Fidel Castro wyłapywał przed publikacją błędy w manuskryptach Gabriela Garcíi Márqueza

7 grudnia 2016

gabo-fidel-wspolpraca
Zmarły 25 listopada kubański dyktator Fidel Castro odcisnął piętno nie tylko na polityce międzynarodowej, ale też odegrał pewną rolę w historii światowej literatury. Od końca lat 70. pełnił bowiem funkcję nieoficjalnego recenzenta Gabriela Garcíi Márqueza, czytając przed publikacją manuskrypty wszystkich jego powieści i wyszukując błędy.

Castro nie dostarczał pisarzowi pomysłów do tworzenia bohaterów lub fabuły książek. Poprawki, które wprowadzał w manuskryptach, nie miały również wydźwięku ideologicznego. Jego rola sprowadzała się raczej do wyłapywania błędów rzeczowych i gramatycznych oraz innych nieścisłości.

„Fidel był zapalonym czytelnikiem. Mógł czytać cały czas. Dałbyś mu książkę wieczorem, a następnego dnia miał już ją przeczytaną i przemyślany komentarz na jej temat wraz z konstruktywną opinią” ? mówi Dr Stéphanie Panichelli-Batalla, wykładowczyni na Uniwersytecie Aston.

Zaczęło się od tego, że po lekturze „Opowieści rozbitka” Fidel zwrócił Gabo uwagę na fakt, że w książce źle wyliczono prędkość łodzi. Widząc, jak dobre oko do szczegółów ma kubański dyktator, Márquez zapytał, czy nie mógłby czytać wszystkich jego manuskryptów przed publikacją. Ta nieformalna współpraca opłaciła się autorowi. Fidel wyłapał bowiem w tekstach Gabo niejeden błąd. „Tak było, gdy na przykład któryś bohater w książce miał użyć broni w konkretnej scenie. Fidel mówił: ?Nie, nie. To niemożliwe, ponieważ tego typu pistoletu nie da się wykorzystać w taki sposób. Nie można go używać z tego rodzaju pociskami?” ? wyjaśnia Dr Stéphanie Panichelli-Batalla.

Zdaniem wykładowczyni współpraca z kubańskim dyktatorem nie powinna wpłynąć na odbiór książek pisarza, ponieważ jego poglądy polityczne i literatura stały raczej daleko od siebie, a same powieści nigdy nie odnosiły się bezpośrednio do tego, co działo się na Kubie. Nie zmieni to też podejścia ludzi do Castro. „Mógł zrobić to, co zrobił na Kubie ze swoim rządem, swymi ludźmi i społeczeństwem, ale bez wątpliwości był też bardzo inteligentną osobą. Więc idealnie nadawał się na takiego recenzenta”.

Do pierwszego spotkania Fidela Castro i Gabriela Garcíi Márqueza doszło w 1959 roku, ale przyjaźń między nimi narodziła się 18 lat później w pewnym kubańskim hotelu. Choć to drugie spotkanie opisuje się jako przypadkowe, dr Stéphanie Panichelli-Batalla uważa, że dyktator mógł je zaaranżować, gdy usłyszał, że autor „Stu lat samotności” pracuje nad książką reportażową o życiu Kubańczyków w czasie embarga USA. Miały się w niej znaleźć wypowiedzi zwykłych mieszkańców wyspy. Publikacja jednak nigdy nie ujrzała światła dziennego.

Castro i Márquez przyjaźnili się przez długie lata. Co więcej, pisarz pełnił czasem rolę wysłannika dyktatora, przekazując od niego wiadomości prezydentowi USA, Billowi Clintonowi. Gabo nie zerwał kontaktów z kubańskim przywódcą, nawet kiedy ten zaczął brutalnie prześladować politycznych oponentów. Zamiast tego po cichu wykorzystywał swoje wpływy, aby pomóc niektórym z tych osób wydostać się z Kuby.

[am]
fot. Wikimedia Commons
źródło: PRI, The Guardian

Tematy: , , ,

Kategoria: newsy