David Nicholls: przeglądanie książek w księgarni, by następnie kupić je w Internecie, to „dystyngowana forma kradzieży”

16 kwietnia 2015

david-nicholls-ksiegarnie-kradzie
Podczas Międzynarodowych Targów Książki w Londynie pisarz i scenarzysta David Nicholls skrytykował osoby, które przeglądają książki w księgarniach po to, by następnie kupić je w Internecie. Jego zdaniem jest to „dystyngowana forma kradzieży”.

Wspominając, jak podczas trasy promującej jego najnowszą powieść „My” widział malejącą w oczach liczbę niezależnych księgarni, Nicholls zauważył: „Czułem znajomy smutek, któremu zwykle towarzyszy poczucie winy, bo jest ci przykro, że jakiegoś sklepu już nie ma, jesteś też trochę świadomy tego, że nie kupiłeś tam nic od jakiegoś czasu”. W zeszłym roku w Wielkiej Brytanii zamknięto 57 niezależnych księgarń. Według Stowarzyszenia Księgarzy w roku 2014 takich księgarń było na wyspach zaledwie 939, o 596 mniej niż w roku 2005. Podobny spadek odnotowywany jest również w Polsce.

David Nicholls pracował kiedyś jako księgarz w dziale dziecięcym księgarni Waterstones na Notting Hill. Wierzy w to, że książki są szczególne, a wiedza i entuzjazm księgarzy bardzo istotne, dlatego powiedział: „Odkrycie książki na wystawie w zadbanym, pięknie utrzymanym sklepie, trzymanie jej w dłoni, a potem wymknięcie się i kupienie jej w Internecie to naprawdę tylko i wyłącznie dystyngowana forma kradzieży”.

Nicholls wyraził nadzieję, że rynek książki się unormuje i sprzedaż tradycyjna będzie współegzystować ze sprzedażą internetową, a książki drukowane z e-bookami, natomiast księgarnie stacjonarne i papierowe książki znów wrócą do łask.

„Dla wszystkich łatwe i wygodne jest kupowanie przez Internet albo pobieranie cyfrowe, ja jednak wciąż czuję, że w mieście bez księgarń czegoś brakuje. Dorastałem w takim miejscu ? jedynymi książkami, jakie można było kupić w moim rodzinnym mieście, były te, które znajdowały się na obracanym stojaku w Woolworths, thrillery Jamesa Hadley?a Chase?a i Alistaira Macleana. Choć jak każdy nastoletni chłopak kochałem Jamesa Herberta, to nie wystarczyło, dlatego też bardzo ważna była dla mnie publiczna biblioteka i dlatego, kiedy w końcu księgarnie pojawiły się w najbliższym mieście, oddział sieci Dillons we wczesnych latach osiemdziesiątych, to było jak raj” – wspominał podczas niedawnego spotkania z czytelnikami w Nowym Jorku.

A co wy sądzicie? Czy Waszym zdaniem przeglądanie książek w księgarniach po to, by następnie kupić je w internecie, to rzeczywiście „dystyngowana forma kradzieży”?

[aw]
źródło: The Guardian

Tematy: , , ,

Kategoria: newsy