George R.R. Martin zaszył się w górskiej chacie, gdzie próbuje skończyć „Wichry zimy”

22 listopada 2018


Wielbiciele „Pieśni lodu i ognia” świętują właśnie premierę „Ognia i krwi”, nowej książki Martina osadzonej w świecie Westeros na wiele stuleci przed wydarzeniami opisanymi w „Grze o tron”. Tymczasem pisarz ani myśli o odpoczynku ? zaszył się w odległej górskiej chacie, gdzie próbuje ukończyć szósty tom sagi zatytułowany „Wichry zimy” (wracając sporadycznie do świata żywych jedynie w celu promocji nowego tytułu).

Kiedy Martin udzielał ostatnio wywiadu dziennikarce „The Wall Street Journal”, ta napisała, że autor rozmawiał z nią telefonicznie z „odległej kryjówki w górach, której lokalizacji nie chce ujawnić. To chata, do której przyjeżdża, kiedy chce się zaszyć, żeby skończyć książkę ? a teraz ciężko pracuje nad 'Wichrami zimy'”. Czujni fani Martina zaraz sobie przypomnieli, że w 2011 roku, na miesiąc przed ukończeniem „Tańca ze smokami”, pisarz zamieścił na swoim blogu lokalizację „in the bunker” (z ang. „w bunkrze”). Czyżby to miało być to samo miejsce i możemy wkrótce spodziewać się konkretnych informacji o długo wyczekiwanej książce?

Sam Martin najwyraźniej też ma już dość oczekiwania na szósty tom. „Wiem, że ludzie są na mnie wściekli, że nie ukończyłem jeszcze 'Wichrów zimy’. Sam się o to na siebie wściekam. Chciałem skończyć ją cztery lata temu. Chciałem skończyć teraz. Ale tego nie zrobiłem. W mej duszy zapadł mrok, gdy uderzałem głową w klawiaturę i mówiłem: 'Boże, czy kiedykolwiek to skończę? Serial posuwa się dalej i dalej, a ja coraz bardziej się oddalam. Co tu się do cholery dzieje? Muszę to zrobić” ? mówił kilka dni temu w rozmowie z „Entertainment Weekly”.

O tym, że obie książki ? zarówno „Wichry zimy”, jak i „Ogień i krew” ? są stosunkowo bliskie ukończenia, pisarz wspominał już w ubiegłym roku. „Ogień i krew” ukazuje się w pierwszej kolejności, ponieważ dużo łatwiej było ją napisać. „Częściowo dlatego, że historia biegnie linearnie. Mimo że wydarzenia obejmują około 150 lat, książka jest bardzo prosta ? to wydarzyło się w 30. roku, a to wydarzyło się w 25. roku. W 'Wichrach…’ mam jakby 10 różnych powieści. Żongluję osią czasu ? co dzieje się z Tyrionem, potem co się dzieje się z Deanerys, i jak ich drogi się krzyżują. To znacznie bardziej skomplikowane. W 'Ogniu i krwi’, jako że to książka historyczna, mam jednego narratora. To hipotetycznie jest Arcymaester Gyldayn, który ma swój własny głos; jest zrzędliwym starym uczonym. Kiedy piszę 'Wichry…’, zmieniam narrację przy każdym rozdziale. Każdy ma swój styl i głos oraz własny zestaw postaci drugoplanowych rozsianych po różnych miejscach na świecie” ? tłumaczy Martin.

Miejmy nadzieję, że podczas pobytu w górach szósty tom sagi zostanie ukończony, a tymczasem polecamy lekturę „Ognia i krwi”, czyli Martinowego odpowiednika „Silmarillionu”. Książka ukazała się w Polsce nakładem wydawnictwa Zysk i S-ka.

Tematy: , , , ,

Kategoria: newsy