Brytyjska literatura science fiction potrzebuje naukowców

27 kwietnia 2012


Sześciu brytyjskich pisarzy fantastyki apeluje o bliższą współpracę nauki ze sztuką, szczególnie w przypadku takiego gatunku literatury jakim jest science fiction.

List został opublikowany na łamach „The Manchester” i podpisało go sześciu autorów sf: Alastair Reynolds, Ken MacLeod, Geogg Ryman, Justina Robson, Simon Ings i Paul McAuley. Stwierdzają oni, że Wielka Brytania została daleko w tyle za USA jeśli chodzi o współpracę między pisarzami i naukowcami. Jako przykład podają powołany w 2009 roku przez amerykańską Narodową Akademię Nauki program Wymiany Nauk Ścisłych i Rozrywki (The Science & Entertainment Exchange), którego zadaniem jest łączenie naukowców i badaczy z artystycznymi projektami, wymagającymi naukowego doradztwa czy konsultacji.

„Brytyjscy naukowcy i ludzie sztuki, TV, świata filmu i literatury, nie pracują razem tak, jak powinni. To poważny problem: wszyscy musimy zrozumieć nasze ograniczenia, by tworzyć dzieła, które będą bawić, uczyć, a zarazem pozostaną wiarygodne naukowo. Jako brytyjscy pisarze sf, jesteśmy nieustannie zmuszeni do balansowania miedzy naukową praktyką, obecną wiedzą i przyszłym rozwojem a wymogami dobrej fabuły. Znalezienie równowagi jest trudne, ale warte wysiłku, bo wiarygodność jest niezwykle ważna, zarówno dla odbiorców jak i środowiska naukowego” – oświadczyli w liście pisarze.

List nie jest przypadkowy. W Manchesterze odbyło się właśnie sympozjum poświęcone temu zagadnieniu. Program sympozjum obejmował dyskusje, wykłady ale i panel, którego zadaniem miało być zainicjowanie instytucji na wzór amerykańskiej. „Żeby ten sen się ziścił, potrzeba będzie dużo więcej pomocy, dlatego apelujemy do naukowców i środowiska artystycznego, by nas wsparli. Nowe ciało oddane temu zadaniu z pewnością przyniesie korzyści milionom ludzi, którzy cenią i czerpią przyjemność z brytyjskiej fikcji, filmu, telewizji i innych sztuk” – piszą autorzy sf.

„Współpracuję z wieloma naukowcami i jedną z frustrujących dla nich kwestii jest to, że te wszystkie fascynujące rzeczy nad którymi pracują, nie trafiają do SF. 'Spójrz na strony naukowe w gazetach’ – mówią. 'Są dużo bardziej ciekawsze od science fiction'” – powiedział autor „Dziecięcego Ogrodu”, Geoff Ryman. „Z mojego doświadczenia wynika, że naukowcy mają trudności ze zrozumieniem potrzeb scenarzystów i bajarzy. Można jednak znaleźć sposób pracy, który zapewni opowiedzenie porywającej historii, ale także zachowanie naukowej autentyczności. Jest pewien rodzaj procesu, z którego obydwie strony mogą korzystać, ale muszą być tego jednakowo świadome.”

Jako przykład takiej współpracy Ryman podaje siebie – autor wraz z dr Davidem Kirby, wykładowcą UM na kierunku nauk komunikacyjnych, planuje utworzyć projekt przypominający amerykański program. „Kluczem jest pomóc tym środowiskom w zrozumieniu, jak mogą ze sobą współpracować” – mówi dr Kirby. Warsztaty, które odbyły się podczas seminarium, to pierwszy krok do utworzenia w Wielkiej Brytanii ciała, które połączy twórców z naukowcami.

Tematy: , , , , , , , ,

Kategoria: newsy