Ray Bradbury o pisaniu w bibliotece

10 stycznia 2014

Bradbury list do biblioteki
Ray Bradbury przez całe swoje życie był zdeklarowanym zwolennikiem bibliotek. Kiedy dowiedział się, że w 2007 roku w ramach programu promującego czytelnictwo mieszkańcy Fayetteville (USA) będą czytać i analizować jego klasyczną powieść „451 stopni Fahrenheita”, wysłał do asystentki dyrektora miejscowej biblioteki następujący list:

„15 września 2006

Droga Shawno Thorup:

Cieszę się, słysząc, że wy, dobrzy ludzie, doceniacie moją powieść ?451 stopni Fahrenheita?. Pomyślałem, że może chcielibyście usłyszeć, jak powstała jej pierwsza wersja, licząca 25 tysięcy słów, która ukazała się w gazecie.

Potrzebowałem biura, ale nie miałem na nie pieniędzy. Wtedy pewnego dnia, przechadzając się po U.C.L.A.1, usłyszałem stukanie maszyny dobiegające z dołu, z piwnicy biblioteki. Odkryłem, że był tam pokój do pisania, w którym można było wypożyczyć maszynę do pisania za dziesięć centów na pół godziny. Poszedłem tam wraz z grupą studentów i workiem drobniaków, razem 9,80 dolara, które wydałem, aby w ciągu 9 dni stworzyć długą na 25 tysięcy wyrazów wersję 'Strażaka’. Jak mogłem napisać w tak krótkim czasie tak wiele słów? Przez bibliotekę. Wszyscy moi przyjaciele, ci najbliżsi, znajdowali się na półkach powyżej i krzyczeli, wrzeszczeli, darli się na mnie, abym był kreatywny. Biegałem więc po schodach w górę i na dół, szukałem książek i umieszczałem cytaty w moim 'Strażaku’. Możecie sobie wyobrazić, jak ekscytujące było tworzenie książki o paleniu książek w bliskiej obecności setek moich ulubieńców umieszczonych na półkach. To był doskonały sposób, aby być twórczym; właśnie to sprawia biblioteka.

Mam nadzieję, że spodoba wam się lektura płomiennego efektu mojej pracy, który kilka lat później rozrósł się i zyskał popularność, dzięki Bogu, wśród wielu ludzi.

Przesyłam najlepsze życzenia
Ray Bradbury”

W swym liście pisarz nie wspomniał, że w dwa lata po ukazaniu się noweli w styczniowym numerze Galaxy Magazine z 1951 roku wydawnictwo Ballantine Books poprosiło go o rozszerzenie tekstu o kolejne 25 tysięcy słów. Aby nadać dziełu ostateczną formę, którą znamy pod tytułem „451 stopni Fahrenheita”, Bradbury ponownie wrócił do piwnicy biblioteki w U.C.L.A. Jak sam powiedział, bez bibliotek nie mielibyśmy przeszłości ani przyszłości. Pewne jest również, że nie mielibyśmy Raya Bradbury?ego i jego „451 stopni Fahrenheita”.
_
Przypisy:
1Uniwersytet Kalifornijski w Los Angeles.

Opracowanie i tłumaczenie: Artur Maszota

Tematy: , , , , , ,

Kategoria: listy