16-letni George R.R. Martin gani Stana Lee za błędy w fabule „Fantastycznej Czwórki”

2 grudnia 2016

george-martin-do-stana-lee
W czasach swojej młodości późniejszy autor „Gry o tron” okazał się być wiernym, ale i krytycznym czytelnikiem komiksów. List nastoletniego Martina, który został opublikowany w 32. numerze „Fantastycznej Czwórki” w 1964 roku, zaczyna się od słów pełnych uznania dla talentu Stana Lee i Jacka Kirby?ego ? bezsprzecznych gwiazd kuźni Marvela. Ale już po chwili Martin bez zbędnych ceregieli wytyka potknięcia i błędy, których dopuścili się jego idole.

Drodzy Stanie i Jacku,

No cóż! Kolejny miesiąc, kolejna porcja klasyki, ale czego innego można by się po Was spodziewać, chłopaki! 29. numer [Fantastycznej Czwórki] zyskał po raz kolejny doskonałą oprawę graficzną Kirby’ego i Stone?a, dającą odpowiednią siłę rażenia błyskotliwemu scenariuszowi Stana. A mówiąc o tym, ostatnim kadrem ze strony 11 mógłbym się zachwycać cały dzień i nadal nie znaleźć odpowiednich słów, by to wyrazić. Kiedy moje paciorkowate oczka po raz pierwszy rozbłysły wygłodniałe nad tym kadrem, bomba wodorowa eksplodowała mi w mózgu i dałem się ponieść jego czystej wspaniałości. Proszę, koledzy, nie róbcie tego zbyt często, chyba że chcecie mnie zobaczyć umierającego młodo. Jakkolwiek, z przykrością muszę Was poinformować, że znalazłem jedną skazę w tym ? gdyby nie to ? perfekcyjnym arcydziele; skazę, która, niestety, jest dla Was bardzo typowa. Kiedy ostatni raz widzieliśmy Red Ghosta ? w numerze 13. FC [Fantastycznej Czwórki] ? utknął na Księżycu, ścigany przez trzy, blade z wściekłości małpy obdarzone nadprzyrodzonymi zdolnościami, a Pan Fantastic wymachiwał przed nim paralizatorem promieniotwórczym. Teraz nagle i bez żadnego słowa wyjaśnienia powraca, mając pełną kontrolę nad swoimi małpami. To nie jest pierwszy raz, kiedy powracacie z czarnym charakterem bez odpowiedniego wyjaśnienia. Zrobiliście to, kiedy wskrzesiliście Puppet Mastera w numerze 14. FC, po tym jak Reed orzekł, że jest martwy w numerze 8. FC. Naukowiec, który nie umie stwierdzić czy facet jest żywy czy martwy, ale jest na tyle bystry, żeby w okamgnieniu wymyślić super-wzmocniony-kosmicznie-napędzany-radioaktywny-wihajster-promieniotwórczy! Podsumowując, życzę Wam powodzenia przy nadchodzących książkach, ale Stan, nie wyciągaj więcej powracających czarnych charakterów z kapelusza. Następnym razem wyjaśnij nam, w jaki sposób znowu się pojawili ? ok? ok!

George R.R. Martin, 35 E. First St.
Bayonne, N.J.

Ten bezceremonialny ton nie był jednak wyrazem braku szacunku dla uznanych twórców Marvela. Martin sam w wywiadach przyznawał, że Stan Lee mógł mieć większy wpływ na jego książki niż Szekspir czy Tolkien. Wszystko przez to, że tworzył postaci, które ciągle się zmieniały i co najważniejsze: po raz pierwszy w świecie komiksu nie były czarno-białe.

Są jednak i tacy, którzy w treści listu doszukują się powodów, z jakich na kolejne tomy „Pieśni Lodu i Ognia” autor każe czekać tak długo. Skoro już nastoletni Martin nie był w stanie wybaczyć swoim idolom błędów logicznych w fabule komiksu, jak mógłby pozwolić sobie na jakiekolwiek potknięcie we własnych książkach? Złośliwcy twierdzą więc, że musi prowadzić skrupulatne studia nad swoimi postaciami, a w „Pieśni Lodu i Ognia” znajdziemy przecież setki bohaterów! I dlatego na pojawienie się kolejnego tomu sagi fani czekają już? 5 lat.

Opracowanie i tłumaczenie: Katarzyna Figiel
fot. 18-letni George R.R. Martin: z archiwum autora

Tematy: , , , , ,

Kategoria: listy