Andrzej Pilipiuk rozczarowany sprzedażą i odbiorem swojej pierwszej niebeletrystycznej książki

23 stycznia 2019


Andrzej Pilipiuk nie kryje, że jest rozczarowany sprzedażą i odbiorem swojej pierwszej książki niebeletrystycznej pt. „Raport z Północy”, w której zawarł wspomnienia i refleksje z podróży po Skandynawii.

Pilipiuk znany jest głównie jako autor fantastyki, zarówno tej humorystycznej, w której prym wiedzie Jakub Wędrowycz, jak i tej trochę bardziej na „poważnie”, z przygodowym akcentem, której odzwierciedleniem jest cykl „Oko jelenia” czy opowiadania o doktorze Skórzewskim i Robercie Stormie. W 2017 roku autor wydał książkę poniekąd podróżniczą, poniekąd wspomnieniową zatytułowaną „Raport z Północy”, w której opisał swoje refleksje z podróży po Skandynawii, odwołując się przy okazji do osobistych doświadczeń z życia w czasach PRL-u. We wstępie do tej publikacji Pilipiuk z dużą dozą ironii pisał, że „docelowy czytelnik, któremu mogłaby się ta pozycja spodobać, prawdopodobnie nie istnieje”. Rzucony z nutą przekory żart okazał się po części prawdą, dlatego dzisiaj pisarz określa odbiór owego literackiego eksperymentu swoim „rozczarowaniem i porażką”.

„Napisałem książkę w moim odczuciu ważną i ciekawą. Łączącą opis dwu ciekawych i różnorodnych geograficznie krajów, zbiór anegdot historycznych, obserwacje socjologiczne i rozważania polityczne. Wtopiłem wiele miesięcy pracy, by prześledzić i przybliżyć pewne tropy kulturowe, by pokazać związki Polski i Skandynawii. By spróbować oddać jakoś uczucia, którymi moje pokolenie darzyło niedosiężną Szwecję i jej kulturę. Mało kto to przeczytał, nie wszystkim czytelnikom się spodobało” ? przyznaje Andrzej Pilipiuk w jednym z wpisów na swoim blogu.

Najwyraźniej więc Pilipiuka spotkało to, co wielu innych twórców literatury gatunkowej, którzy porzucali dobrze znaną ich czytelnikom konwencję i próbowali czegoś nowego. Sam autor przywołuje m.in. Zbigniewa Nienackiego, którego najlepsze w jego własnym mniemaniu dzieło „Dagome iudex” sprzedało się w dużo mniejszym nakładzie niż „Samochodziki” czy na wpół pornograficzna trylogia (w skład której wchodzi m.in. „Raz w roku w Skiroławkach”). Z tego samego powodu Marek Krajewski zapowiedział, że będzie pisał kryminały do szęśćdziesiątki, a dopiero wtedy poczuje, że ma na tyle ugruntowaną pozycję, iż może zwolnić tempo i sięgnąć po inne gatunki.

Tych, którzy czekają na „starego, dobrego Pilipiuka”, z pewnością ucieszy fakt, że już 13 marca nakładem Fabryki Słów ukaże się najnowsza książka autora, zbiór opowiadań „bezjakubowych” zatytułowany „Zły las”. Znajdziemy w nim kolejne opowieści niesamowite z masą historycznych smaczków i ciekawostek.

[am]
fot. Sławek/Flickr

Tematy: , , , , ,

Kategoria: newsy