James Joyce w liście do żony: „wyruchaj mnie jak pielęgniarka żołnierza” [TYLKO DLA DOROSŁYCH]

27 września 2013

James Joyce do żony
[Poniższa treść przeznaczona jest wyłącznie dla osób pełnoletnich. Jeśli nie masz ukończonych 18 lat, nie czytaj dalej.]

James Joyce słynął z wyjątkowo lubieżnych listów, jakie słał regularnie do swojej żony, Nory Barnacle. Wszystkie one znalazły się później w książce wydanej po angielsku w 1975 roku, której nakład dawno już się wyczerpał. Jeden z nich publikowaliśmy wam już w zeszłym roku w naszym zestawieniu, przyszła więc pora, żeby zaprezentować kolejny.

Udostępnienie zawartości prywatnej korespondencji małżeńskiej autora „Ulissesa” budzi kontrowersje i to nie tylko ze względu na, powiedzmy to sobie szczerze, pornograficzną zawartość, która bohaterkę „50 twarzy Greya” przyprawiłaby o rumieniec wstydu z równoczesnym dreszczem pożądania. Najważniejsze pytanie, które pojawia się przy lekturze listów, takich jak zamieszczony poniżej, to: Czy mamy prawo do tego stopnia zaglądać ludziom w życie prywatne, nawet jeśli od ich śmierci upłynęły dekady? Znalezienie odpowiedzi może prowadzić do interesującej refleksji nad pojmowaniem prywatności w dobie mediów społecznościowych i powszechnej inwigilacji. Na to pytanie każdy z was musi odpowiedzieć sobie samemu. My publikujemy sprośny list Jamesa Joyce?a, ponieważ jest to sprośny list TEGO Jamesa Joyce?a. Przyznajemy się bez bicia, jesteśmy literackimi zboczeńcami.

16 Grudnia 1909

Ma słodka kochana dziewczyno.

Nareszcie do mnie piszesz! Najwyraźniej sprawiłaś swej niegrzecznej pizdeczce najdzikszą palcówkę, skoro napisałaś tak niespójny list. Jeśli o mnie chodzi, kochanie, jestem do tego stopnia zużyty, że musiałabyś lizać mnie przez dobrą godzinę, zanim mój róg zesztywniałby wystarczająco, bym go w ciebie wetknął, nie wspominając o zatkaniu. Zrobiłem to tyle razy i tak często, że obawiam się spojrzeć, by sprawdzić, jak ta rzecz ma się po tym wszystkim, co sam sobie uczyniłem. Kochanie, proszę, nie ruchaj mnie zbyt dużo, gdy wrócę. Wyruchaj mnie, ile tylko będziesz w stanie w pierwszą noc, lecz pozwól bym wydobrzał. Całe jebanie spadnie na ciebie, kochanie, gdyż jestem tak miękki i mały, że żadna dziewczyna w Europie, poza tobą, nie traciłaby na mnie czasu. Wyruchaj mnie, kochanie, na wszystkie sposoby, jakie podpowie ci twa żądza. Wyruchaj mnie ubrana w swój kompletny strój wyjściowy z kapeluszem i opuszczoną woalką, z twarzą pełną wypieków od zimna, wiatru i deszczu, w zabłoconych butach albo siedząc okrakiem na mych nogach, gdy będę spoczywał na krześle, ujeżdżając mnie w górę i w dół, z wystającymi falbankami z twych gatek i moim kutasem sterczącym sztywno w twej piździe albo ujeżdżaj mnie na oparciu sofy. Wyruchaj mnie naga, jedynie w kapeluszu i pończochach, leżąc płasko na podłodze, z karmazynowym kwiatem w swej tylnej dziurce, ujeżdżając mnie jak mężczyzna, z twoimi udami między moimi i twym wielkim tłustym zadkiem. Wyruchaj mnie w swym szlafroku (mam nadzieję, że w tym ładnym) bez niczego pod spodem, rozchylając go niespodziewanie i pokazując mi swój brzuch i uda, i plecy i przyciągając mnie ku sobie na kuchennym stole. Daj mi wyruchać się od tyłu, leżąc twarzą do łóżka, z rozpuszczonymi włosami, jedynie w pachnących uroczo różowych gatkach bezwstydnie rozchylonych i spuszczonych do połowy twego wyzierającego tyłeczka. Wyruchaj mnie, jeśli zdołasz, wciśnięta w szafę, z podciągniętym ubraniem, stękając, niczym młoda maciora, która się wypróżnia, z wielką, grubą, plugawą, wijącą się rzeczą, wychodzącą powoli z twego zadu. Wyruchaj mnie na schodach po ciemku niczym pielęgniarka ruchająca swego żołnierza, rozpinająca powoli jego spodnie i wsuwająca swą dłoń w jego rozporek, i bawiąca się jego koszulą, a poczuwszy, że robi się wilgotna, podciąga ją delikatnie i bawi się jego nabrzmiałymi jajami, by w końcu wyciągnąć śmiało wacka, którego uwielbia trzymać i trzepać mu go delikatnie, mrucząc do ucha sprośne słowa i sprośne historie, które opowiedziały jej inne dziewczęta, a przez cały czas sikając w gatki z rozkoszy i puszczając ciche bączki, aż jej dziewczęcy pisiorek stwardnieje niczym jego własny i niespodziewanie wsadzi go sobie i będzie go ujeżdżać.

Basta! Basta per Dio!1

Doszedłem i koniec igraszek. A teraz twe pytania!

Jeszcze nie otworzyliśmy. Posyłam ci kilka plakatów. Mamy nadzieję otworzyć 20-ego lub 21-ego. Policz 14 dni od tego czasu plus 3 i pół na podróż i jestem w Trieście.

Przyszykuj się. Wyłóż kuchnię ciepło-brązowym linoleum i powieś na noc w oknach parę zwykłych czerwonych zasłon. Zdobądź jakiś zwykły, tani, wygodny fotel dla swego leniwego kochanka. Uczyń wszystko, co powyżej, kochanie, gdy przyjadę, nie opuszczę kuchni przez cały tydzień, czytając, rozwalając się [w fotelu], paląc i obserwując cię, jak przyrządzasz posiłki, i mówiąc, mówiąc, mówiąc, mówiąc do ciebie. O jak nadzwyczaj szczęśliwy będę! Na Boga w niebiosach, będę tam szczęśliwy! I figlioli, il fuoco, una bona mangiata, un caffe nero, un Brasil, il Piccolo della Sera, e Nora, Nora mia, Norina, Noretta, Norella, Noruccia ecc ecc?2

Ewa i Eileen muszą spać razem. Znajdź jakieś miejsce dla Georgiego. Życzyłbym sobie, byśmy ja i Nora mieli dwa łóżka do nocnej roboty. Dotrzymuję i dotrzymam swej obietnicy, ma miłości. Czas upływa, upływa szybko! Pragnę powrócić do mej miłości, mego życia, mej gwiazdy, mej małej dziwnookiej Irlandii.
Setki tysięcy pocałunków, kochana!
JIM
_
Przypisy:
1 z wł: Dość! Dość, na Boga!
2 Tu nasza znajomość włoskiego się kończy. Jeśli język Dantego i Petrarki nie jest wam obcy, zamieszczajcie swoje tłumaczenia tego fragmentu w komentarzach. To, które otrzyma najwięcej polubień w ciągu najbliższego tygodnia, zostanie nagrodzone książką, pewnie nie tak sprośną, jak list Joyce?a, ale się postaramy.

opracowanie i tłumaczenie: Krzysztof Stelmarczyk

Tematy: , , , , , , ,

Kategoria: listy