Arthur Conan Doyle padł ofiarą spisku policji

21 marca 2015

arthur-conan-doyle-sfabrykowany
Na licytacji w domu aukcyjnym Bonhams wystawione zostały dokumenty świadczące o tym, że policja w Staffordshire sfabrykowała dowody, by zdyskredytować śledztwo prowadzone przez autora książek o Sherlocku Holmesie.

Sprawa dotyczyła George?a Edaljia, prawnika z Birmingham oskarżonego o okaleczanie koni i wysyłanie anonimowych listów z pogróżkami. George Edalji został skazany na siedem lat więzienia, zwolniono go po trzech. Po wyjściu na wolność poprosił Arthura Conana Doyle?a o pomoc w udowodnieniu swojej niewinności. Julian Barnes, który opisał te wydarzenia w powieści „Arthur & George”, mówi, że Doyle był przekonany o niewinności Edaljia. Twórca Sherlocka Holmesa uważał, że przebieg procesu urągał zasadom prawa, a oskarżonego skazano ze względu na jego pochodzenie. Ojciec Edaljia, pastor kościoła anglikańskiego, był Hindusem. Jego matka była z kolei Szkotką. Jednak ta odmienność, pół-Hindus, wystarczyła społeczności, by uznać go winnym.

Szef policji w Staffordshire, G. A. Anson, nie był zadowolony ze śledztwa Doyle?a. Dla niego sprawa już dawno została zamknięta, a sprawca skazany, tymczasem pisarz między sierpniem a październikiem 1907 roku niemal codziennie bombardował go listami, w których dostarczał nowych dowodów zebranych przez ekspertów kryminalistycznych i grafologów, podsuwał nazwiska podejrzanych oraz świadków do przesłuchania. Między obydwoma mężczyznami doszło do wielu spięć i cierpkich wymian słów, aż w końcu Doyle poprzez swoich adwokatów zażądał, by Anson przestał się z nim kontaktować, chyba że na drodze prawnej. Szef policji, chcąc zdyskredytować pisarza, posunął się do oszustwa, do czego sam przyznaje się w raporcie opatrzonym nagłówkiem „poufne”, który dołączony jest do wystawionej na licytację korespondencji.

arthur-georgeAnson sfabrykował list, podpisał go „Szpicel, Londyn” i umówił się z kilkoma informatorami, by pisarz uwierzył, że wiadomość pochodziła od Roydena Sharpa, którego podejrzewał o wysyłanie anonimów. „To miało być ?dowodem?, który pokaże, na czym wielki Sherlock Holmes opiera swe zarzuty” ? ironizował Anson. Szef policji uważał pisarza za detektywa amatora i był dumny z tego, że go oszukał. Według Barnesa raport dowodzący postępu Ansona wprawia w osłupienie i rodzi pytania, czy policjant nie sfabrykował czegoś jeszcze.

Jeden z późniejszych listów Doyle’a, który również jest przedmiotem licytacji, wskazuje, że pisarz domyślił się, iż padł ofiarą podstępu. Dalej pozostał też przekonany o niewinności Edalji. W 1934 roku do wysyłania listów z pogróżkami przyznał się robotnik Enoch Knowles, ale sprawca odpowiadający za okaleczanie koni do dziś pozostaje nieznany.

Barnes nie zamierza dokonywać zmian w powieści „Arthur & George”. Co najwyżej opisze odkrycie w posłowiu przy okazji kolejnego wydania książki. Jak twierdzi, merytorycznie nie wnosi to zbyt wiele do sprawy, pokazuje bardziej, jakim człowiekiem był szef policji w Staffordshire.

[aw]
fot. Bonhams
źródło: The Guardian, Bonhams

Tematy: , , , ,

Kategoria: newsy