 1943 roku. Pochodząca z Toronto kobieta skontaktowała się z pisarzem po lekturze jednego z jego opowiadań, prosząc o pisarską poradę.

„Jak dla mnie, masz instynkt, by unikać zwyczajowych flaków dziewcząt z Vassar [amerykański college sztuk wyzwolonych – przyp. red.]” ? oceniał styl młodej Kanadyjki Salinger, sugerując kilka mniejszych magazynów literackich, do których mogłaby wysłać swoje prace. „Za to, co one płacą, nie da się kupić Cadillaca, ale to nie ma znaczenia, czyż nie?” ? dodał.

Przyszły autor „Buszującego w zbożu” był w korespondencji z dziewczyną zabawny, swoje listy podpisywał takimi pseudonimami, jak Fitzdudley, Wormsley-Basset czy Flo i Benjy. Czasem zaś wręcz flirtował. „Jak wyglądasz?” ? zapytał w liście datowanym na 9 października 1941 roku, prosząc, aby adresatka przesłała mu dużą fotografię. Miesiąc później przepraszał za swój tupet. Kiedy jednak otrzymał zdjęcie Marjorie, to napisał: „Jesteś ładna. Swoje ostatnie zdjęcie wysłałem do małego magazynu, ale będę robił ich więcej. Możesz spać spokojnie, lala ze mnie.”

Z korespondencji można także dowiedzieć się nieco o początkach kariery literackiej pisarza, który zasłynął nie tylko z pilnego strzeżenia swojej prywatności, ale także konsekwentnego milczenia artystycznego aż do śmierci w 2010 roku (ostatnie opowiadanie opublikował w 1965).

W listopadzie 1941 roku Salinger czekał na publikację opowiadania „Slight Rebellion Off Madison” w „The New Yorkerze”. Opisał je dziewczynie jako pierwsze, w którym pojawia się Holden Caulfield, i zdradził, że redaktor poprosił go o całą serię z tą postacią. „Spróbuję [napisać] jeszcze kilka, ale jeśli zacznę tracić swój cel, przestanę” ? wyznał Salinger. W 1942 roku informował Marjorie o dalszych losach czekającego na druk opowiadania: „Jedynie Bóg i Harold Ross [redaktor „The New Yorkera” – przyp.red.] wiedzą, co ta banda chochlików w redakcji robi z moim biednym rękopisem”. Tekst ukazał się drukiem dopiero w 1946 roku, a po zmianach pisarz utworzył z niego jeden z rozdziałów „Buszującego w zbożu”.

Listy odkrywają również, co Salinger sądził o własnej twórczości. „Moje opowiadanie bez wątpienia wyrwie temu krajowi serce i zwróci nowy oraz znacznie bogatszy organ” – zachwalał utwór pt. „Harry Jesus”, który ostatecznie nigdy nie ukazał się drukiem.

95-letnia Marjorie Sheard przechowywała listy od Salingera w pudełku na buty w szafie. Sześć lat temu przeniosła się do domu opieki, a listy powierzyła rodzinie, która trzymała je w szufladzie komody. Siostrzenica kobiety powiedziała w telefonicznej rozmowie z „The New York Timesem”, że listy miały dla jej ciotki ogromną wartość sentymentalną, ponieważ stanowiły pamiątkę z czasów, gdy ich właścicielka pisywała do rówieśnika, który okazał się później wielką gwiazdą współczesnej literatury. Sama Marjorie nigdy nie została publikującą autorką. Większość życia spędziła jako gospodyni domowa w swoim skromnym mieszkaniu. Na sprzedaż listów zdecydowała się jedynie z powodu rosnących kosztów, jakie pochłaniał jej pobyt i leczenie w domu opieki.

Kupnem listów zainteresowało się Muzeum i Biblioteka Morgana w Nowym Jorku, które kolekcjonuje i udostępnia publicznie korespondencję autora „Buszującego w zbożu”. Instytucja nie chce zdradzić, ile zapłaciła za nowe nabytki do swoich zbiorów.

Poniżej możecie zobaczyć jeden z listów J. D. Salingera do Marjorie Sheard:

list Salingera do Kanadyjki

Tematy: , , , , ,

Kategoria: newsy