H. G. Wells nie chciał bronić dzieła życia Jamesa Joyce?a

7 grudnia 2012


Niedługo po wydaniu „Ulissesa” James Joyce zaczął pracować nad powieścią, której fragmenty pod tytułem „Work In Progres” (z ang. „Dzieło w toku”) publikowane były w czasopismach i odczytywane w literackich kręgach. Już wtedy dzieło budziło kontrowersje i sprzeczne opinie. Jesienią 1928 roku Joyce zwrócił się do jednego ze swoich przyjaciół, H.G. Wellsa, aby obronił go przed krytyką. Bezskutecznie. W odpowiedzi autor „Wehikułu czasu” nie krył, że nowy tekst Irlandczyka nie robi na nim szczególnego wrażenia.

„Listopad 23 1928

Mój drogi Joysie

Analizowałem cię i dużo nad tobą myślałem. Efekt jest taki, że nie wiem, czy jestem w stanie cokolwiek zrobić na rzecz rozpropagowania twojego dzieła. Poczynając od twoich najwcześniejszych książek mam ogromny szacunek dla twego geniuszu, a obecnie czuję do ciebie osobistą sympatię, lecz ty i ja zmierzamy w dwóch różnych kierunkach. Twoje szkolenie było katolickie, irlandzkie, powstańcze; moje naukowe, konstruktywne i, przypuszczam, angielskie. Struktura mego umysłu jest światem, w którym duży jednoczący i koncentrujący proces jest możliwy (zwiększenie siły i zasięgu poprzez ekonomię i koncentrację wysiłku), rozwój zaś nie nieuchronny, lecz interesujący i możliwy. Ta zabawa spodobała mi się i tak już zostało. Do tego potrzeba mi języka i wypowiedzi, tak prostych i czystych, jak to tylko możliwe. Ty zacząłeś jako katolik, chcę przez to powiedzieć, że zacząłeś z systemem wartości w całkowitej opozycji do rzeczywistości. Twoja mentalna egzystencja jest nawiedzana przez monstrualny system sprzeczności. Możesz wierzyć w czystego, nieskazitelnego i osobowego Boga i to jest powód, dlaczego zawsze wybuchasz krzykiem pizd, gówna i piekła. Jako, że nigdy nie wierzyłem w te rzeczy, były dla mnie jedynie indywidualnymi wartościami, mój umysł nigdy nie był na tyle zszokowany, by krzyczeć w oburzeniu nad egzystencją ubikacji czy menstrualnych bandaży ? i niezasłużonych nieszczęść. I podczas gdy ty wychowywany byłeś w złudzie politycznej opresji, ja dorastałem w złudzie politycznej odpowiedzialności. Tobie opór i zerwanie wydają się czymś słusznym. Mi w najmniejszym stopniu nie.

Teraz w odniesieniu do tego twojego literackiego eksperymentu. To niemała rzecz, ponieważ jesteś niemałym człowiekiem i w swej przeładowanej kompozycji pokazujesz geniusz ekspresji, który wymyka się ramom dziedziny. Ale nie wydaje mi się, żeby to zmierzało dokądkolwiek. Odwróciłeś się od prostego człowieka, jego podstawowych potrzeb oraz ograniczonego czasu i intelektu, masz wszystko misternie opracowane. Z jakim efektem? Nieprzebranych zagadek. Twoje dwa ostatnie dzieła były bardziej zabawne i ekscytujące przy pisaniu niż kiedykolwiek przy czytaniu. Weź mnie za typowego zwykłego czytelnika. Czy czerpię przyjemność z takiej lektury? Nie. Czy czuję, że zmierzam do czegoś nowego, oświecenia, jak wtedy, gdy czytam dokonane przez Anrepa fatalne tłumaczenie źle napisanej książki Pawłowa o odruchach warunkowych? Nie. Zatem pytam: Kim do diabła jest ten Joyce, który domaga się tylu godzin z tych kilku tysięcy, które mi pozostały z życia, na właściwe zrozumienie jego dziwactw, kaprysów i błysków przedstawienia.

Wszystko to z mojego punktu widzenia. Być może masz rację, a ja się mylę. Twoje dzieło to niezwykły eksperyment i wyszedłbym z siebie, żeby uchronić je przed niszczącym i ograniczającym przerwaniem. Ma swoich wyznawców i czytelników. Niech oni się nim rozkoszują. Dla mnie to ślepa uliczka.

Najcieplejsze życzenia dla ciebie, Joyce. Nie mogę dalej maszerować pod twym sztandarem, podobnie jak ty nie możesz pod moim. Ale świat jest wielki i jest w nim miejsce dla nas obu, aby być w błędzie.

Twój, H.G. Wells”

Niecałe jedenaście lat później „Dzieło w toku” ukazało się w druku nakładem wydawnictwa Faber and Faber. Ostatecznie Joyce zdecydował się nadać powieści tytuł zaczerpnięty ze starej irlandzkiej ballady ulicznej pt. „Finnegans Wake” (w polskim tłumaczeniu jako „Finneganów Tren”). Książka okazała się nie tylko dziełem życia pisarza, ale również utworem nowatorskim, do dziś określanym jako niezwykle trudny do czytania.

Treść listu zaczerpnięta została z „The Letters of James Joyce, Vol I” pod redakcją Stuarta Gilberta.

tłumaczenie: Krzysztof Stelmarczyk

Tematy: , , , , ,

Kategoria: listy