Przeczytaj wiersze Nuali Ní Dhomhnaill, laureatki Międzynarodowej Nagrody Literackiej im. Zbigniewa Herberta 2018

5 marca 2018


Prezentujemy wybrane utwory tegorocznej laureatki Międzynarodowej Nagrody Literackiej im. Zbigniewa Herberta. Nuala Ní Dhomhnaill jest irlandzką poetką piszącą w języku gaelickim, eseistką, krytyczką literacką, autorką scenariuszy i książek dla dzieci. Ceniona jest zarówno z powodu doskonałej poezji tworzonej w małym, z pozoru skazanym na peryferyjność języku, jak z odważnego i krytycznego konfrontowania się z tradycją patriarchalną, operowania perspektywą feministyczną. Jej twórczość tłumaczył na język polski Jerzy Jarniewicz, który wybór swych przekładów umieścił w antologii „Sześć poetek irlandzkich” (wyd. Biuro Literackie). To właśnie z tej książki pochodzą zamieszczone poniżej wiersze.

W kwestii języka

Kładę nadzieję na wodzie
na dnie łódeczki
języka, jakbym kładła
niemowlaka

w kobiałce splecionej
z kosaćcowych liści,
której spód pokryto
smołą i bitumem,

a potem puszczam ją z prądem
przez porastające brzeg
wielkiej rzeki
turzyce i papirusy,

żeby ją wody poniosły,
choć nie wiem, gdzie osiądzie,
być może na kolanach
córki faraona.

[według przekładu Paula Muldoona]

Patrząc na mężczyznę

Zdejmij je,
Po kolei,
Spodnie i znoszony
Szary podkoszulek,
Okulary połóż
Na półce
Obok grzebienia
I chusteczki.

Potem przejdź po podłodze
Po mojej prawej stronie,
Podejdź do łóżka,
Żebym mogła oczyma
Wędrować z góry na dół
Po ciemnych dolinach skóry,
Niech mój wzrok głaszcze
Te cudowne kości.

I bądź cierpliwy
Ze mną dziś wieczór,
Nie podpowiadaj, jak mamy to zrobić,
Rozluźnij się, zrozum,
Że wobec nagiej prawdy
Nie umiem
Zaspokoić wzroku
Ani zamknąć na spust oczu.

Mężczyzno, o długich
Kończynach,
Szerokich ramionach.
I wąskiej talii,
Jesteś piękny i męski
Od włosów po palce u stóp,
I z przyrodzeniem
Na właściwym miejscu,

Ciebie powinno się czcić
W miejscach publicznych,
Tobie powinno się wręczać
Trofea i czeki.
Jesteś modelem
Dla dłoni artysty.
Stoisz teraz przede mną
W samej skórze, z zegarkiem na ręce.

[według przekładu Eiléan Ni Chuilleanáin]

Alba

Dla świtu to wszystko jedno, na co dnieje –
Na sroczą awanturę w liściach wysokich drzew;
Na zieloną kaczkę, tego dandysa z mokradeł, i jej
Stylowe glissando wśród trzcin; na kurkę wodną,
Której biała halka trzepocze ponad stawem;
Na poławiacza ostryg brodzącego pod odpływ.

Dla słońca to wszystko jedno, nad czym wschodzi –
Nad oknami kamienic georgiańskich placów;
Nad nalotem hord pszczelich na ogrody przedmieścia;
Nad parami kochanków, którzy nim zrobią to znowu,
Unisono ziewają; nad rosą jak krople potu albo łzy
Na liliach i różach; nad nagością twoich ramion.

Ale dla nas to nie wszystko jedno, że noc dobiega
Końca; że muszą nam wystarczyć dzisiejsze
Zdarzenia, że musimy schylić się, zebrać i posklejać
Te liche skorupy naszego tu życia, żeby nasze dzieci
Piły wodę z potłuczonych dzbanków, a nie z dłoni
Złożonych w miseczkę. To wcale nie wszystko jedno.

[według przekładu Michaela Longleya]

Okładka autorskiej antologii Jerzego Jarniewicza „Sześć poetek irlandzkich”, w której znalazły się wiersze Nuali Ní Dhomhnaill.

Jeruzalem

Kiedy myślę o tobie,
mleko wypełnia mi piersi.
Jestem Jeruzalem, miasto święte,
mlekiem i miodem płynące,
karbunkuły i szafiry
są mi fundamentem, z rubinów
stropy i belka pod stropem,
bramy z kryształu…

Już nic ci nie powiem,
woda uderzyłaby ci do głowy.
Nie dam ci też satysfakcji,
byś myślał, że było mi aż tak bardzo źle.
Bądź pewien, na moją przypadłość
nie znamy lekarstwa.
Ogłaszam stan bezbronności.
Powiedzmy tak: jestem kobietą,
mleko wypełnia mi piersi.

[według przekładu Toma MacIntyre’a]

Odzyskana pamięć wody

Kiedy córka syreny
zamyka się w łazience i
szoruje zęby grubą szczoteczką
i sodą do pieczenia,
ma czasem wrażenie, że łazienka
napełnia się wodą.

Woda wzbiera u jej stóp i kostek,
po czym podnosi się coraz wyżej
do ud, bioder i pasa.
Ani się nie obejrzy,
a woda jest pod jej pachami.
Schyla się, by podnieść
ręcznik, ścierkę i inne drobne rzeczy,
już całkiem mokre.
Wyglądają jak glony,
jak pasma wodorostów,
zwane syrenim włosiem albo lisią kitą.
Ale woda szybko cofa się
i w jednej chwili
łazienka jest znowu sucha.

Uczuciom syreny towarzyszy
koszmarne napięcie.
Pod koniec dnia już nie ma nic,
do czego mogłaby je porównać.
Nie ma odpowiedniego słownika.
Na cotygodniowej terapii
ma zbyt wiele innych problemów,
by opisać to niecodzienne zjawisko
i opowiadać o nim składnie
swojemu terapeucie.

Brak jej terminologii,
brak punktów odniesienia,
brak słów, które określiłyby trafnie,
czym jest woda.

„Taki płyn przezroczysty”, mówi, bardzo się starając.
„Jasne”, odpowiada terapeuta, „Jasne, mów dalej”.
Kusi, namawia ją do słowotwórstwa.
Próbuje więc raz jeszcze.
„Przypływ”, chce rzecz nazwać,
szperając wzrokiem nieufnie wśród słów.
„Lśniąca powłoka. Mokrość. Coś bardzo wilgotnego”.

[według przekładu Paula Muldoona]

Wiersz dla Melissy

Dziewczynko jasnowłosa, tańcząca na wydmach,
masz wstążki w warkoczach, na palcach pierścionki,
choć nie liczysz, maleńka, nawet sześciu wiosen,
tobie daję to wszystko na tym kruchym świecie.

Opierzone pisklę, które wyszło z gniazda,
nasiona kosaćca ginące w studzience,
krab, cały zielony, który bokiem sunie –
to, córko, dla ciebie, dar dla twoich oczu.

Wół będzie radośnie brykać z groźnym wilkiem,
dziecko znajdzie w wężu kompana do zabaw,
lew się przy jagnięciu przyjaźnie położy
na pastwiskach, które tobie, mała, podaruję.

Otworzą się też szeroko bramy do ogrodu,
cherubin nie podniesie płomiennego miecza,
nikt nie będzie nosił listka figowego
w tym świecie bez skazy, który ci przekażę.

Moja biała córko, oto słowa matki:
złożę ci w dłoniach słońce, złożę w dłoniach księżyc,
w młynie Pana Boga wsunę się pomiędzy
dwa kamienne żarna, by cię w proch nie zmełły.

[według przekładu Eiléan Ni Chuilleanáin]

Nuala Ní Dhomhnaill przyszła na świat w roku 1952 w Lancashire w Anglii, w rodzinie dwujęzycznej. Jej rodzice byli irlandzkimi lekarzami; podczas gdy ojciec posługiwał się w codziennym życiu gaelickim, matka używała angielskiego, w tym też języku wychowując córkę. Gdy miała pięć lat, Nuala zamieszkała ze swoją ciotką w hrabstwie Kerry w Irlandii, przeżywając – jak sama wspomina – swoistą podróż w czasie i dogłębny szok kulturowy. Ze świata angielskiej klasy średniej przeniosła się do małej irlandzkiej wioski, gdzie jej rodzina była pierwszą posiadaczką odbiornika radiowego; wieczorami do domu jej ciotki schodzili się sąsiedzi, by wspólnie słuchać wiadomości. To spotkanie czy zderzenie dwóch światów stanie się z czasem jedną z sił napędowych jej poezji.

W drugiej połowie lat 60. Nuala Ní Dhomhnaill studiowała literaturę angielską i irlandzką na University College w Cork, stając się członkinią środowiska wydającego w języku gaelickim poświęcone poezji pismo „Innti”. W roku 1973 wyszła za mąż za Dogana Leflefa, z którym przez kilka lat mieszkała w Holandii i Turcji. Owocem tego związku stała się czwórka dzieci, pośrednio zaś – poznanie przez poetkę kolejnych języków, w tym tureckiego, francuskiego i niderlandzkiego. W roku 1980 rodzina wróciła do Irlandii, osiedlając się pod Dublinem, zaś rok później Nuala Ní Dhomhnaill opublikowała swój pierwszy tom wierszy w języku gaelickim („An Dealg Droighin”).

Po latach wspominała, że obok konieczności przeciwstawienia się tradycyjnej kulturze to właśnie miłość do męża stała się wehikułem, uwalniającym jej – wcześniej ukrytą – osobowość twórczą, zaś inna miłość – do języka – skłoniła ją do powrotu do Irlandii. Świadomie też podjęła decyzję, by pisać wiersze po gaelicku, jej zdaniem będącym językiem wielkiej urody, znaczącym dla europejskiej kultury, mającym głębokie historyczne korzenie, przede wszystkim zaś z samego swego ducha zmierzającym do ekspresji poetyckiej. Pisarka szybko jednak przekroczyła granice oddziaływania tego obszaru językowego, jej poezja urzekła bowiem innych poetów irlandzkich, przekładających jej wiersze na angielski. W ten sposób publikowała kolejne książki dwujęzyczne, takie jak „Pharaoh’s Daughter” (1990), „The Astrakhan Coat” (1992), „The Water Horse” (1999) czy „The Fifty Minute Mermaid” (2007), których tłumaczami byli wybitni twórcy: Seamus Heaney, Michael Longley, Derek Mahon, Eilean Ni Chuilleanain i Medbh McGuckian, a przede wszystkim Paul Muldoon, którego krytyka określała jako „tłumacza idealnego”, a jego współpracę z Nualą Ní Dhomhnaill uznając za spotkanie dwójki z grona najlepszych współczesnych poetów irlandzkich.

W swojej twórczości Nuala Ní Dhomhnaill czerpie z celtyckiego folkloru i mitologii, łącząc jednak te elementy ze współczesną problematyką, spośród której na pierwszy plan wybijają się takie wątki jak rozpatrywana z perspektywy postkolonialnej relacja między kulturą irlandzką i angielską, a także feministyczna reinterpretacja problematyki kulturalnej i społecznej. Symbolicznym gestem dla tej ostatniej kwestii było opublikowanie na początku lat 90. obszernej, trzytomowej antologii literatury irlandzkiej. W pierwszym tomie redaktorzy odnotowali twórczość jedynie pięciu kobiet. W odpowiedzi grono poetek, wśród nich Ní Dhomhnaill, opracowało i wydało kolejne dwa tomy, dające reprezentatywny przegląd twórczości kobiet. Jak rekonstruuje polski tłumacz, Jerzy Jarniewicz, „wielu czytelnikom tomy te otworzyły oczy: odkryły olbrzymi kontynent zapoznanej tradycji w literaturze irlandzkiej, który rozciągał się tuż pod ich bokiem, niby na wyciągnięcie ręki, a jednak pozostawał białą jak ślubny welon plamą”. Przywołuje też wypowiedź samej Ní Dhomhnaill, oddającej swoje doświadczenie podwójnego wykluczenia: jako Irlandki i jako kobiety. „Irlandczyków – komentuje dalej Jarniewicz – przedstawicieli ujarzmionej, skolonizowanej społeczności, skazano na podrzędność. Wykluczono ich z historii lub próbowano ich sobie przywłaszczyć. Najwięksi poeci tego kraju piszący po angielsku, włączając w to Yeatsa, uchodzili przez długie lata za poetów po prostu 'angielskich’ (lub 'brytyjskich’), a dla piszących kobiet w ogóle miejsca nie było. […] A przecież w irlandzkiej tradycji poezja uchodzi za dobro narodowe. Irlandia nie obrała sobie za godło żadnego z ptaków drapieżnych, obojętnie jakiego koloru, ani nie importowała do tej roli zwierząt egzotycznych, takich jak lew, ale godłem narodowym uczyniła instrument celtyckich bardów, złota harfę ze srebrnymi strunami. […] Problem w tym, że na tej harfie mogli grać tylko mężczyźni”.

Twórczość Nuali Ní Dhomhnaill stała się w ten sposób – obok np. poetyckich książek Medbh McGuckian – jedną z najważniejszych części nurtu odrodzenia czy przebudzenia literatury tworzonej przez Irlandki. Krytycy podkreślają przy tym jej mistrzostwo warsztatowe, umiejętność przedstawiania w wierszach skondensowanych opowieści, zderzanie z sobą tonacji powagi i poczucia humoru, odwoływanie się zarazem do tradycji epickiej, jak wsłuchiwanie we współczesny język mówiony, reinterpretowanie mitów i umiejętność tworzenia przykuwających uwagę metafor, konfrontowanie się w wierszu z kobiecą i męską cielesnością i seksualnością, a zarazem – z tradycyjnie patriarchalną kulturą Irlandii. Ona sama wskazuje zaś charakterystyczne dla kultury celtyckiej i świadomie przez nią podejmowane przekonanie o istnieniu innego niż codzienny wymiaru rzeczywistości, roli poety jako łącznika ze światem podświadomości, instynktów, światem opisywanym przez mity i legendy.

Tematy: , , , , ,

Kategoria: wiersze