Książki o Harrym Potterze przyczyniły się do ochrony sów?

9 stycznia 2012


Sowa śnieżna, rozsławiona przez serię książek o Harrym Potterze towarzyszka młodego czarodzieja, była nadzwyczaj często widywana tej zimy na amerykańskim niebie, z dala od swego naturalnego środowiska arktycznego. Uważa się, że niebagatelny wpływ na to miały powieści J.K. Rowling.

Pojawienie się sowy śnieżnej w USA nie jest czymś niezwykłym. Ptak ten przylatuje tam co trzy lub cztery zimy. Jednak w tym roku częstotliwość, z jaką jest dostrzegany przez ornitologów i miłośników ptaków przekracza zwyczajowe normy. W stanie Dakota odnotowano przynajmniej 30 potwierdzonych obserwacji tego rzadkiego i zagrożonego wyginięciem gatunku sów.

?To oszałamiająca liczba, jak na jeden obszar? – powiedział w rozmowie z „Huffington Post” Mark Robbins, ornitolog z Uniwersytetu Kansas. ?Przyciągają je (sowy ? przyp.red.) zamarznięte jeziora, które przypominają im o arktycznej tundrze. Jeśli znajdą tam gryzonie, to zostają. Być może widząc kilka innych sów śnieżnych stwierdzają, że to dobre miejsce.?

Pojawienie się ptaków jest wynikiem obfitości pożywienia w postaci arktycznych lemingów, czyli podstawy sowiej diety. To przełożyło się na bardzo dobry okres rozrodczy i zwiększenie się liczby populacji sów. Młode sówki ruszają zimą za poszukiwaniem pokarmu i z tego powodu więcej ich dociera do USA.

Sowy regularnie pojawiały się na lotnisku w Bostonie, a jedna zawędrowała nawet na Hawaje. W Missouri i Kansas także odnotowano znacznie większą liczbę obserwacji tych ptaków – potrafi ich być dwa, a nawet trzy razy więcej niż zwykle.

?To dość niezwykłe, bo dzieje się od wybrzeża do wybrzeża? – uważa Denver Holt, który zajmuje się badaniem zwyczajów sów arktycznych od 25 lat.

Świat zwrócił uwagę na sowy śnieżne za sprawą powieści i filmów o Harrym Potterze, gdzie jedna z nich jest wiernym towarzyszem, przyjacielem i posłańcem słynnego czarodzieja. Zdaniem Holda to seria o Harrym Porterze przyczyniła się do umieszczenia tego skrzydlatego stworzenia na okładce National Geographic w grudniu 2002.

?Zamęczano nas telefonami od dzieci, które chciały mieć taka sowę? – wspomina Holt. ?Przez chwilę to było prawdziwe szaleństwo.?

Ale jak dodaje, to pomogło zwrócić uwagę na kwestię badań i ochrony populacji tego gatunku. ?To świetny PR? – mówi.

Na zdjęciu poniżej Denver Holt wypuszcza samiczkę sowy śnieżnej z przymocowanym nadajnikiem satelitarnym w pobliżu Barrow na Alasce:

Tematy: , , ,

Kategoria: newsy